Całkiem lubię generatory pozwalające wykreować przeszłość, tytułowy rodowód Bohatera. Oddanie tego elementu kreacji w ręce losu wydaje mi się takim ukłonem w stronę niekiedy gorzkawej, ale jakże prawdziwej mądrości, że rodziny się nie wybiera.
Fajnie to wygląda w Legendzie 5 Kręgów - wylosowany wynik informuje, czym wsławił się Twój przodek - zrobił coś, może honorowego, doniosłego, a może przeciwnie, zapisał się jako osoba chytra, niehonorowa… w każdym razie, ów przodek coś zrobił i z tego faktu coś dla naszego Bohatera wynika. Na pewno jakaś nauka (co przekłada się, na przykład, na jakąś konkretną umiejętność), ale również ciągnąca się za nim fama, co w konsekwencji oznacza przyrost lub utratę Honoru albo Chwały.
Na pewno odbiera to całkowitą swobodę kreacji (w grach, gdzie w ogóle jest to możliwe), ale daje coś znacznie więcej: wprowadza drobne zamieszanie w naszym przebiegłym pomyśle na Bohatera. Zmusza nas do poradzenia sobie z tym rodzajem „fałszywej nuty”, co z kolei prowadzić może do fascynujących wątków fabularnych.
Prawdziwy majstersztyk natomiast to dla mnie Wyprawa za Mur. Fakt, że losujemy tam praktycznie wszystkie elementy przeszłości Bohatera daje nam możliwość wygenerowania naprawdę ciekawej i nietuzinkowej postaci, ale ma też swój symboliczny wymiar w odniesieniu do samej tematyki gry. Bo przecież Wyprawa za Mur jest grą o pierwszym prawdziwym opuszczeniu rodzinnej wioski, wejściem w dorosłość. Od tego momentu Bohater zaczyna decydować sam o sobie, zaczyna wykuwać swój los, brać sprawy we własne ręce.
Wiem, że nie wszyscy są zwolennikami takich rozwiązań. No bo co to za frajda grać kimś, kogo tak naprawdę nie chcieliśmy? Dlaczego moja postać ma być taka i taka, skoro bardzo chciałem być kimś zupełnie innym? To równie zrozumiała postawa. Jest mnóstwo gier, w których kontrola nad dystrybucją punktów czy innych kropek zależy tylko od naszych decyzji. Ja sam natomiast lubię niekiedy spojrzeć na gry fabularne właśnie z tej perspektywy „nie chciałem tego, ale mimo to jestem tutaj”. To chyba dość życiowe i wszyscy mamy lub mieliśmy tego typu doświadczenia. Nie wszyscy czujemy się dobrze sami ze sobą, a tutaj trzeba jeszcze poczuć się dobrze z Bohaterem, którego niekoniecznie lubimy. Ale, być może, jest to jakaś metoda na wypracowanie sobie samoakceptacji, metoda na polubienie samego siebie?
Trochę inna sprawa to czy każdą postać potrafię dobrze odegrać. Ale myślę, że warto próbować. :)
OdpowiedzUsuńA przychodzi Ci do głowy postać, której w ten sposób nie potrafiłbyś "dobrze" odegrać? :P
Usuń