niedziela, 23 sierpnia 2020

#RPGaDAY2020 - Dzień 23 - Edge

 Dzień 23. Edge. Skraj.


Kiedyś, jako nieco mroczny i niezrozumiany przez rodziców i społeczeństwo nastolatek miałem takie wyobrażenie, że gry RPG mają doprowadzać człowieka do skraju poznania, mają popychać go ku temu wszystkiemu, co go przerasta i jest wyjątkowo mroczne, niebezpieczne i w ogóle. Innymi słowy, myślałem, że największym atutem gier fabularnych jest to, że można zrobić sobie i innym symulację umysłowej sieczki. I myślałem, że to się może odbywać bez konsekwencji!

W ogóle to było jakieś rozdwojenie jaźni: z jednej strony pragnąłem zgłębiać te mroczne zakątki duszy, a z drugiej jak graliśmy w Wampira, to bandą Brujahów rzucających samochodami pod Zieleniakiem w Gdańsku. No dobra, może nie wszyscy byli z klanu Brujah, ale ogólny wydźwięk sesji właśnie taki był: rozpierducha.

Jednym z przełomowych momentów w moim RPGowym życiu wobec tego było zdanie sobie sprawy, że gry fabularne wcale nie muszą oznaczać balansowania na skraju. Owszem, warto grać emocjami, przynajmniej próbować je wyciągać z Graczy, ale na litość boską, na cholerę robić sobie mentalną krzywdę? Chyba właśnie dlatego, wyleczywszy się ze wspomnianych zainteresowań, nigdy nie pokusiłem się na taki Kult, na przykład.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz