środa, 25 sierpnia 2021

#RPGaDAY2021 - Dzień 25 - Świeże

 

Skąd się bierze RPGowy konserwatyzm, zamykający się na to, co świeże? Co mnie od jakiegoś czasu dziwi, to powracające cyklicznie internetowe burze, bo ktoś wygłosił opinię rodem z lat 90. Dziwi mnie głównie to, że te burze wciąż mają tendencje do zajmowania jakiegoś tam znaczącego segmentu internetowego dyskursu. Nie dziwi mnie aż tak, że przestarzałe postawy wciąż gdzieś wypływają, bo sam niegdyś - trochę jako gówniarz - miałem potrzebę akcentowania  jakiejś „niezmiennej świętości”. 

Bez wątpienia fandom bardzo się zmienił w ciągu ostatnich lat. Myślę, że stał się bardziej inkluzywny, empatyczny i przychylnie patrzący na świeże trendy. Nie jest to chyba nic szczególnie rewolucyjnego, bo ten specyficzny granfalon, jak inne grupy społeczne, jest względnie żywym organizmem podlegającym nieustannym zmianom, erpegówek wydoroślał. A jednak wciąż dochodzi do wewnątrzgrupowych tarć, bo ktoś jednym nieprzemyślanym wpisem dorabia się statusu Dzbana RPG (to, powiedzmy, jest tytuł, który można przypisać osobom względnie „rozpoznawalnym” i popularnym, mającym, na przykład, jakieś 10 tysięcy subskrypcji na YT). Poza tym wystarczy przyjrzeć się niektórym dyskusjom RPGowców „niezaangażowanych”, przejawiających dzbanizm wyjątkowo prostackimi sloganami o BHS, że posłużę się pierwszym, co przyszło mi do głowy. Dołóżmy do tego jałowe informowanie innych o „słusznych” i „niesłusznych” sposobach prowadzenia, które to też działają po trosze jak wehikuł czasu, zabierający nas do czasów Poltera i Valkirii. 

Mam takie niejasne wrażenie, że niektórzy łatwo wpadają w pułapkę fetyszyzacji RPG. W tym sensie, że na bazie swojego doświadczenia z grami fabularnymi ekstrapolują pewne schematy do internetu, a potem ze zdziwieniem dowiadują się, że nie tylko ktoś przekłuł ich bańkę poznawczą, ale że ów „ktoś” także w internecie funkcjonuje w ramach swojej „bańki”. Powiedzmy, że publikuję jakiś kontrowersyjny wpis na Facebooku (bo bloga to czyta Ifryt i kilku moich kolegów) i ktoś odpowiada mi dosadnie, że wygaduję farmazony/kocopoły. Well, kochani, naturalną wówczas reakcją na tego typu słowną agresję jest założenie rąk i przyjęcie postawy zamkniętej. Dlaczego? Kłania się dość prosty mechanizm związany z dysonansem poznawczym i samooceną. Narażenie czyjejś samooceny na szwank prowadzi tylko i wyłącznie do postawy obronnej, zamknięcia się i ewentualnego racjonalizowania ukierunkowanego na ochronę samooceny właśnie. 

Nie ma co się także oszukiwać: wszyscy, mniej lub bardziej, zamykamy się w swoich bańkach. Nie wydawałoby mi się to aż tak niepokojące, gdyby nie fakt, że internety i Facebook sprzyjają intensyfikacji zderzeń owych baniek. To raz na jakiś czas prowadzi do katastrofy, ludzie się powyzywają, odwrócą od siebie, a następnie będą wzajemnie ignorować. A to wszystko dlatego, że mało w nas wyrozumiałości. Nie znamy historii drugiego człowieka i powodów, dla których pisze to, co pisze. Czasem stoją za tym faktycznie poważne sprawy, a czasem - nie ukrywajmy - dzbanizm albo zwyczajna bezrefleksyjność.

Nie zakończę tego tekstu żadną błyskotliwą puentą. Zapewne powinienem zaproponować jakąś diagnozę i kurację, jakieś rozwiązanie, nawoływać do wzajemnego szacunku i zrobienia miejsca dla wszystkich. Rozczaruję: nie zaproponuję nic nowego. Dalej będę siedział w swoim bezpiecznym blogowym gniazdku i unikał angażowania się w dyskusje na Facebooku poza sporadycznymi komentarzami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz