sobota, 6 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 6

Kolejne pytanie dotyczy sposobu na przyciągnięcie większej liczby nowych osób do RPG. Jak bym to zrobił?



Odpowiem przewrotnie, że nijak. Nie mam dość wyobraźni, by wyjść z bardziej nowatorskimi metodami w obliczu zalania YouTube’a przez wszelakie karczmy, tawerny, zamtuzy czy tam inne RPG. Dość powiedzieć, że obecnie dowiedzieć się, jak wygląda sesja RPG to żaden problem, o ile potrafi się wpisywać zapytania w wyszukiwarkę. 

W gruncie rzeczy pytanie powinno być postawione obecnie inaczej: jak sprawić, by nowi ludzie zaczynali grać w gry fabularne bez dziwnych wypaczeń i szkodliwych wzorców serwowanych przez ten czy inny kanał. I tutaj pojawia się prawdziwy problem, bo trzeba rozróżnić te dwa aspekty:

- siła przyciągania do gier fabularnych;

- bycie wzorcem w zakresie prowadzenia / grania.

Te dwa wątki idą ze sobą w parze i nie sposób dokonać ich rozdzielenia. Już nawet walić smutny efekt Mercera, który tworzy iluzję wysoko zawieszonej poprzeczki, progu wejścia, o który zawsze się wyrżniesz, bo przecież nigdy nie poprowadzisz tak ładnie, jak on. No chyba, że weźmiesz do grania parę znanych scenicznie osób z zacięciem aktorskim, a przy tym oskryptujesz to widowisko w taki sposób, że tak naprawdę (czego widzowie oczywiście nie dostrzegają albo zwyczajnie nie chcą dostrzegać) to już nie będzie prawdziwa sesja RPG, a jej inscenizacja. 

„Nie rozumiem, co masz do [znanego polskiego jutubera od RPG]. Dzięki niemu w ogóle się wciągnąłem w RPGi” powiedział raz jeden z kumpli, z którym gram. No i super, chwała znanemu jutuberowi za to, bo w jakiś sposób się przyczynił do tego, że spotkałem fajnego Gracza. Ale jak już te zasięgi na ciebie zadziałają, to weź chociaż zrób przegląd innych Mistrzów Gry w internetach, a może nawet lepiej: wyłącz internet i zacznij grać po swojemu, samodzielnie odkrywając potencjalne pułapki mistrzowania. 

Możesz patrzeć, jak robią to inni. Ba, połowa polskiego fandomu przyjmuje pozy dobrych wujków i ich celnych porad, bo przecież połowa polskiego fandomu to weterani, jacyś tam laureaci konkursów organizowanych przez innych weteranów, jakieś puchary, kłentiny i ich wzorce pisania właściwych scenariuszy (czyli takich, przy których jurorzy dobrze by się bawili). Poradniki na YouTube, długie wpisy na Facebooku oraz umierających blogach, w których ludzie - ponieważ grają od X lat - czują się predystynowani do pokazywania, jak to robić. Ja też w tym uczestniczę. 

Możesz też usłyszeć o RPGach, zobaczyć, jak robią to inni, a następnie wybrać ścieżkę samouctwa. Jeśli cała twoja ekipa też dopiero zaczyna, to ekstra: będziecie stawiać nieporadne kroki, wasze sesje pewnie będą naiwne, do bólu liniowe, rolpleju nie będzie (albo gorzej, zaczniecie od Wampira i staniecie się antykostkowymi storytellingowcami), a gdy jakiś weteran przypadkiem zobaczy/usłyszy jak gracie, to złapie się za głowę i będzie potem po kątach opowiadał, jakiego to złego Mistrza Gry widział. To RPGowe „wyrobienie” to, rzecz jasna, doświadczenie, a ono przychodzi z praktyką. Możesz słuchać nie wiadomo ilu dobrych porad, nie zastąpią one grania i prowadzenia, mniej lub bardziej udanych sesji, przemyśleń, wniosków i zmian. Koniec końców gry fabularne są rozrywką, która wymyka się ścisłym regułom; szachowymi pionami można zagrać w warcaby i ma to sens tak długo, jak wszyscy wyciągają z tego przyjemne doświadczenia społeczne.

By bardziej wciągnąć się w cały ten RPGowy strumień, potok wręcz, wkroczysz dziarsko do fandomu. Może zaczniesz grać z ludźmi z internetu i wtedy przypadkiem znajdziesz się pomiędzy okopami zwolenników ustrukturalizowanych zasad BHS a zwolenników zdrowego rozsądku, logiki i empatii. Bardzo łatwo wówczas usłyszeć, że ma się złe zamiary albo chce się czyjejś krzywdy. Albo że ma się w dupie innych. Bo fandom ma jeden problem: chce dobrze, a generuje szok informacyjny. Wszyscy w fandomie chcą własne gniazdo naprawić, mówią „I can fix him” i niczym romantyczne damy z powieści Jane Austen pakują się w psychologiczną dramę, z której wychodzi jeszcze bardziej popieprzona sytuacja. 

Więc, tego… co bym zrobił, żeby przyciągnąć więcej ludzi do RPG? Absolutnie nic. Nie muszę, bo robią to inni, a ja i tak nie mam wielkich zasięgów. Co bym zrobił, żeby nowi potencjalni miłośnicy RPG nie dostali rykoszetem fandomowej kłótni? Usunąłbym cały ten fandom z pola widzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz