piątek, 13 sierpnia 2021

#RPGaDAY2021 - Dzień 13 - Powódź

 

W pewnym momencie, podejrzewam, że w okolicach sukcesu zbiórki na Zew Cthulhu, zaczęła się powódź RPGów w Polsce. Gdy fala zbiórek miała się w najlepsze, gdy ufundowano już szereg tytułów, a dodatkowo dostęp do podręczników i dodatków w formie elektronicznej (albo i w trybie print on demand) za sprawą kilku platform niesamowicie się upowszechnił, ja dopiero wracałem do gier fabularnych po długiej przerwie.

Wiecie, jakie to uczucie, gdy się tonie? Nie myśli się wówczas racjonalnie, nie krzyczy się, tylko walczy o przetrwanie - ręce ciężko pracują, by utrzymać człowieka na powierzchni i niekoniecznie wykonują najbardziej optymalne ruchy. Ta walka, by nie dać się zalać przez wodę, jest wyczerpująca. A potem, gdy z czyjąś pomocą dociera się do brzegu, wspomnienie tonięcia jest co najmniej mgliste, zostają nieliczne migawki: raz nad, a raz pod powierzchnią wody. Przywołuję to niezbyt miłe porównanie, bo odrobinę tak właśnie się czułem półtora roku temu. Oczywiście, trudno jest postradać życie przez RPGi, chyba że akurat zawali się na nas regał z książkami. Ale uczucie zachłyśnięcia, gorączkowego chwytania się wszystkiego, co zostało opublikowane, jakoś teraz mi się z tym kojarzy.

To niekontrolowane wpadnięcie we wzburzone morze tytułów w jakiś sposób wywoływało uczucie paraliżu. Już pisałem o tym, że tyle się zmieniło, nawet sam dyskurs i zbiory funkcjonujących skrótów, że w pewnych momentach nie mogłem zrozumieć, o czym w ogóle się w internecie mówi. Szał i próby pochłonięcia tak wielkich dawek informacji  powodowały, w gruncie rzeczy, jedynie szok informacyjny i jeszcze większe uczucie zagubienia. 

Utrzymanie się na powierzchni wody nie jest w sumie takie trudne, jeśli wie się, jak zachowuje się w niej ciało (może łatwo mi mówić, bo mam jakieś tam doświadczenia pływackie i ratownicze) i też, choć instynkt podpowiadał inaczej, przyjąłem postawę dryfującego liścia (to akurat takie moje własne, poetyckie porównanie). Tytułów jest coraz więcej. Sztapel gier do wypróbowania stale rośnie. Ale tym razem widzę go na horyzoncie i nie wpadam w ten rodzaj gorączki niekontrolowanych ruchów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz