Kontynuujemy zabawę z Vaesen. Po pierwszej sesji zaczęły mi się klarować różne wątki, które teraz będę starał się konsekwentnie wprowadzać. Mieliśmy sporo roleplayu, na tyle dużo, że w trakcie sesji nie doszło do żadnej szczególnej konfrontacji. Mimo to, osobiście, jestem bardzo zadowolony, bo tworzą się zręby fajnej historii z wieloma ciekawymi wątkami. Ale po kolei!
Wystąpili:
Ojciec Adam Kirov - rosyjski duchowny, alkoholik, który przeżył koszmar wojny krymskiej (P.);
Linn Drakenberg - służka, która chce odnaleźć swoją mistrzynię, należącą do Stowarzyszenia (Z.);
Porucznik Wilhelm von Kümmel - pruski oficer, który niegdyś wdał się w romans z niewłaściwą osobą i zmuszony był opuścić swój kraj (D.)
Zaczęliśmy w miejscu, w którym skończyliśmy na poprzednim spotkaniu. Nieprzytomny porucznik Wilhelm został w końcu zaniesiony do swojego pokoju, gdzie ojciec Adam go opatrzył. Wówczas, być może w amoku po walce i alkoholu, Wilhelm dostrzegł przy swojej twarzy istotę, którą widział wiele lat wcześniej, a która doprowadziła do samobójczej śmierci jego ojca. Gdy Wilhelm zapytał „a więc nie żyję?”, istota odpowiedziała „już niedługo”.
Tymczasem Linn sprzątała na dole po walce z intruzem. Wówczas zauważyła, że coś wyrzuciło popiół spod kominka. W ten sposób trafiła na mieszkającego tam Vaettira, którego w pierwszym odruchu nakryła wiklinowym koszem (mały Vaesen obraził się z tego powodu), ale został udobruchany przez ojca Adama, gdy ten odgadł, czego istota potrzebuje. Vaettir z rozkoszą napił się mocnego alkoholu.
Nazajutrz Wilhelm, ubrany teraz w mundur szwedzkiej gwardii królewskiej oraz ojciec Adam w swoim mundurze udali się na uniwersytet, by odegrać swoją rolę uczonych studiujących różne dzieła mniej lub bardziej znanych strategów. Chodziło o wypracowanie sobie alibi i zmylenie upierdliwego reportera z Upsala Nya Tidning (poszło wybitnie dobrze). Następnie wszyscy udali się do Linnei Elfeklint do szpitala psychiatrycznego, gdzie opowiedzieli o walce. Linnea natomiast opowiedziała więcej o Bractwie Księżyca: że to praktycznie przestało istnieć, bo zmiennokształtni opuścili miasto, że pieczę nad „młodymi” jako zakładnikami przejęła baronowa Katja Kokola; że baronowa wyjechała wraz z nimi na zachód, a za nią ruszył przywódca Bractwa, zwany Popiołem. Opowiedziała też o napotkanym Vaettirze, który okazał się być stałym i niekiedy przydatnym lokatorem zamku. Jego imię to Poss.
W trakcie rozmowy Linnea Elfeklint lekko zadrwiła z porucznika i ten obrażony wyszedł. Później jednak, gdy Linn i Adam również wyszli, postanowił tam wrócić i wyjawić, co go dręczy. Linnea próbowała wskazać na potencjalne motywy tajemniczego Vaesen, ale to zdaje się, tylko Wilhelma rozsierdziło. Wówczas spędził sporo czasu sam, próbując się uspokoić.
Tymczasem Adam szukał „zabawkowych” ubrań dla Vaettira, a Linn udała się pod rozbite okno, by poszukać śladów po intruzie. Poza plamami krwi, znalazła sporo trocin. Wobec tego, uznała, być może kolejnych wskazówek należałoby szukać w okolicznym tartaku. Nim się tam udali, Linn spędziła też trochę czasu w dawnym pokoju baronowej Kokoli. Obserwowała jej portret i pozostawione tutaj, teraz już martwe i suche kwiaty. W końcu Linn dostrzegła pod łóżkiem pustą kopertę, zaadresowaną do Vicara Hedqvista z parafii w miejscowości Fjallbecka.
Kolejnego dnia Bohaterowie udali się do tartaku, gdzie planowali odegrać kolejny spektakl. Ojciec Adam miał udawać bogacza chcącego kupić sporo surowca na potrzeby umeblowania. Tymczasem Linn i Wilhelm udali się na zwiedzanie tartaku w celu oceny jakości drewna. To wówczas właśnie, obserwując robotników ścinających drzewo, dostrzegli mężczyznę, który - choć nikt inny nie zdawał sobie z tego sprawy - był zmiennokształtnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz