środa, 4 sierpnia 2021

#RPGaDAY2021 - Dzień 4 - Broń



W grach kładących nacisk na aspekt wizualny, broń często pełni istotny element estetyczny. Ktoś biega z absurdalnie wielkim i pięknym mieczem (np. W Final Fantasy?), wszelkiego rodzaju strzelanki oferują mnogość skórek, byśmy mogli napawać się tym poczuciem indywidualizmu. W ogóle przecież człowiek zdradza jakiś rodzaj estetycznej przyjemności z tworzenia i oglądania instrumentów zniszczenia, których projekty ocierają się o sztukę.

W wielu grach fabularnych też chyba zwracamy na to w pewnym sensie uwagę. Owszem, nie wszędzie tak jest, czasem posiadanie zwykłego miecza to już jest luksus, ale gdy mówimy o grach z gatunku heroic fantasy, to już zdarza nam się kombinować i zastanawiać - jak to wygląda? Jak pokazać, w grze wyobraźni, że nasza broń w jakiś sposób wyróżnia się na tle innych?

Oczywiście, przede wszystkim poświęcimy parę zdań wyglądowi broni. Lata temu, gdy graliśmy w Neuroshimę, moja postać - Wolny Jake - używała głównie strzelby. I to nie byle jakiej: nie była to zwykła „pompka”, bo w gruncie rzeczy cała była posrebrzana; jej kolbę wykonano z kości słoniowej, a gdy już Jake strzelał, to zdawało się, jakby nadciągała burza. W aspekcie mechanicznym obrażenia nie ulegały zmianie, jednak, o ile pamiętam, w Neuroshimie funkcjonowało coś takiego jak Reputacja. Jeśli posiadałeś coś fajnego, coś markowego, to cieszyłeś się zazdrosnymi, pełnymi uznania spojrzeniami. Broń bowiem może być na swój sposób sławna.

Aragorn miał swojego Andurila, wykutego ze szczątków Narsila. Bilbo i Frodo posługiwali się mieczem, o którym mówiło się z trwogą wśród goblińskich i orczych plemion. Harry Potter miał bliźniaczą różdżkę Voldemorta, a Katniss Everdeen nie wiem co miała, bo nigdy nie czytałem, ani nie oglądałem serii o Igrzyskach Śmierci. Już nie wspominam o kolorach mieczy świetlnych w Gwiezdnych Wojnach. Zmierzam jednak do tego, że wyróżniający się Bohaterowie mają wyróżniającą się broń. I następuje między nimi rodzaj sprzężenia - czasem trudno powiedzieć, co decyduje o sławie - właściciel, czy narzędzie.

Zachęcam, by zastanowić się chwilę nad tym, co wisi u pasa naszych Bohaterów. Nie musi być to od razu Klinga Śmierci (czy inna nadmuchana nazwa), ale może ma ona jakiś niezwykły wątek? Historię? Może był to ostatni miecz wykuty przez ślepego kowala? Może - jak to bywa w Legendzie 5 Kręgów - miecz jest w rodzinie od pokoleń i czasem, na jego klindze pojawia się odbicie któregoś z przodków? 

A może ulegam jakiemuś rodzajowi fetyszyzacji narzędzi przemocy? Może nie zawsze powinniśmy przykładać do nich takiej wagi? Może miecz to miecz, a rewolwer to rewolwer i nie ma co się nad tym zbyt długo zastanawiać? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz