Parę słów o scenariuszu pt. „W Rytmie
Zemsty”, autorstwa Zeda z Lans Macabre. Ta krótka opinia napisana jest na sucho:
jestem po lekturze, ale nie prowadziłem jeszcze tej przygody (mam poczucie, że
szkoda byłoby ją marnować na sesję online w czasach przymusowej izolacji).
Historia opowiedziana w
scenariuszu jest dość prosta. Czworo Bohaterów łączy jeden cel, tytułowa
zemsta. Choć jednostrzał, jak wskazuje sam autor, zbudowany jest w stylu „hard-frame”,
osiągnięcie wspomnianego celu wcale nie jest oczywiste. Zarówno przebieg
poszczególnych scen, jak i samo zakończenie stoją pod znakiem zapytania.
Przewiduje się tutaj różne warianty, także faktyczny outcome pozostaje
tajemnicą do samego końca. Jak to w dobrych historiach bywa, mamy też poważny zwrot akcji. Ponadto bardzo podoba mi się pomysł z wykorzystaniem retrospekcji i ich konsekwencji.
Całość rozgrywa się
prawdopodobnie w Japonii lub tworze japoniopodobnym. Doprecyzowanie świata
przedstawionego w przypadku tego scenariusza nie ma aż takiego znaczenia.
Przygoda bardzo mocno koncentruje się na scenach „tu i teraz”, nie ma za bardzo
miejsca na tworzenie rozbudowanej narracji o tle. Dla scenariusza to dobrze, bo
graczom, którzy nie czują klimatów Azji Wschodniej powinno być dzięki temu
łatwiej wejść w rolę, nie muszą martwić się szczegółami, które w jakiś sposób mogłyby odbierać im poczucie swobody. Nie rozglądamy się za bardzo, lecz koncentrujemy na akcji i relacjach najważniejszych postaci.
Przygotowani na potrzeby
scenariusza Bohaterowie są sprawnie skonstruowani. Każdy z Graczy otrzymuje
krótką, pierwszoosobową narrację swojej postaci, wystarczającą do odpowiedzenia
sobie na pytania: kim jestem? Jaki jestem? Czego chcę? Natomiast na potrzeby snucia
opowieści w grze Gracze muszą poświęcić chwilę, by dopracować pewne detale. Jest
zatem i miejsce na nadanie postaciom unikalności.
Przedstawione w poszczególnych
scenach lokacje natomiast wymagają szerszego dopracowania. Wyobrażam sobie, że
zaproponowana konwencja przesycona widowiskowością, najazdami wyobrażonej
kamery oraz stopklatkami wymaga też jakiegoś operowania przestrzenią. Trochę
jak w 7th Sea, nie ma porządnej walki bez żyrandola. Oczywiście zrozumiałe jest
to, że w scenariusz musiał być okrojony do najpotrzebniejszych elementów, także
nie jest to do końca zarzut, ale raczej informacja dla potencjalnych
zainteresowanych: jeśli walka ma być widowiskowa, warto przysiąść i dopracować
otoczenie.
Ostatecznie sama forma opisywania
i wyobrażania scen pobudza wyobraźnię. Dawno nie myślałem gatunkami, że się tak
wyrażę, bardzo mi tego brakowało. W scenariuszu pojawiają się propozycje, jak
sprawy mogą się przedstawiać: czerń i biel, czerwone plamy krwi układające się
w imiona Bohaterów, zbliżenia, stopklatki itp. Miłym dodatkiem są propozycje utworów przypisanych do
poszczególnych scen. Z tego też powodu, o co wcześniej bym siebie nie
podejrzewał, zacząłem słuchać japońskiego rapu…
Scenariusz „W Rytmie Zemsty”
traktuję osobiście jako impuls. Impuls, by wrócić do myślenia o historiach
bardziej dynamicznie i z większym zaangażowaniem. Po lekturze jestem bardzo
optymistycznie nastawiony i z całą pewnością przygodę poprowadzę. Uznaję ją za
na tyle specyficzną, angażującą i absorbującą, że chyba nie chciałbym marnować
jej na zabawę online. Na żywo ma szansę dostarczyć o wiele większych emocji.
Na koniec tylko jedna uwaga co do
lektury. Może być to wyłącznie osobiste odczucie, ale męczyłem się czytając
tekst pisany kapitalikami. O ile struktura tekstu, moim zdaniem, jest przejrzysta
i jasna, tak trudno było mi się przyzwyczaić do samych wielkich liter. Ponadto fajnie by było, gdyby odtłuszczona wersja do druku pozbawiona była luk na
grafiki. Jasne, sam sobie tam mogę coś dorysować, ale równie dobrze mógłbym oszczędzać papier.
„W Rytmie Zemsty” znajdziecie na
DriveThru RPG.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz