czwartek, 4 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 4

Dzień czwarty. Pytanie dotyczy miejsca, gdzie poprowadzilibyśmy pierwszą sesję. 


Czasy klimaciarstwa mam dawno za sobą. Siedzenie po ciemku, przy świecach, ze srającymi znad głów nietoperzami, z palcami ufajdanymi woskiem już dawno mam za sobą. Pieprzenie o prowadzeniu Wampira na cmentarzu, żeby lepiej poczuć „bycie po drugiej stronie” to jakiś idiotyzm. Gdzie bym poprowadził pierwszą sesję?

W domu. Przy dobrym oświetleniu. Przy stole z napojami i przekąskami. Na wygodnym krześle lub fotelu. Z zapasem ołówków, długopisów, gumek i kartek do sporządzania ewentualnych notatek. 

No bo tak:

Stary jestem, oczy już nie te. Szkoda je męczyć.

Bywam głodny i spragniony i choć nie pijam słodkich napojów gazowanych, to mógłbym spożyć piwo, wodę albo kawę. Czasem pewnie wpakuję sobie do gęby solonych orzeszków, opcjonalnie pokażę, że da się zjeść cały kawał pizzy na raz. 

Niekiedy bolą mnie plecy. Lubię, gdy nie muszą się męczyć ponad potrzebę. I lubię nie mieć odgniecionego dupska.

Gdy prowadzę, często robię szybkie notatki - często nie mam wymyślonych wszystkich statystyk napotkanych NPCów czy potworów, więc gdy dochodzi do walki, zapisuję wymyślone statystyki i HPki, bo tak jest uczciwie wobec Graczy.

Miejsce rozegranej sesji jest ważne, to oczywistość. Miejsce musi być bezpieczne i komfortowe. Musi gwarantować, że tę sesję da się rozegrać, a zatem dobrze jest zminimalizować liczbę potencjalnych rozpraszaczy.

No bo dawno, dawno temu prowadziłem Wampira (nie na cmentarzu!) w ciemnym pokoju ze świeczkami, dostawałem sraczki od klimaciarskich wygibasów i pewnie byłem pełen uznania dla swojego kunsztu. Wówczas babcia wróciła z wieczornej mszy, dobijała się do domofonu, a że z drzwiami od zawsze było coś nie tak, trzeba było zejść i jej otworzyć. No więc klimaciarstwo na pełnej, mhrok i cierpienie, a także uszojebny dzwonek i mama krzycząca, bym zszedł po babcię. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz