Dzień
5. Tribute. Hołd.
https://www.autocratik.com/ |
Mam
z tym tematem mały problem. Myślałem, czy tekst powinien być hołdem dla jakiegoś
wyjątkowo istotnego erpegowego twórcy, dla jakiegoś artysty, dla pisarza, nie
wiem. Przypomniał mi się za to jeden wątek poruszony przez Johna Wicka w Graj
Twardo (13 sierpnia pojawi się pierwszy z czterech tekstów na temat tej
książki – trochę będę gnić, a trochę podziwiać): o tym, jak jeden z Bohaterów
był raczyć zejść ze świata w sposób niezbyt spektakularny. Następnie Wick
zorganizował mini-LARPa, w którym wszyscy dotychczasowi Bohaterowie pojawiali
się choćby na chwilę, by odrobinę powspominać nieżyjącego superbohatera.
Abstrahując od wyjątkowo kwaśnej formy, w jakiej to przeprowadzono, pomysł
wydaje mi się wart wzmianki.
Bohaterowie
czasem giną – bywa, że śmierć ta zasługuje na pieśni, ale bywa też śmierć w
stylu Khala Drogo, któremu ucięto sutka i stąd droga ku zaświatom była już
prosta. Tak czy siak, wydaje mi się, że w długich kampaniach, gdy dochodzi do
jakiegoś przemiału/obrotu postaci, kwestia odniesień do czynów i osiągnięć
martwych to fajny zabieg pozwalający utrzymać poczucie ciągłości historii.
No
nie wiem, na przykład Bohater mający swoje lata w jakiś sposób umiera, ale jego
dzieło nie zostało dokończone. Na scenę wchodzi jego syn/córka, inny krewny lub
bliski przyjaciel sprzed lat, który podejmuje się doprowadzić określone sprawy
do końca. Wówczas w trakcie sesji pojawiać się będzie całe mnóstwo odniesień do
dokonań nieboszczyka. W zależności od tego, jakim był on człowiekiem,
nawiązania mogą być pełne patosu i czci, ale też pojawić się może weryfikacja i
krytyka jego dawnych decyzji. Ponadto widzę w tym duży potencjał dla
wprowadzenia retrospekcji – niby Bohater nie żyje, ale Gracz wciąż może się nim
pobawić odtwarzając jakieś ważne sceny z przeszłości, rzucające nowe światło,
wyjaśniające jego motywacje i tak dalej. O tym też z resztą jeszcze parę słów jutro
we wpisie o The Last of Us Part II.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz