Dzień 2. Change. Zmiana.
https://www.autocratik.com/ |
Jednym
z najfajniejszym aspektów gier fabularnych jest proces zmian zachodzących w
Bohaterach i świecie przedstawionym. Lubię patrzeć, jak wydarzenia na sesjach
(i poza nimi) wywierają na postaciach nacisk i jak wiele zależy od ich reakcji:
ugiąć się, uplastycznić, dostosować, czy może jednak stawić czoła losowi i mu
się przeciwstawić. Wciąż, pod koniec kampanii lubię myśleć, co się zmieniło.
Jak oczy Bohatera inaczej patrzą na otaczającą go rzeczywistość, jak ją
odbierają. Lubię zastanawiać się wówczas, czy taki człowiek/elf/krasnolud/ork
stwierdza, ustami Gracza, że coś (wszystko?) się zmieniło. Zmiany to zawsze
wyzwanie – jeśli są istotne, wymuszają dokonanie rekonstrukcji rozumienia
faktów przez nowe „soczewki”.
Choć
patrząc wstecz na swoje erpegowe przygody w roli Gracza nie mogę pochwalić się
szczególnymi osiągnięciami (w sumie, jako Mistrz Gry też), to pamiętam którąś
kampanię w Neuroshimie: Wolny Jake był swobodnym, nieco rewolucyjnym z charakteru
typem, nie patyczkował się. Ale gdzieś w pewnym momencie miał zostać ojcem.
Doszło do sytuacji, że jego partnerka wpadła w łapska maszyn i jej los był
niepewny. Wkrótce potem Jake znalazł się w jakimś molochowym laboratorium,
gdzie było całe mnóstwo szklanych tub z rozwijanymi, czy hodowanymi tam dziećmi.
Laboratorium należało zniszczyć, by zniweczyć plan maszyn, ale wtedy właśnie
mój Bohater pierwszy raz w życiu nie potrafił podjąć tak jednoznacznej decyzji.
Nie miał pewności, czy nie ma tam jego dziecka. To było niesamowite uczucie,
gdy dotarło do mnie, jak nagle moja postać zmiękła i nabrała wątpliwości –
wyszła na wierzch jego skrywana wrażliwość i swojego rodzaju kruchość.
Zdecydowanie Wolny Jake się zmienił.
Sądzę,
że warto czasem poddawać naszych Bohaterów takiej presji i warto – wbrew pierwszym
odruchom chuchania na postać – wprowadzać u nich właśnie takie rekonstrukcje
poglądów. Z resztą, gdy przyjrzymy się większości dobrych filmów, książek, czy
komiksów – protagoniści diametralnie się zmieniają. Inaczej ich historie byłyby
zwyczajnie nudne.
Zmiany w postaciach to super sprawa. Łączy się, niestety z tematem wczorajszym, ciągłe zaczynanie od nowa, jakkolwiek fajne, nie pozwala się postaciom rozwinąć na tyle, żeby jakoś je pogłębić i się do nich przywiązać. Gdyby tak rozplanować kampanię na, powiedzmy 20 sesji... ;)
OdpowiedzUsuńGdybyś grał z nami w Legendę, to byś widział postęp! :D Jeśli chodzi o planowanie, to też jutro w kolejnym wpisie pojawi się temat tworzenia wątków przez Graczy i to, jak się one rozwijają w czasie. Mam taki plan, żeby po zamknięciu kampanii TftL i Shiro Hiruma w L5K pobawić się w Mutant: Year Zero, gdzie zasady dają fajny potencjał na rozwinięcie kampanii bez szczególnego wysiłku... ale nie uprzedzajmy faktów!
Usuń