poniedziałek, 14 lutego 2022

Rzut oka na Łajdaka


Knave to kolejny odkrywany przeze mnie element OSRowej układanki. Autorem tego prostego systemu jest Ben Milton, prowadzący na YT kanał Questing Beast, autor m.in. Maze Rats, o których miałem już przyjemność tu pisać. Polską wersję Knave, czyli Łajdaka, znajdziecie na stronie nerd sirens.


Jak Knave wygląda z perspektywy żółtodzioba?

Już na samym początku dostajemy informację, że Knave jest kompatybilny z innymi grami OSR. To miłe, bo składa niejako obietnicę, że po lekturze tego systemu, gdy siądę do czegoś innego, de facto będę rozumiał o czym się do mnie mówi. Plus, oczywiście, oferuje to niezmierzone bogactwo materiałów do wykorzystania.

Po drugie, podoba mi się bezklasowość postaci. Nie klasa, nie profesja, lecz uniwersalna kategoria tytułowego łajdaka wybitnie do mnie trafia. Implikuje to parę spraw: Gracze mają frajdę, bo nic ich nie ogranicza - decydują o tożsamości i specjalizacji swojej postaci, mogą łączyć machanie mieczem z rzucaniem czarów. To, oczywiście, może stanowić wyzwanie: by być wyjątkowym na tle drużyny, trzeba będzie kombinować, solidnie zastanowić się nad wykorzystaniem ekwipunku, ale przede wszystkim - tak mi się wydaje - to Gracz będzie nadawał postaci tego wyjątkowego sznytu, będzie musiał coś o niej opowiedzieć. To powoduje, że bardziej koncentrujemy się na samej historii i tym, co zostanie powiedziane o każdym z Bohaterów.

Postaci opisane są przez sześć klasycznych atrybutów: Siłę, Zręczność, Kondycję, Inteligencję, Mądrość i Charyzmę. Dla mnie nietypowy jest natomiast sposób losowania tych cech: rzucamy 3k6, wybieramy najniższą z kości i to właśnie jej wynik będzie oznaczał premię do testu. 

Jak to zwykle bywa w tego typu grach, śmiertelność zapowiada się wysoka. Szczególnie pierwszopoziomowe postaci będą miały tendencje do padania trupem. Nie powinno nas to dziwić. Wydaje mi się, że kwestia dużego ryzyka śmierci sprawia, że Gracze zaczynają zachowywać się inaczej, szukają sposobów na uniknięcie walki. 

Ponadto śmiało możemy oddać się radosnemu losowaniu wyglądu, czy usposobienia naszej postaci. Wszelkie dziwactwa, absurdy warto przyjąć i przemyśleć.

Niespodzianką było natomiast wykorzystanie poszczególnych atrybutów. Wbrew przyzwyczajeniom, na przykład, posługiwanie się bronią dystansową nie będzie wymagało testu Zręczności, a Mądrości.  Włamania, kradzieże itd. wymagać będą natomiast testu Inteligencji. Komentarz twórcy (to bardzo fajna sprawa w Knave, bo od razu dostajemy wytłumaczenie dlaczego autor zdecydował się na takie, a nie inne rozwiązanie) wyjaśnia, że chodzi tu przede wszystkim o to, by nie zaniedbywać niektórych atrybutów, jak to z reguły bywa w innych grach („jestem wojownikiem, to po co mi inteligencja, nie?”)

Co wydaje mi się fajne to fakt, że Mistrz Gry, jeśli nie chce, nie musi tykać kości. Mechanika jest skonstruowana w ten sposób, że Gracze mogą sami testować rzuty obronne, gdy ktoś ich atakuje.

Jak rozumiem, zamysłem Bena Miltona było stworzenie bardzo szybkiego i prostego zbioru zasad do wykorzystania w dowolnym wykreowanym świecie fantasy. O ile początkowo miałem jakieś drobne zgrzyty z terminologią (np. Obrona cechy), to po jakimś czasie chyba mój umysł wszedł na właściwe tory i odpowiednio rozumiał, co czyta. Cieszy to, że zasady podlegają łatwej adaptacji i zmierzają w tym samym kierunku, co wiele innych gier nurtu OSR. To, oczywiście, wrażenie „na sucho”, bo nie miałem dotychczas okazji do przetestowania Łajdaka. Szczerze, choć system ten wydaje się być o wiele bardziej uniwersalny od Maze Rats (choćby właśnie ze wspomnianych powodów dostosowawczych), ta druga gra bardziej i lepiej pobudziła moją wyobraźnię już po samej lekturze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz