wtorek, 2 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 2

Dzień drugi. Dzisiejsze pytanie postawione w ramach RPGaDAY dotyczy dobrych gier wprowadzających do naszego hobby. Nie wiem do końca, czy potrafiłbym wskazać jakiś konkretny tytuł (pewnie spróbuję pod koniec tego tekstu), ale warto przy tej okazji zastanowić się nad konkretnymi aspektami danej gry, które czynią ją przyjazną dla świeżaczków.



Po pierwsze - mechanika

Uważam, że gra wprowadzająca powinna mieć jasno określone zasady. Nie powinny one być nader skomplikowane czy rozbudowane, ale z drugiej strony kwintesencją gier RPG są dla mnie jednak rozstrzygnięcia losowe. Dzięki temu nowi Gracze dostrzegą, że sesje nie zawsze są oparte na arbitralnych decyzjach i widzimisię Mistrza Gry (no a przy okazji sam MG musi rozumieć, że nie jest on najważniejszy, ale żadna gra nie przeskoczy wujowego Mistrza). Zasady powinny uwydatniać mocne i słabe strony postaci, a zróżnicowana pod względem specjalizacji Drużyna dzięki temu podlegać będzie współpracy i kooperacji. 

Osobiście sporą przyjazność dostrzegam w Year Zero Engine. Nowym Graczom łatwo wytłumaczyć sposób budowania puli kości (Atrybut + Umiejętność), a i rozstrzyganie testów jest tutaj absurdalnie nieskomplikowane.


Po drugie - setting

Nietrudno się domyślić, że spora część polskich RPGowców zaczynała od Warhammera lub D&D. Obie gry mocno się zakorzeniły w popkulturze, przeszły do mainstreamu i nie trzeba wiele, by mniej więcej rozumieć, o co się rozchodzi w Warhammerze albo jakimś dedekowym generycznym fantasy. I myślę, że taka generyczność jest całkiem przyjazna, ale nie oznacza to dla mnie, że automatycznie przymiot ten dedykuję grę jako dobrą dla początkujących. 

W gruncie rzeczy myślę sobie, że ogarnięcie settingu - jakiegokolwiek settingu - to wciąż wyzwanie poznawcze, a początkujący Gracz zmaga się i tak z wieloma nowymi bodźcami. Wobec tego myślę, że fajnie by było, by setting gry z czymś się jednak Graczowi kojarzył. By mógł odnosić go do naszej rzeczywistości, zamiast uczyć się albo próbować zapamiętać wszystkie te dziwne nazwy fantasy. Settingi historyczne z jakimś twistem, moim zdaniem, mogą tutaj robić robotę. 


Po trzecie - pryncypia

Wydaje mi się też, że warto, by gra rządziła się pewnymi określonymi założeniami gatunkowymi. By Gracz wiedział z czego wynikają pewne zdarzenia, decyzje itd. W tym momencie dociera już do mnie, jaka gra byłaby dobra na początek. To Tales from the Loop. Tutaj bowiem właśnie te pryncypia są jasno wyłożone: że dzieciaki przede wszystkim nie mogą zginąć, że muszą radzić sobie sami, że dorośli średnio dobrze radzą sobie z dostrzeganiem rzeczy niewyjaśnionych. 


No to tak: Tales from the Loop. Prosta i szybka mechanika Year Zero Engine (w przypadku tej gry jeszcze przecież uproszczona). Setting historyczny z twistem, także Gracz dość łatwo może szukać odniesień. Jasno wytyczone zasady, jakimi rządzą się w TftL historie. Dziękuję, rozstrzygnięte. Można się rozejść.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz