sobota, 13 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 13

Kolejny mocny kandydat w kategorii kretyńskich tematów na RPGaDAY. Co mógłbym zmienić w tym, jak zaczynałem przygodę z RPGami? 


Wiem! Wtedy, w 1998 roku, zamiast siedzieć na tym dusznym pięterku, mogliśmy pójść do lasu i poczekać, aż się ściemni. Wówczas, oblezieni przez komary i kleszcze, z biegającymi wokół dzikami i jakimiś chorymi patusami (takie to były czasy) na pewno poczulibyśmy prawdziwy klimat Warhammera. Może dzięki temu dzisiaj byłbym jakimś poważnym storytellingowcem i wrogiem kości, może wywindowałbym swoje umiejętności narracyjne. Ale wyszło inaczej i dziś niekoniecznie zależy mi na klimaceniu. Nie jestem atrakcyjnym Mistrzem Gry.

Mogę jednak powiedzieć, że miałem szczęście, bo moja pierwsza sesja nie spowodowała u mnie żadnych traum. Nie to, żebym jako dziecko miał już jakieś trudne przeżycia (bo nie miałem), ale nie wydarzyło się nic, co mogłoby mnie skutecznie do dalszego grania zniechęcić. Mistrz Gry nie był egotycznym dupkiem (poza tym, że skrzywioną miną ocenił moją chęć wykorzystania umiejętności taniec), mieliśmy jakiś tam wpływ na fabułę, także dalej mogłem się RPGowo rozwijać swoim własnym tempem. 

Zdaję sobie sprawę, że niektórzy mogą nie mieć tyle szczęścia. Słyszą gdzieś w mediach o grach fabularnych, idą na konwent i szukają jakiegoś dyżurnego Mistrza Gry. Sprawy mogą się wówczas różnie potoczyć, nie mamy pewności, na kogo trafimy. Chyba tylko gorzej mogą skończyć się poszukiwania Mistrza Gry w internecie, bo dostęp do wszelkiej maści społecznych wykrętów i krzywdzicieli jest przecież zdecydowanie ułatwiony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz