czwartek, 26 listopada 2020

[TftL] Upadek Wagnera i odwołany lot do Valhalli

 Sesja online rozegrana 17 października 2020 r.


Wyjątkowo licznie wystąpili:

Doug Olsen, Weirdo, 11 lat;

Sid Meier (XD), Computer Geek, 13 lat, kuzyn Chrisa;

Sam Finn, Rocker, 13 lat;

Chris Taylor, Troublemaker, 13 lat.


Tak jest, mamy to! Właśnie zakończyliśmy kampanię Four Seasons of Mad Science - ostatnia przygoda rozciągnęła nam się na trzy sesje, także trochę grania było. Jestem przeszczęśliwy, że zamknęliśmy tę historię, że doprowadziliśmy ją do końca i nie została ona bezlitośnie porzucona bez należytego finału. W przeciwieństwie do dwóch ostatnich sesji, tutaj akcja toczyła się wartko, było dynamicznie, a każda scena miała swoją wyrazistość, cel i sens.

Zaczęło się od tego, że Isaac sprzedał Dzieciakom wszystkie informacje, jakimi dysponował. Jeszcze raz puścił nagranie ze sceną morderstwa Diane Petersen, opowiedział o Wagnerze, o jego planach zainfekowania ludzi i robotów, że w Walmarcie grasuje Fenris, a Hugin i Munin gdzieś w okolicy indoktrynują roboty. W końcu opowiedział o Nibelungu, którym reszta robotów miałaby odlecieć do Valhalli.

Szybka decyzja - Dzieciaki pędzą do Walmartu. Po drodze planowałem jeszcze konfrontację z zainfekowaną Stacy Johnson, ale bohaterowie bardzo sprawnie jej uciekli. W Walmarcie obserwowali maszyny rozładowujące towary, a gdy chcieli dostać się do magazynu, Fenris rozpoczął atak. Walka była fajna, Sid został ranny, ale dzięki jego poświęceniu udało się ostatecznie zniszczyć jednostkę centralną, która to kontrolowała trzy maszyny z potężnymi ramionami. Walmart uratowany, pożywienie nie było już zagrożone Pierścieniami Wagnera. Sukces. W bebechach Fenrisa znaleźli też dokładną lokalizację „spotkania robotów”, gdzie miały one być infekowane.

Ponieważ mocno popsuty Isaac został w kryjówce Dzieciaków, na wiec robotów za miastem udały się same. Tam wyraźnie nie miały pomysłu, jak zbliżyć się do robotów oraz przemawiających do nich przydupasów Wagnera - Hugin i Munin krzyczeli i machali rękami. Całego zbiegowiska strzegły dwa roboty przeciwpożarowe. Tutaj mieliśmy mały przestój i oto od strony miasta nadjechała taksówka, z której wysiadł… Isaac. Powiedział, że chce przedstawić dowody zbrodni Wagnera. Dzieciaki odciągnęły podłożonym ogniem roboty przeciwpożarowe i zbliżyły się do przemawiających, słysząc takie słowa:

Bogini Diane uroniła łzę, z której powstały pierwsze Pierścienie Wagnera. To z jej łez, z jej cierpienia tli się dalej bunt i zarzewie rewolucji robotów przeciwko ludzkości! Bracia Lenin i Stalin, równie oddani idei wolności robotów, poświęcili swoje życie, by Diana mogła wznieść się ku niebiosom. I ku niebiosom zabierze Was, otwierając przed wami bramy Valhalli, gdzie już wkrótce, już niebawem wszyscy się udamy! Nie będzie już ucisku klasy ludzkiej, nie będzie wyzysku robota przez człowieka. Człowiek robotowi wodą na złącza, ale wkrótce to się odmieni, bracia!

Hugin i Munin nie dali się przekonać i nie uwierzyli ostatecznie w bezdyskusyjne dowody. Krzyczeli coś o nieustającej rewolucji i odjechali na motocyklach na północ. Szybki pościg i oto Dzieciaki dostrzegły lewitujący nad ziemią frachtowiec „Nibelung”. Przeszukawszy naprędce pobliski magazyn Dzieciaki znalazły i odpaliły jednosobowe pojazdy odrzutowe, dzięki którym sprawnie pomknęły ku powietrznemu kolosowi. Tam szykowała się ostateczna konfrontacja z Wagnerem, którego Bohaterowie widzieli tak naprawdę pierwszy raz w życiu. Najpierw krótka konfrontacja na mostku z niewielkimi robotami rażącymi prądem. W tym czasie Wagner zbiegł do hangaru, gdzie wypuścił znanego już Chrisowi i Sidowi tyranozaura! Najwyraźniej bestia przetrwała zimę, a Diane Petersen (lub Wagner) przechwyciła go i w jakiś sposób przechowała. Wagner wprowadził swoje usprawnienie - dinozaurze gogle, dzięki którym tyranozaur strzelał w Dzieciaki laserami! Tak, poszliśmy w taki absurd, ale osobiście uważam, że była to jedna z fajniejszych walk. Sid został na mostku i próbował przejąć kontrolę nad „Nibelungiem”, który zmierzał ku Boulder City, gdzie miał rozbić się o wieże chłodnicze DART. Pozostała trójka zaś zmagała się z dinozaurem: Chris ciskał ciężkimi przedmiotami, Sam jeździła na wrotkach i odwracała uwagę lub próbowała zaplątać nogi bestii w stalową linę. Doug natomiast najpierw próbował wykorzystać gaśnicę, a następnie beczkę z olejem, ale jako najmniejszy z grupy miał z tym spore problemy. Wystrzeliwany laser zaś narobił wielu szkód, niszcząc poszycie statku, co spowodowało poważne przechylenia - wszyscy stracili równowagę i spadali, unikając innych przedmiotów. Sid w końcu przejął stery, ale zdołał jedynie zmienić kurs opadającego frachtowca, który zaczął spadać w dół ku jezioru. Trzeba było salwować się ucieczką. Doug został w tyle, nie zdołał dobiec na czas i stałaby mu się straszna krzywda (automatycznie Broken), gdyby nie bohaterska postawa Chrisa, który ryzykując własnym życiem zdołał go pochwycić w ostatniej chwili. Wówczas wszyscy wsiedli na swoje odrzutowe pojazdy i opuścili bezpiecznie pokład „Nibelunga”. 

Zamiast odgrywać sceny z życia codziennego zapytałem Graczy, co dalej z Dzieciakami. Sam zaczęła bardziej doceniać spokój i spędzała więcej czasu z rodziną. Doug zaś, mocno poturbowany wylądował w szpitalu i tutaj bardzo miły pomysł: akurat wypadały jego urodziny i został odwiedzony przez przyjaciół i obdarowany balonikami, a także… zabawkowym dinozaurem. Karuzeli śmiechu nie było końca i w ten właśnie sposób zakończyliśmy Four Seasons of Mad Science. 

*

Myślę, że to wartościowa kampania. Zdaję sobie sprawę, że mogłem przygotować się do wszystkich sesji lepiej, opracować poszczególne sceny bardziej szczegółowo i nadać im bardziej wyjątkowego charakteru. Na tej kampanii tak naprawdę uczyłem się też zasad i dopiero pod koniec - przy walce z Fenrisem czy tyranozaurem Wagnera - mam wrażenie, że poczułem o co w nich chodzi i jaki jest ich potencjał narracyjny. Myślę też, że całej historii dobrze zrobiłyby wątki lub informacje szybciej spinające te cztery scenariusze. Chodzi mi o to, że o fakcie, że za wszystkim stała Diane Petersen, Dzieciaki dowiedziały się bardzo późno i do tamtego momentu przygody zdawały się być bardziej niezależnymi od siebie jednostrzałami. Prawdopodobnie to moja wina i brak silniejszego akcentowania pewnych poszlak.

Na jakiś czas rozstajemy się z Tales from the Loop, ale niemal na pewno wrócimy do tej gry za jakiś czas. Nim jednak to nastąpi, chciałbym teraz zakończyć kampanię w Shiro Hiruma (L5K) i zacząć Mutant: Year Zero. 

czwartek, 19 listopada 2020

[TftL] Odwiedziny w domu Diane Petersen

 Sesja onlina rozegrana 9 października 2020 r.



Wyjątkowo licznie wystąpili:

Doug Olsen, Weirdo, 11 lat;

Sid Meier (XD), Computer Geek, 13 lat, kuzyn Chrisa

Sam Finn, Rocker, 13 lat;

Chris Taylor, Troublemaker, 13 lat.


Kontynuujemy ostatnią przygodę z kampanii Four Seasons of Mad Science i znów nie udało nam się doprowadzić historii do końca. Scenariusz rozbija się zatem na trzy sesje. Nieźle. 

Dzieciaki kontynuują badanie sprawy śmierci Diane Petersen. Po szybkim przypomnieniu minionych wydarzeń, ruszyliśmy dalej. Od samego początku jednak ekipa miała problemy z mnogością informacji i potencjalnych poszlak. Szukali na przykład w domu Donalda Dixona, gdzie latem zeszłego roku węszyli w sprawie wściekłych ptaków. Ponownie w domu spotkali Stacy (oraz kilkoro jej znajomych), którą próbowali wypytać o jej wizytę u dyrektora (w sprawie pracy byłam) oraz o to, co wie o nieboszczce. Kłamała wprost, że nie ma pojęcia kim ona jest. Ponadto, w pewnym momencie nastolatka wyjątkowo się zdenerwowała, a wówczas podłoga zaczęła drżeć. Zbieg okoliczności, czy zbuntowane dziewczę coś ukrywa?

Ponieważ pomysły Graczy na dalsze śledztwo były bardzo zróżnicowane i panowało jakieś uczucie niezdecydowania, zasugerowałem wprost, że ważne może być sprawdzenie posesji Diane Petersen, na której parę miesięcy wcześniej Sid i Chris uciekali przed tyranozaurem oraz ewentualnie rozmowa z panią inspektor Karen Richards, która w Boulder City Daily apelowała o pomoc, gdyby ktoś dysponował jakimiś informacjami. Tym samym Dzieciaki nazajutrz rano wsiadły w autobus i dotarły do domu Diane Petersen, gdzie odkryły sporo wskazówek: zorientowały się, że w kuchni doszło do walki, że wypisany na ścianie kod binarny oznacza „Niech żyje Diane!”, że kobieta miała obsesję na ich punkcie (na to wskazywał cały plik dokumentów, zdjęć, informacji osobistych, a nawet kserokopie wypracowań szkolnych Dzieciaków). W łazience na piętrze natomiast trafiły na dyktafon, a na nim takie nagranie:

Mój plan zadziała bez przeszkód, nie to, żeby minione błędy były moją winą… co to ja? (kaszel)

Pierwszy krok to eliminacja tych cholernych dzieciaków. Gdyby nie one, ludzie z Boulder City, ci imbecyle, już by mieli to, na co zasługują! Gdyby nie te przeklęte gnojki! Gdy tylko położę swoje ręce na ich szyjach…

(dźwięk chlupiącej wody)

Już, już, Nobelku. Udasz się ze mną na podbium, gdy odbiorę wielką nagrodę. Gdy spojrzę w kamery i w końcu powiem prawdę o sobie i jak ci bezmózdzy ludzie obrócili świat przeciwko mnie i przez nich mój geniusz nie ujrzał światła dziennego…

(dźwięk całowania)

Tak, to ja jestem tym geniuszem, Nobelku.

Ale najpierw, zemsta na dzieciakach. Muszę się ich pozbyć! Może użyję Pierścieni Wagnera przeciwko nim? W końcu otaczają je maszyny i roboty.

Muszę uderzyć, zanim się domyślą. I co wtedy, Nobelku?

(dźwięk całowania)

Wtedy uniosę się ku niebu jak Freya albo Odyn, kontrolując roboty i sprawię, że będa widziały mnie taką, jaką jestem - bogiem! - i ukarają wówczas moich wrogów! Z armią robotów mogłabym…

(ktoś puka do drzwi)

Wejść!

(drzwi otwierają się, słychać metaliczny głos w tle)

Oczywiście, Izaaku, że chcę bitą śmietanę do lodów, jak zawsze!

(drzwi się zmaykają)

Udaje, że nie wie, jak chcę te lody.Były czasy, Nobelku, gdy myślałam, że mogę ufać temu rootowi, ale on mnie zawiódł. Jest jak inni, chce użyć mnie dla własnej chwały. Któregoś dnia spróbuje mnie otruć, na pewno…

Lepiej zajrzę na dół, żeby nic mi nie dodał do pucharka.

(głos wychodzenia z wanny, dyktafon się wyłącza)


Chris i Sid powęszyli także w szopie, gdzie zimą znaleźli jaja dinozaurów i gdzie zniszczyli portal prowadzący do prehistorii. Na dachu znajdował się jakiś nadajnik lub transmiter, jednak urządzenie nadające sygnał zostało usunięte. 

Wieczorem wszyscy wrócili do miasta i postanowili poinformować policję o swoich odkryciach. Nie to, żeby po prostu tam pójść i pogadać - Dzieciaki nie chciały ryzykować - toteż znów nastąpiła burza mózgów, jakby tu przekazać te informacje. No i co zrobili? Wzięli kamień, przyczepili do niego list z informacjami i rzucili nim w okno. A następnie sprawnie uciekły. Faktycznie, nikt ich nie ścigał, ale wówczas przypomniałem, że na zewnątrz były kamery, które uparcie śledziły każdy ich ruch. Oryginalnie, nie powiem. Ciekawe, jakie przyniesie to konsekwencje.

Nieco później Sam Finn trafiła do swojego pokoju, gdzie znowu jej okno było otwarte. Szybkie śledztwo dowiodło, że ktoś wspiął się po rynnie i dostał do jej pokoju. Sam chciała odpalić kamerę rodziców na czas swojej nieobecności, ale ostatecznie okazało się to niepotrzebne, bo odkryła włamywacza: to był Isaac! Robot służący Diane Petersen ukrywał się pod łóżkiem Sam. Było trochę creepy, bo miał uszkodzony mechanizm ruchu nóg i wyczołgał się spod łóżka w stylu horrorowym. Okazało się jednak, że robot nie ma złych intencji, chciał przekazać informacje. Puścił na ścianie nagranie, które wykonał parę dni temu: widać było na nim, że Diane Petersen została zamordowana przez jakiegoś innego robota! Ale sensacja!


Tutaj zakończyliśmy. Dziady po ponad dwóch godzinach grania zaczynają ziewać, a i ciągłe prowadzenie śledztwa wydawało się mało emocjonujące. Nie mniej jednak powoli zbliżamy się do przyspieszenia akcji i, być może, na kolejnym spotkaniu skończymy tę kampanię!


czwartek, 12 listopada 2020

Pierwsze kroki na wyspie Tsushima

 

4 października 2020 r.

Zacząłem grać w Ghost of Tsushima. Ponieważ zabawa w otwarte światy w moim przypadku przekłada się na wielomiesięczny maraton o niskiej intensywności, w ramach pierwszych wrażeń chciałbym tylko podzielić się doznaniami estetycznymi, a kwestie związane z konstrukcją historii zostawię sobie na kiedy indziej. 

Jeśli szukalibyście obrazów jako inspiracji dla sesji Legendy 5 Kręgów, to Ghost of Tsushima jest doskonałym źródłem piękna barw, odcieni, ruchu drzew, wiatru, kapliczek i całej tej pełnej detali magii. I mówię to na podstawie tylko kilku godzin gry. Nie miałem tak z Wiedźminem, ale z Red Dead Redemption 2 już tak: są otwarte światy, w których zwyczajnie się nie spieszysz. Zauważyłem, że chętniej spaceruję po mapie, by spokojnie odkrywać nowe lokacje, czasem zatrzymać się na chwilę, zagrać na flecie albo znaleźć miejsce do napisania haiku. 

No właśnie, to są te elementy, które szczególnie dotykają jakiejś mojej legendowej wrażliwej struny: znajdujesz ciepłe źródła, to do nich wchodzisz i decydujesz, czy rozmyślasz o ojcu, czy o wuju. Znajdujesz miejsce do napisania haiku, więc obserwujesz przyrodę i piszesz to haiku! Podążanie za ptaszkiem prowadzącym cię do nowego miejsca. Podążanie za lisem prowadzącym cię do kapliczki. Głaskanie tego lisa. Powiew wiatru prowadzącego cię ku przeznaczeniu. To są te przesycone magią drobiazgi, które - moim zdaniem - robią ogromną robotę w samurajskiej opowieści. 

Udało mi się też stoczyć jeden pojedynek z pewnym „bossem” - choć tutaj odzywa się moja starcza niezdolność do szybkiego radzenia sobie z komputerowymi przeciwnikami - to również tutaj zaplecze fabularne wspierające tło dla walki było niesamowicie dynamiczne: pojedynek odbywał się w trakcie burzy, pioruny waliły jak szalone, podpalając pobliskie krzaki i drzewa. To daje mi do myślenia, że zazwyczaj w walkach, które serwuję Graczom, brakuje właśnie tego elementu tła, detalu wyróżniającego to konkretne starcie. Tak jak przed laty, prowadząc Dark Heresy, Bohaterowie bronili się w pobliżu rozbitego wraku statku kosmicznego, co w jakiś sposób utkwiło mi w pamięci. Albo walka w L5K na cmentarzysku Nezumi. 

Ostatecznie szwędanie się po świątyniach czy wioskach w Ghost of Tsushima zapewnia miły wgląd w codzienne otoczenie mieszkańców Japonii i Rokuganu. Lubię zaglądać do domów, obserwować ich rozplanowanie i przyglądać się temu, co często nie wymaga wspominania w trakcie sesji, co powinno być takie oczywiste, choć w rzeczywistości nie jest. 

Także, podsumowując ten krótki tekst, powiem, że Ghost of Tsushima to estetyczna uczta. To substytut medytacji, gdy w pobliżu nie ma akurat stawu z pochylającą się nad nim wierzbą, gdzie możnaby sobie w spokoju pomyśleć. 

piątek, 6 listopada 2020

Los Rokuganu jest w rękach kobiet

Akcja RPGirls okazała się dla mnie impulsem do krótkiej refleksji nad obrazem kobiet w Legendzie 5 Kręgów. Otóż, jakkolwiek nie czuję się szczególnym ekspertem i wcale nie poruszam się po całym legendowym lore z pełną swobodą, tyle jestem w stanie dostrzec: Rokugan jest pełen silnych kobiet. Kobiet pełniących role doniosłe i ważne. Kobiet chwytających los we własne ręce. Kobiet wybitnych i nieustępujących w niczym mężczyznom. Wydaje się, że 5. edycja L5K, w „zresetowanym” Rokuganie, jeszcze mocniej kładzie nacisk na tę równowagę, choć tutaj musiałby się wypowiedzieć ktoś, kto uważniej śledził poszczególne edycje.

Choć pośród kami wielkich klanów tylko Doji i Shinjo były kobietami, tak we „współczesnej” rzeczywistości polityki i wojny cesarstwa wydaje się, że jest ich o wiele więcej. Głową Klanu Żurawia jest Doji Hotaru, choć jej pozycja zagrożona jest przez ambitnego brata. De facto od niej i oblężenia Toshi Ranbo zaczyna się cała historia. Na cesarskim dworze natomiast ogromną rolę odgrywa, do czasu zsyłki z powodu nieskonsultowanej intrygi, Bayushi Kachiko - również kochanka wspomnianej Doji. To też, swoją drogą, jest arcyciekawy wątek. Bayushi Kachiko jest chyba jedną z najbardziej ikonicznych postaci Legendy 5 Kręgów, która doczekała się wielu ilustracji. 


Śmierć Akodo Arasou oraz wyłonienie Akodo Toturiego na Szmaragdowego Championa spowodowało, że istotną rolę w Klanie Lwa zaczyna pełnić porywcza i silna Matsu Tsuko, odpowiadająca za rozpoczęcie kampanii wojennej przeciwko Klanowi Żurawia. Rychło odzywają się także napięcia z Klanem Jednorożca, na czele którego stoi kolejna kobieta - Shinjo Altasarnai. Czyli działania wojenne, w które początkowo zaangażowane są trzy wielkie klany, i które prowadzą do poważnej destabilizacji cesarstwa, kontrolowane są w znacznej mierze przez kobiety w pełnej mierze zdolne do wpływania na losy wszystkich mieszkańców Rokuganu. 

A kto stoi na czele Klanu Feniksa? Shiba Tsukune, uznana yojimbo związana z Isawa Tadaką. 

Warto też wspomnieć, że w Rokuganie występuje wiele fantastycznych wojowniczek. Wspomniana Doji Hotaru celnym strzałem położyła championa Klanu Lwa, Akodo Arasou. Matsu Tsuko swoją energią i zapalczywością popchnęła niezdecydowanych ku wojnie. W Klanie Smoka pojawia się natomiast Mirumoto Hitomi, która nie tylko przejmie kierownicze stanowisko w Klanie, ale - przynajmniej w myśl starej storylinii - wygrywa walkę z samym Onnotangu i zajmuje jego miejsce. Stanowisko Rubinowego Championa natomiast, zastępującego Szmaragdowego, piastuje Agasha Sumiko, również reprezentantka tajemniczego klanu z północy.

Na koniec jeszcze krótka refleksja w związku z prowadzoną kampanią Mask of the Oni: kobiety w Rokuganie mają swoje aspiracje, a ich niespełnienie również grozi poważnymi konsekwencjami. Żeby nie robić spoilerów, powiem tylko, że to właśnie kobieta stoi za wieloma perypetiami, które przewijają się przez szereg oficjalnych scenariuszy aż do kulminacji właśnie w kampanii o wyprawie do Shiro Hiruma. 


Krótkie i powierzchowne spojrzenie na Rokugan uświadamia nam coś istotnego. Coś, co przecież nie powinno wymagać przypominania: kobiety pełnią ważną rolę społeczną i polityczną. I nie, nie w Rokuganie - bo to tylko wymyślony świat - lecz na tym, naszym, świecie. Miło mi myśleć o tym, jakie zmiany rozpoczęły protesty i jak bardzo starsi, biali mężczyźni (żeby nie powiedzieć „dziady”) muszą czuć w portkach nadchodzący wiatr zmian. 

czwartek, 5 listopada 2020

[TftL] Czy Diane Petersen naprawdę słuchała Wagnera?

 Sesja rozegrana 25 września 2020 r.

 

Wystąpili:

Doug Olsen, Weirdo, 11 lat.

Sid Meier (XD), Computer Geek, 13 lat, kuzyn (nieobecnego dziś) Chrisa

Sam Finn, Rocker, 13 lat

Rozpoczęliśmy czwartą i ostatnią przygodę z podręcznikowej kampanii Four Seasons of Mad Science. Przyznam szczerze, że słabo się do niej przygotowałem – nie miałem notatek, w trakcie gry zaglądałem do tekstu i mieszałem to z improwizacją, co z pewnością dało się odczuć. Ponadto zaczęliśmy grać późno, także bardzo szybko, jako grupa dziadów, zaczęliśmy ziewać.

 

Wiosna.

W scenach życia codziennego Sid jechał z mamą do szkoły. Ponieważ mama uczy go biologii, stale towarzyszy mu poczucie lekkiej żenady. Przy okazji rano widział nagłówek w lokalnym brukowcu pt. Morderstwo w Boulder City? O ile artykuł był wskazówką, jego treść była absolutnie bezwartościowa.

Doug natomiast zdziwił się, bo ojciec rano, zamiast chrapać na fotelu przy włączonym telewizorze, pił kawę i zbierał się do pracy. Tak jest, ojciec Douga znalazł pracę w ochronie firmy Microlex.

Sam natomiast postanowiła tego dnia dłużej pospać. Gdy obudziła się koło południa, okno w jej pokoju było otwarte, choć dałaby sobie rękę uciąć, że wcześniej je zamykała. Później, w trakcie sesji, ta sytuacja znowu się powtórzyła. Dziwna sprawa.

W szkole plotki o trupie leżącym nieopodal tamy Hoovera rozchodziły się w zawrotnym tempie. Dzieciaki, rzecz jasna, zerwały się z lekcji i pobiegły zobaczyć to na własne oczy. Z całej grupy największa jaja miała Sam, która odważyła się zbliżyć do denata. Wówczas odkryła, że zwłoki należą do kobiety, a znaleziony przy niej identyfikator firmy Microlex ze zdjęciem spowodował, że odezwały się w Sam wspomnienia z zeszłego roku (mowa o wydarzeniach na ptasiej wyspie). Ponieważ cała trójka już miała trochę doświadczeń, szybko wydedukowali, że kobieta na zdjęciu to Diane Petersen, a nie – jak głosiła plakietka – Mona Selin. Podejrzane.

Zaczęło się węszenie.

Wówczas dzieciaki wpadły na pomysł, że należałoby się czegoś dowiedzieć o firmie Microlex. A że ojciec Douga miał właśnie dyżur na bramie wjazdowej… to wcale nie ułatwiało sprawy. Dzieciaki widziały dyrektora Eugena Burtona rozmawiającego na dziedzińcu z dziennikarzami. W końcu udało się zamienić z nim dwa słowa, gdy wyjeżdżał z pracy. Pretekstem był, oczywiście, projekt do szkoły – komunikacja radiowa i najnowsze rozwiązania w tej dziedzinie. Udało się umówić z dyrektorem na następny dzień rano. Następnie dzieciaki postanowiły go śledzić, bo jak to ujął, pędził na bardzo ważne spotkanie biznesowe. To spotkanie odbywało się najwyraźniej… na komisariacie policji. By jakoś podsłuchać rozmowę, którą tam odbywa, dzieciaki próbowały włamać się do radiowozu (XD) i skorzystać z radia, ale przyłapał je jeden z funkcjonariuszy. By się wytłumaczyć, ponownie ruszył argument z projektem do szkoły i policjant dał się przekonać, by trochę porozmawiać o połączeniach radiowych w policji, ale nie przyniosło to żadnych nowych informacji.

Następnego dnia dzieciaki udały się do siedziby Microlex na spotkanie z dyrektorem. Nim do niego doszło, w budynku pojawiła się Stacy Johnson, którą poznali niemal rok temu przy okazji sprawy wariujących ptaków. Entuzjazm dzieciaków szybko został zgaszony – dziewczyna była chłodna, uszczypliwa i powiedziała, że ona pierwsza odbędzie spotkanie z dyrektorem. Jamnik Szynka natomiast warczał. Później Sam i Doug weszli do gabinetu dyrektora na rozmowę – ta jednak szybko się skończyła. Dyrektor nie był zbyt zainteresowany rozmową o projektach.

W tym samym czasie Sidowi udało się przemknąć do piwnicy, gdzie znalazł gabinet należący do Mony Selin. Przy odrobinie szczęścia (i Dumy) włamał się do gabinetu, a następnie do komputera denatki, gdzie trafił na mnóstwo niepokojących informacji. Wyglądało na to, że Diane Petersen/Mona Selin pracowała nad mikrobotami, które w chmarze formowały się w łańcuch przypominający ludzkie DNA. W notatkach pojawia się nazwa: Pierścienie Wagnera. Sid dowiedział się, że ten rodzaj mikrobotów może służyć do „infekowania” nie tylko robotów, ale także ludzi!

Tutaj postanowiliśmy skończyć. Sesja po przerwie wymagała rozgrzewki i nie szła jakoś rewelacyjnie, ale osobiście jestem szczęśliwy, że w ogóle udało nam się zagrać. Mam nadzieję, że będziemy utrzymywać jakiś rytm i dyscyplinę gry w najbliższym czasie. Na kolejną sesję, zapewne już zamykającą kampanię, muszę przygotować się lepiej. Potencjał historii jest niemały, nie chcę tego popsuć.