Trzecia sesja Vaesen przynosi w końcu względne zamknięcie rozpoczętego wątku zmiennokształtnych. W rzeczywistości jednak pachnie to dopiero prologiem do o wiele dłuższej historii. Ujawniają się też kolejne problemy osobiste trójki członków Nowego Zakonu Artemidy.
Wystąpili:
Ojciec Adam Kirov - rosyjski duchowny, alkoholik, który przeżył koszmar wojny krymskiej (P.);
Linn Drakenberg - służka, która chce odnaleźć swoją mistrzynię, należącą do Stowarzyszenia (Z.);
Porucznik Wilhelm von Kümmel - pruski oficer, który niegdyś wdał się w romans z niewłaściwą osobą i zmuszony był opuścić swój kraj (D.)
Ojciec Adam Kirov wkroczył do biura, gdzie miał porozmawiać z brygadzistą. Pośród ogólnego bałaganu dostrzegł na ścianie portret. Zdawało się, że to car Mikołaj II patrzy na niego karzącym spojrzeniem. Klecha nie uległ nerwom, ale unikał patrzenia na obraz. Ostatecznie, jak się zdaje, było to tylko złudzenie.
W tym samym czasie Linn i Wilhelm weszli w pierwszą interakcję z pracownikiem tartaku o imieniu Lars, który, jak słusznie podejrzewali, był zmiennokształtnym. Ten był spokojny, choć z boku zaczepiała go grupa mężczyzn, nazywając go łamistrajkiem. Wilhelm dokładnie się mu przyjrzał i widział, jak ten próbuje opanować emocje. Starał się go sprowokować, ale mężczyzna zachował spokój. W końcu udało się też namówić brygadzistę, by ten zwolnił Larsa. Bohaterowie chcieli, by Lars „oprowadził” ich po tartaku.
Wilhelm był zły i prowokował zmiennokształtnego, Linn i Adam zaś starali się go hamować. Ostatecznie Lars zaprosił ich do swojego domu na herbatę, by tam na spokojnie omówić to, co się wydarzyło. Na miejscu, w skromnym mieszkaniu w dzielnicy robotniczej Bohaterowie poznali żonę Larsa (Annę) oraz jego córkę, Astrid, uroczą dziesięciolatkę.
Wówczas Lars wyłożył swój punkt widzenia. Opowiedział o tym, jak niegdyś Bractwo Księżyca zawarło pakt ze Stowarzyszeniem. Jego warunkiem było wzięcie, nieco w formie zakładników, „dziesięcioro młodych”. Wszystkie należały do Larsa. Wówczas wydawało mu się, że to może być nawet dobry pomysł, bo umowa zakładała, że jego potomstwo zostanie w mieście, na zamku Gyllenkreutz. Wkrótce jednak baronowa Katja Kokola wyjechała z dziećmi na zachód, a Popiół - nie wiadomo dlaczego - ruszył za nią. Później Bractwo się rozpierzchło i w Uppsali został jedynie Lars. Swoją wcześniejszą agresję natomiast tłumaczył tym, że myślał, że do zamku wrócili dawni członkowie Stowarzyszenia i chciał się na nich zemścić. Zobowiązał się też do naprawy okna.
Z ulicy dało się słyszeć krzyki pijanych ludzi. To wracający z pracy mężczyźni, którzy wcześniej dokuczali Larsowi. Ten powiedział, że ich lekceważy, bo gdyby poniósł go gniew, rozszarpałby ich. Mówił, że nie może obiecać, że nikogo nie skrzywdzi, bo przez okno wielokrotnie już wlatywała jakaś cegła lub kamień. Gdyby skrzywdzona została jego córka lub żona… Wówczas ojciec Adam wyszedł na zewnątrz i zrobił coś niesłychanego. Gdy porucznik Wilhelm dołączył do niego, dostrzegł kapłana, który pierwszy raz pokazał swoją potęgę - przypominał wręcz niedźwiedzia i rykiem, po rosyjsku, kazał mężczyznom odejść. Ci nawet nie protestowali.
Gdy Linn została z Larsem sama, opowiedziała mu swoją smutną historię. O tym, jak trafiła do zamku jako służka, jak w wyniku napaści i próby porwania straciła matkę i, próbując ją ratować, dopuściła się morderstwa. Między nią a Larsem zawiązała się nić porozumienia. Wtedy też Lars zapytał ją, czy przyjmą do pracy jego żonę i córkę. Uważał, że byłyby tam bezpieczne. Był to też wyraz odradzającego się zaufania do Nowego Zakonu. Linn obiecała, że postara się innych namówić do tego pomysłu.
Bohaterowie wrócili na zamek. Tam Algot Frist poinformował Wilhelma, że przyszedł do niego list:
Szanowny Panie,
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zawarliśmy znajomość w dość nieprzyjemnej atmosferze wynikającej, jak mniemam, z mojej uszczypliwości i braku zrozumienia dla pryncypiów, którymi kieruje się Pan w życiu. Nasze ostatnie spotkanie dało mi do zrozumienia, że chciałabym w jakiś sposób naprawić swój błąd.
Problem, który zdecydował się mi Pan wyjawić, nie dawał mi spokoju. Być może nie sam problem, lecz Pańska reakcja i emocje spowodowały, że sięgnęłam (przyznam się, że niechętnie, ze względu na dawne zdarzenia) do wspomnień i zdaje mi się, że wiem, gdzie mógłby Pan poszukać rozwiązania swojego problemu.
Nieopodal Sundsvall do dziś powinna mieszkać grupa bawarskich imigrantów. Niecałe dwie dekady temu otrzymaliśmy, jako Stowarzyszenie, list z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemu uciążliwych wizyt „psotliwych dzieci”. Mam pewne podejrzenia, że owi Bawarczycy mieli nieprzyjemność spotkania dokładnie tego samego, co Pan.
Pozostaje mi żywić nadzieję, że wybaczy mi Pan niedostatki moich manier. Życzę szczęścia zarówno Panu, jak i jego towarzyszom w Zamku. Z wyrazami szacunku,
Linnea Elfeklint
Wilhelm zamknął się w pokoju, by nieco ułagodzić targające nim emocje. Ojciec Adam poszukiwał w bibliotece informacji o dzieciach zmiennokształtnych. Linn rozmawiała z majordomem o perspektywie zatrudnienia Anny i Astrid.
Tego wieczoru jednak pojawiły się jeszcze inne demony. Później Wilhelm dołączył do księdza, a ten sfrustrowany wpatrywał się w siebie w lustrze. Adam z lustra, cały we krwi, chwycił Adama sprzed lustra za kołnierz i próbował z całej siły przyciągnąć do siebie. Utrzymanie się w miejscu kosztowało Adama wiele wysiłku.
W tym samym czasie Linn poszła do kaplicy, którą udało się niedawno odgruzować. Tam przeżyła bliskie spotkanie z nową, niezidentyfikowaną jeszcze istotą, której towarzyszył gwałtowny spadek temperatury. Była to zjawa, duch o koszmarnym wyglądzie. Linn wpadła w panikę i próbując odpędzić ducha od siebie, zdemolowała kaplicę. Adam wpadł do kaplicy i zaczął uspokajać dziewczynę. Sam był w kiepskim stanie psychicznym.
Algot Frist podał późną kolację. Było to pierwsze, jak się zdaje, oficjalne zebranie Rady Zakonu, w trakcie której podjęto kilka decyzji.
Po pierwsze, ojciec Adam Kirov został mianowany Kapelanem Zakonu.
Po drugie, zdecydowano o przyjęciu do zamku Anny i Astrid Eriksson.
Po trzecie, Bohaterowie zdecydowali się zająć sprawą „psotliwych dzieci” w Sundsvall (mogli wybrać też sprawę w Fjallbacka).
W tym momencie zakończyliśmy. Jestem coraz bardziej podekscytowany tym, co się dzieje w grze. Staram się z odwagą pakować Bohaterów na spotkania z nadprzyrodzonymi zjawiskami. Staram się otwierać kolejne wątki, którymi Gracze będą mogli się zająć, które będą mogli samodzielnie wybierać. I wydaje się, że na tę chwilę, to działa. Dużo kwestii do wyjaśnienia i odkrycia, a tak naprawdę przecież historia Nowego Zakonu dopiero się zaczyna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz