piątek, 30 grudnia 2022

Podsumowanie RPGowego roku 2022

Hura, czas podsumowań. Dobry to był rok erpegowy, nie zapomnę go przez tydzień lub dwa. Dużo grałem i prowadziłem, najwięcej w swoim życiu chyba - cyfry nikogo nie interesują poza mną, dlatego patrz, Kornel, jak fajnie to wyszło!

Sesje rozegrane: 70

Jako Mistrz Gry: 45

Jako Gracz: 25


Age of Sigmar - 1 sesja - Gracz: setting Souldbounda wydaje mi się pokręcony, a ja czuję się za stary, żeby poświęcać czas na jego poznawanie. Ta jedna sesja jednak niosła sporą radość, gdy odkryłem, co może robić mój krasnolud. Z tego wszystkiego znajomy kupił podręcznik na Pyrkonie, cały czas go czyta i mówił, że w końcu poprowadzi ten radosny wygrzew.

Alien - 1 sesja - Gracz: jednostrzał na zaproszenie Marka z RnG. Prowadził gość, który chyba bierze normalnie za to pieniądze. Był to sympatyczny horror z odkrywaniem makabrycznej prawdy o sobie - dość filmowe, bez wielkiej konfrontacji. Specyfiki alienowego YZE też nie bardzo mogłem doświadczyć.

Cień Władcy Demonów - 3 sesje - MG: dopiero tak naprawdę zaczynamy tę kampanię, ale zapowiada się bardzo dobrze. Mnóstwo językowych zabaw imionami postaci (Ohh, Śliski, Siusiak i Pox), warhammerowy, ale też makabryczny i śmieszkowaty vibe, względnie prosta mechanika i zasady, których za cholerę nie mogę zapamiętać. No i dwa zgony.

Cy_Borg - 1 sesja - MG: próbna sesja ze scenariuszem z podręcznika. Grana na szybko, bez przygotowań, bez szczególnego wyobrażenia na temat miasta i jego trzewi. Cyberpunkowy Mork Borg i współczesny dungeon crawl mają ciekawy posmak, zapewne dałoby się z tej gry naprawdę dużo wycisnąć. Jak cytrynkę. Chciałbym w to pograć więcej.

Death in Space - 9 sesji - MG: kolejna spokrewniona z Mork Borgiem gra. To proste sci-fi ma swój własny smak i pomysł. Zasady chyba bardziej przypadły mi do gustu niż te z Mothershipa, chociaż brakuje mi tutaj kilku elementów, które uznaję za warte pożyczenia (np. mechanika narastającego stresu). To, co poprowadziłem dotychczas, nie pozwoliło mi jednak skosztować wątków eksploracyjno-survivalowych, potrzeby zbierania części zamiennych w obliczu psującego się sprzętu. Liczę, że do Death in Space jeszcze wrócę.

Dungeon World - 2 sesje - MG: kontynuacja i zakończenie kampanii o Oku Kholita. Dungeon World zadziałał znakomicie - elementy, które sobie wykreowaliśmy pozwoliły na stworzenie oryginalnego świata z własnymi problemami i wyróżnikami. Było dużo zabawy i dobra historia. PbtA trafia w moje gusta. Liczę, że do Dungeon World jeszcze wrócę.

Fatum - 3 sesje - Gracz: Guślarz pokazywał nam swój autorski system o aniołach, półaniołach, lilitach i innych podobnych. Wszystko to okraszone posmakiem słowiańszczyzny. Trzymam kciuki za dalsze prace nad grą.

Heroiczne Żuki i Zabójcze Gąsienice - 1 sesja - Gracz: brałem udział w testowej sesji jakże tajemniczej małej gry o dzielnych żuczkach walczących z potwornymi gąsienicami. Fajna mechanika, fajny i oryginalny pomysł na grę.

Honey Heist - 1 sesja - Gracz: miałem przyjemność zagrać u Bohaterki Niezależnej w gangsterską sesję z misiami w roli głównej. Chodziło, oczywiście, o Miodek. Zabawnie, kreatywnie, z twistem i nawiązaniami do znanych bajkowych postaci. Bardzo dobrze się bawiłem.

Iglica: Miasto musi upaść - 1 sesja - Gracz: szybki i jednorazowy powrót do Iglicy u tego samego Mistrza Gry, co poprzednio. Ciekawa misja z twistem na koniec. Problem w tym, że zasady Iglicy, jak podejrzewam, rozkręcają się dopiero przy kampanii, gdy sprawy zaczynają się naprawdę komplikować i przyjmować coraz bardziej niespodziewany obrót. Liczę, że Iglicę w przyszłości poprowadzę.

L5K - 1 sesja - MG: chciałem pokazać Graczom L5K, wprowadzić ich do jednej z moich ulubionych gier, ale ten eksperyment raczej nie wypalił. Legenda jednak wymaga jakiejś samoświadomości, uchwycenia gatunku samurai drama. Nie wyszło tak, jakbym chciał i w sumie na tym się skończyło.

Monastyr - 2 sesje  - Gracz: zaczęliśmy kampanię prowadzoną przez Miśka. Setting rewelacyjny (choć, moim zdaniem, mapa i rzeczywistość polityczna Dominium to jakiś koszmar), mechanika YZE w wariancie Vaesen - całkiem nieźle się sprawdza. Grupa świetna, ale mamy trochę problemów z konsekwencją, często coś komuś wypada i dlatego dotychczas rozegraliśmy tylko dwie sesje. Czekam na więcej.

Mork Borg - 2 sesje - MG: tej gry w zasadzie nie trzeba już nikomu przedstawiać. Szybka i mordercza mechanika, absurdalnie wykręcony świat przedstawiony, który już tylko czeka na zagładę. MB to dobra gra na realizację krzywych, krawędziowych pomysłów. Podejrzewam, że raz na jakiś czas będę do niej wracał. 

Mothership - 1 sesja - Gracz: finał krótkiej kampanii prowadzonej przez Miśka. Mieliśmy dużo interakcji społecznych, gadania, przesłuchiwania i zbierania wskazówek. Nie jestem pewien, czy Mothership wspiera akurat taki model gry, nie mniej jednak była to fajna historia. Nie jestem pewien, czy będę chciał poprowadzić tę grę, ale niemal na pewno w przyszłości wykorzystam dodatkowe materiały, choćby do Death in Space.

Mysia Straż - 3 sesje - Gracz: Mouse Guard było moim marzeniem, ale samą grą się rozczarowałem. Jej zasady wcale mi nie pomagały. Sama historia była mroczna i prowadziła wprost do upadku - czy to samych Bohaterów, czy idei, której służyli.

Potwór Tygodnia - 2 sesje - MG: po kampanii w Dungeon World z tą samą grupą zaczęliśmy ogrywać Potwora. Brak czasu, trudności w znalezieniu wspólnych terminów i chyba też brak mojej szczególnej woli i konsekwencji spowodowały, że z planowanej 4-5 sesyjnej kampanii przebyliśmy raptem dwie. Liczę, że w przyszłości doprowadzę to do końca. PbtA działa dobrze, ponownie ciekawie tworzy się wspólny świat przedstawiony.

Star Wars d20 - 2 sesje - Gracz: jeden z Graczy jest fanem Star Warsów, chciał poprowadzić. Dlaczego zdecydował się akurat na tę wersję d20, nie wiem. Mechanicznie tego nie czułem, ale same sesje zapowiadały ciekawą historię przemytnika stojącego między dwoma mieczowładnymi: Jedi i Sithem. Wspólna sprawa zmusiła ich do połączenia sił.

Tales from the Loop (Tales from the Soviet Union) - 4 sesje - Gracz: z jednej wieczornej gadki wyrósł pomysł na zagranie dzieciakami w stylu szarzyzny Związku Radzieckiego. Zdecydowaliśmy się ulokować akcję we Władywostoku. Były roboty, drony, mutagenne substancje i zarysowujący się spisek. Kampania raczej nie została zamknięta, ale nie wiem, czy będziemy mieli okazję ją dokończyć.

The One Ring - 2 sesje - Gracz: dwie sesje, dwie różne historie. Jedna o hobbitach, a druga o smutnych krasnoludach. Nie wiem, może to za mało było, ale generalnie Jedyny Pierścień mnie nie kupił. Raz, że Tolkiena niezbyt już lubię (co innego dwadzieścia lat temu). Dwa, adaptacje wywołują we mnie paraliż. Trzy, mechanika jest dla mnie zbyt skomplikowana. Rzucałem wirtualnymi kośćmi, klikałem tam, gdzie mi kazali. Nie sądzę, żebym w najbliższej przyszłości do tego wracał.

Trail of Cthulhu - 1 sesja - Gracz: fanem Cthulhu też nie jestem. No ale zagrałem. To było niezłe doświadczenie i ciekawy początek historii rozpisanej na megakampanię realizowaną przez szereg kanałów na YouTube. Nie znałem mechaniki, podobno graliśmy operując na sporych uproszczeniach, ale mimo to czerpałem satysfakcję z rolpleja.

Vaesen - 9 sesji - MG: to była fajna i dość długa (jak na moje standardy) kampania. Dużo interakcji między Bohaterami, sporo wewnętrznych konfliktów; główny wątek zrealizowany i zamknięty dramatycznym zakończeniem. Być może kiedyś wrócimy do Vaesen, żeby poznać historię Stowarzyszenia na przykład 10 lat później. Podoba mi się ta gra.

Warhammer - 1 sesja - Gracz: jedna prosta i przyjemna sesyjka Warhammera na Foundry. W przyszłym roku pewnie będziemy grać dalej, ale na tym etapie trudno mi powiedzieć, jaki zamysł ma nasz Mistrz Gry.

Wyprawa za Mur - 16 sesji - MG: nic w tym roku tak dobrze mi nie siadło, jak Wyprawa za Mur. Dużo sesji: jedna długa kampania i z inną grupą początek jakiejś nowej historii, ale znów sprawy tak się potoczyły, że trudno będzie to kontynuować. Natomiast kampania w Żółwiowej Skale została zakończona, większość wątków domkniętych. Skończyło się happy endem i ślubem Bogomira. Opowiedzieliśmy też sobie, jakie były dalsze losy Bohaterów, gdzie ich poprowadził zew przygody i być może kiedyś jeszcze do nich wrócimy… w ramach Zaginionych Światów? Kto wie?

??? - 1 sesja - Gracz: ta jedna sesja na żywo w tym roku. W Katowicach. Nie graliśmy w żadną konkretną grę, ale bazowaliśmy na mechanice Wilkołaka. Historia była z kategorii tych zupełnie na początku niezrozumiałych, ale klarujących się z czasem. Mocny absurd, ale w wielu miejscach satysfakcjonujący i filmowy. 


Nie sądzę, żebym w swoim życiu miał równie intensywny rok pod kątem prowadzenia i grania. Naprawdę. Nawet w czasach licealnych takiego tempa nie miałem. To okazja do radości, ale podejrzewam, że w 2023 roku już tego wyczynu nie powtórzę. Życie mi się mocno zmieniło, ja sam się starzeję i niekiedy - przyznaję się - informacje o odwołanych sesjach przyjmowałem z ulgą.

Widzę, że weszło mi w repertuarze w tym roku dużo „drobnicy” - pojedynczych sesji na zaproszenie lub króciutkich kampanii. Nie ma w tym nic złego, oczywiście, ale chyba wolałbym w przyszłości grać w mniej gier. Skoncentrować się na jednej i spróbować wycisnąć z niej jak najwięcej, poznać odrobinę lepiej (a przynajmniej próbować). W przyszłym roku zatem przynajmniej postaram się wybrać kilka tytułów, które wydoję tyle, ile dam radę i nie będę szczególnie bawił się w takie granie z doskoku. No chyba, że coś mi się odmieni. Sytuacja jest rozwojowa. 

Pisanie na bloga działa i mam nadzieję, że będzie działało jak najdłużej. Mam za to wrażenie, że dokonałem pewnego rozdwojenia jaźni - piszę tutaj, odwiedziny na blogu są raczej średnie, a jednocześnie zaczęło bawić mnie nadawanie na zupełnie innych falach na Facebooku. Gównoburze i najniższe instynkty - podoba mi się to i bawi, że takie bzdury potrafią generować ruch. Jeśli ma to oznaczać rolę fandomowego standupera (z kategorii tych nieśmiesznych i dlatego zabawnych), to trudno, przyjmuję ten los. Mam jednak nadzieję, że wpisy, które pojawiają się na tym blogu w jakiś sposób dają pożywkę tym, którzy potrzebują jednak takiego „pogadania” o grach. Mam nadzieję, że raz na jakiś czas uda mi się wyprodukować jakąś celną myśl lub spostrzeżenie.

Konsumencko to również był rok wielu wspieraczek i podręczników, które fizycznie wylądowały na mojej półce. Już nawet nie bardzo orientuję się, co kiedy wspierałem i na co jeszcze czekam, ale część gier jeszcze do mnie nie dotarła. Czuję się nasycony, a być może nawet przesycony. 

O tym, co dalej, napiszę w planach na rok 2023 w kolejnym wpisie, już po Nowym Roku. A tymczasem życzę Wam tego, co najlepsze. W życiu i w grach. Bądźcie szczęśliwi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz