poniedziałek, 4 maja 2020

Wspomnienie Neuroshimy według Grzegorza


W ramach sentymentów i nostalgii wymyśliłem sobie, że zadam swoim kolegom parę pytań o Neuroshimę. Przynajmniej część z nas nie grała w nią od jakiejś dekady. Wiele wspomnień się zatarło, ale pewne wrażenia i sceny wciąż są z nami. Oto, co na temat tej gry powiedział mi Grzegorz.

Neuroshima z całą pewnością była (jest?) jednym z najpopularniejszych polskich systemów RPG. Były czasy, gdy graliśmy niemal tylko w to. Co według Ciebie decydowało o takim sukcesie tego systemu? Co było w nim wyjątkowego?

Neuroshima jest moim drugim ulubionym (prawie na równi) systemem po Warhammerze. Świetne połączenie klimatu postapo, dobrej mechaniki gry, mutantów, strzelania i motywu a la skynet. Nie bez znaczenia było to, że jest to system rodzimy, krajowy. Neuroshima według mnie zdobyła popularność na podobieństwie do Fallouta, który jest bardzo popularny i w Polsce kultowy. Później, gdy zaczęły wychodzić planszówki i karcianki w świecie Neuroshimy, przyszła kolejna fala fanów tego RPGa.
Mechanika i dobrze opisany klimat postapo dla mnie są kluczowe w kwestii wyjątkowości Neuroshimy.


Co było Twoim ulubionym elementem świata przedstawionego w Neuroshimie?

Strzelaniny w małych miasteczkach. Ucieczki przed gangami po pustkowiach. Wędrowanie, a raczej skradanie się w zgliszczach wieżowców. Rozmowy w zajazdach. Stres związany z brakiem wszystkiego. Obawa, że zaraz zginiemy, albo złapiemy jakąś chorobę. Lęk przed tym, czy spotkamy dziś maszyny i jak szybko będziemy uciekać.


Jaka była Twoja ulubiona profesja i dlaczego akurat ona?

Medyk. Człowiek na wagę złota w świecie Neuroshimy. Wyratował niejedną postać. Potrafił też nieźle przywalić ze swojego gnata. Medykiem grałem najdłużej i generalnie jest to postać, którą najmilej wspominam z wszystkich moich bohaterów z gier RPG. Paradoksalnie koleś uzależniony był od środków przeciwbólowych. 


Jaki był Twój ulubiony Kolor i dlaczego? Jaki nastrój sesji odpowiadał Ci najbardziej?

Zdecydowanie Rdza. Rozpadający się świat. Ciągłe liczenie naboi i tabletek. Stan napięcia, czy dożyję do końca sesji  i jak bardzo ranny będę na koniec. Najbardziej nie lubiłem chromu. Totalnie nie pasował mi do upadłego świata, gdzie pozostali nieliczni zmuszeni do nieustannej walki o swoje życie.


Czy masz jakąś szczególną sesję/kampanię lub scenę, która utkwiła Ci w pamięci? Czego ona dotyczyła?

Jestem już stary i ledwo pamiętam co robiłem w zeszły weekend, a co dopiero 11 lat temu! Pamiętam tyle, że bawiłem się przecudnie drem Jimem. Każda sesja była świetną zabawą. Zresztą mieliśmy dobrego MG, który dopieszczał nas (i siebie pewnie też) minigazetkami zawierającymi najświeższe doniesienia z Zasranych Stanów :)
Wyjątkowym wydarzeniem dla mnie był neuroshimowy LARP, który rozegraliśmy w trakcie naszego Maratonu RPG (bodajże 2009 r.). To był mój pierwszy i jedyny dotąd LARP i to w dodatku w świecie Neuro. Pierwszy raz mogliśmy przebrać się za postaci z tego świata i wczuć się jeszcze bardziej. 

Faktycznie w związku z postacią dra Jima pamiętam emocjonalną kampanię, którą kiedyś rozegraliśmy. Dla tej postaci motywacja była wyjątkowo osobista: chodziło o jego córkę, z którą nie miał szczególnie dobrych relacji, ale dowiedziawszy się, że została porwana, rzucił wszystko i ruszył z grupą przyjaciół na ratunek. Pamiętam, że finalne spotkanie ojca z córką było szczególnie poruszające.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz