Oto zapis pierwszej sesji z nową drużyną w nowej wiosce o nazwie Żółwiowa Skała. Tym razem poświęciłem odrobinę więcej czasu na przygotowanie przygody na podstawie wylosowanych wyników w pakiecie przygody.
Wystąpili:
Pężyrka - Lokalna Bohaterka, która niegdyś sama pokonała niedźwiedzia. Poza tym uwielbia żółwie, a tych jest tutaj sporo (O.)
Mecek - Młody Tropiciel ze złodziejskim zacięciem i miłością do opowieści (K.)
Bogomir - Czarodziej-Samouk, syn właścicieli Gospody „Pod Starożytnym Żółwiem”, wkrótce mąż Heleny, córki młynarza (P.)
Tej wiosny, gdy śniegi w końcu odpuściły, do gospody zawitała grupa wędrownych kupców. Grupa poszukiwała biżuterii. Bohaterowie od razu zorientowali się, że matka Bogomira ma srebrny naszyjnik, który należał do jej teściowej, a który znalazła któregoś razu na strychu. Bohaterowie poszli do kuchni i przekonali kobietę, by oddała im naszyjnik - można było w końcu na nim trochę zarobić. Zachowanie kupców wydawało im się jednak podejrzane: nie byli zainteresowani drogim rubinem Mecka.
Bohaterowie zaczęli węszyć. Kupcy rozeszli się po wiosce i niczym akwizytorzy chodzili po domach poszukując biżuterii do kupienia. Pężyrka dla niepoznaki poszła do swoich rodziców i wyprowadziła żółwie na wypas, ale niczego się nie dowiedziała od mijających ją obcych. Mecek skradał się za inną grupą i podsłuchał rozmowę: kupcy mówili między sobą, że chyba „tego” nie znajdą. Bogomir w tym czasie odwiedził swoją narzeczoną i wypił z nią herbatę. Odpoczywając przy rzece i czekając na żółwie, Pężyrka poczuła zmęczenie - był to efekt niedawnych powtarzających się koszmarów. W końcu przypomniała sobie imię, które ktoś w owym śnie szeptał: Wulfgar.
Później wszyscy spotkali się w zawalonym książkami pokoju Bogomira. Pężyrka opowiedziała o swoich snach, a jej towarzysze przypomnieli sobie historię, jaka wydarzyła się dobre pięćdziesiąt lat temu: w Żółwiowej Skale faktycznie żył ktoś taki, jak Wulfgar - był zadziornym, charyzmatycznym rozrabiaką, ale lubianym i akceptowanym. Któregoś dnia przyniósł do wioski znaleziony w lesie piękny kamień, jak się później okazało, należący do elfów. Elfy w odwecie ściągnęły na wioskę klątwę, a mieszkańcy, by ją zdjąć, zdecydowali się oddać Wulfgara rozgniewanym elfom. To był ostatni raz, kiedy Wulfgar był widziany w wiosce. Podobno spotkała go straszliwa kara. Później Bogomir próbował wyczuć magię w naszyjniku matki i poczuł coś dziwnego: nie była to do końca magia, ale poczucie niewyobrażalnego smutku i tęsknoty.
Bohaterowie postanowili uzyskać więcej informacji u zielarki Wyszenigi żyjącej nieopodal wioski. Wyszeniga potwierdziła, że coś z tym naszyjnikiem jest nie tak. Potrzebowała chwili, by przebadać przedmiot, a tymczasem wysłała Bohaterów do lasu, by pogonili obozujących nieopodal zbójów, którzy… sikali na rozmaryn i przez to maść na ból stawów wychodziła kwaśna. Pężyrka zorganizowała szybkonogiego żółwia, na którym wjechali do lasu. Spotkanie ze zbójami zakończyło się krótką walką - gdy Mecek dwukrotnie i dość dotkliwie użądlił jednego z nich swoją włócznią (wówczas dowiedzieliśmy się, że ma włócznię), oprychy obiecały się przenieść.
Po powrocie Wyszeniga powiedziała, co udało jej się ustalić: nie czuła w naszyjniku babci Bogomira, a teściowej jego matki. Czuła inną kobietę o imieniu Aedre. Była pewna natomiast, że przynajmniej przez chwilę naszyjnik należał do dziadka naszego czarodzieja-samouka. O co mogło chodzić? Udało się ustalić, kim była Aedre: była matką Wulfgara. Bogomir przez chwilę bał się, że jest spokrewniony z wygnańcem, ale zielarka rozwiała te wątpliwości.
Drużyna postanowiła jeszcze upewnić się co do intencji wędrownych kupców. Wieczorem w karczmie było sporo ludzi, co było dobrą okazją. Pężyrka naskarżyła „wujciowi” Olgierdowi, że któryś z obcych brzydko na nią patrzył. Olgierd zrobił awanturę i obił jednego z nich, a tymczasem Mecek i Bogomir zakradli się do wspólnej sali sypialnej, gdzie przeszukali rzeczy kupców: wśród nich znaleźli dwa dziwne, jakby rytualne sztylety oraz komplet czerwonych szat, jakby kapłańskich. Czy kupcy byli członkami jakiegoś dziwnego kultu?
Tymczasem na dole jeden z przybyszy chciał odprowadzić do spania swojego obitego kolegę. Pężyrka musiała improwizować, wylała wiadro z pomyjami, a ostatecznie zainscenizowała wywrotkę, by wchodzących po schodach mężczyzn ściągnąć w dół. Olgierd uznał, że to znowu jakaś niemiła prowokacja i po prostu wyrzucił za drzwi obu mężczyzn.
Zbliżała się pora snu. Pężyrka i Mecek musieli wracać do swoich domów. Opuścili gospodę i dostrzegli w ciemności maszerujących gdzieś „kupców”, tych, którzy zostali wyrzuceni. Śledząc ich, dotarli do nieznanych sobie ruin jakiejś świątyni. Nie mieli jednak odwagi tam wejść bez wsparcia czarodzieja.
Tutaj zakończyliśmy. Jest sporo pytań i niewiadomych, tajemnica jeszcze nie została rozwikłana. Wydaje mi się też, że tym razem udało się wejść w grę o wiele łatwiej, pewniej i cała dotychczasowa historia przebiegała o wiele sprawniej, niż pierwsze spotkanie z Wyprawą. Bardzo mnie to cieszy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz