sobota, 29 sierpnia 2020

#RPGaDAY2020 - Dzień 29 - Ride

 Dzień 29. Ride. Jazda.

 

Jestem fanem powieści i kina drogi. Jestem tak wielkim fanem przemieszczania się, że mniej interesuje mnie cel podróży. W corocznych wyjazdach do Włoch najbardziej lubię pierwszy dzień i nocleg gdzieś w Czechach lub Niemczech – poczucie, że właśnie się zaczęło, że nic mnie nie goni, że mogę wypić piwo. Potem cały wyjazd zaczyna nabierać tempa, jest duża aktywność fizyczna, zmęczenie, także jakieś wesołe pogaduchy wieczorami. Ale wciąż w tym wszystkim najbardziej podoba mi się pierwszy dzień.

Dlatego lubię też sesje drogi. Lubię, gdy Bohaterowie się przemieszczają, gdy na przestrzeni kilku, kilkunastu sesji pokonują bardzo długi odcinek na mapie. Otoczenie stale się zmienia – wydarzenia dnia wczorajszego stają się zamkniętym rozdziałem, pojawiają się nowe miejsca, nowi Bohaterowie Niezależni, nowe problemy do rozwiązania.

Ma to jedną wadę: są wówczas o wiele mniejsze szanse na rozwinięcie się jakichś głębszych lub bardziej skomplikowanych relacji między Bohaterami i zastanym światem przedstawionym. Pierwsze wrażenie, jakie sprawia Bohater Niezależny nie ma jak ulec weryfikacji, bo wkrótce ruszamy dalej przed siebie. Może powinienem częściej, jako Mistrz Gry, zatrzymywać się w jakimś miejscu i zacząć przykładać większą wagę do detali?

No ale swego czasu zdarzyło mi się przespacerować przez Hiszpanię – też bez większych przystanków: trzydzieści kilometrów marszu, przystanek na nocleg i regenerację, rano wymarsz i tak przez miesiąc. Pamiętam niektóre obrazki, pamiętam miejsca, ale w tej podróży chodziło o rozmowy i wzajemne docieranie się i rozumienie kilku osób. Były kryzysy, zmęczenie, złość i zniecierpliwienie. Dużo nauki. No i w gruncie rzeczy zdarzały nam się kiedyś takie sesje, że mimo najszczerszych chęci Mistrza Gry, Bohaterowie tak naprawdę nie wychodzili z karczmy tylko gadali i pili alkohol. Nieustające rozmowy na sesji mogą być ciekawe, ale też nie tylko o nie chodzi, prawda?

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz