wtorek, 21 kwietnia 2020

[WFRP] Szwendaczka po Altdorfie, cz. 3


Sesja online rozegrana 10 kwietnia 2020 r.

Wystąpili Leopold, Ulf i Felix. Zabrakło Gauntera.

Warhammer Fantasty Wiki
Kolejna sesja była tak naprawdę zbiorem scen powiązanych częściowo z indywidualnymi ambicjami Bohaterów, a częściowo z wątkiem zleceniodawcy poprzedniego zadania. Grupa dostarczyła Klemensowi Maucherowi zamówione przez niego liście paproci. Trochę czekali, trochę się rozglądali, aż w końcu Leopold zauważył przechadzający się po pokoju zarys kobiety. Jakby dusza, duch.

- Przepraszam, czy w tym budynku ktoś niedawno umarł?

Okazało się, że Klemens zajmuje się swoją wiekową, bliską śmierci matką. Sprawa wydawała się dziwna, no bo w gruncie rzeczy w Starym Świecie mieć 76 lat to całkiem niezły wynik i w gruncie rzeczy to chyba naturalnym by było, że należy zacząć się powoli godzić z nieuniknionym. Ale nie. Bohaterowie wiedzieli, że Maucher utrzymuje matkę w stanie jakiegoś zawieszenia, ni to śmierci, ni to życia. Później jeszcze okazało się, że pani matka wiele lat spędziła w egzotycznej Arabii, gdzie najwyraźniej była kimś ważnym i stamtąd też została przywieziona.

Tutaj zaczął się ciekawy zbiór przemyśleń – indywidualnych i w obliczu różnych autorytetów (w świątyni Taala, Sigmara, Morra, w kolegium, gdzie wszyscy ubierają się w purpurę, w karczmie). To, co nas zastanawiało, to moralno-prawne aspekty działalności zielarza. Czy to już była nekromancja? Wedle autorytetów religijnych: nie. Nekromancja zaczyna się po zawróceniu kogoś SPOZA bram Morra, a tutaj to nie nastąpiło. Felix gadał ze znajomym kapłanem i ten zasugerował, żeby donieść na imperialne bagiety (czyt. Łowców czarownic), bo jeśli są wątpliwości, to rozwiać je może ewentualnie proces lub stos. Sam, jako gracz, nie wiedziałem do końca jak zareagować, więc zdałem się na los. Rzut kośćmi pokazał, że biczownik jednak ma w sobie trochę dystansu i wątpliwości, a sprawy nie zawsze są tak oczywiste. Ostatecznie więc łowcy czarownic nie zostali poinformowani.

W międzyczasie Bohaterowie załatwiali swoje sprawy. Felix udał się do Geruchsdorfu, by odpokutować za swoje przewinienia: razem z grupą innych pokutników postawił we wsi kaplicę Sigmara oraz umieścił w niej czaszkę wielkiego Gora, którego utłukł parę dni wcześniej. Był to jakiś sposób na przynajmniej częściową naprawdę zepsutych relacji z mieszkańcami. Z pewnością nie będą jeszcze doskonałe, ale wystarczyło to na realizację osobistej ambicji krótkoterminowej.

Zaczyna się również zawiązywać Drużyna. Pośród propozycji nazwy padły: Zakon Lewej Ręki, Bractwo Lewej Ręki, Kompania Lewej Ręki… Wszystko wzięło się od tego, że wyżynając zwierzoludzi w lesie najczęściej wszyscy trafialiśmy przeciwnika w lewe ręce.

Snuliśmy też plany. Felix, przy okazji budowy kaplicy, robił wywiad po okolicy, bo podejrzewaliśmy, że w lesie może być więcej bestii. Okazało się jednak, że nie, że to był jakiś jednorazowy incydent. Drużyna zatem w najbliższym czasie nie będzie organizowała wypadu przeciwko potworom. Natomiast cykliczny obchód wokół posiadłości Klemensa Mauchera w końcu poskutkował zaobserwowaniem jakichś dziwnych przepływów magicznych wiatrów. W kolejnej części prawdopodobnie tym się właśnie zajmiemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz