Kontynuujemy Tajemnicę w wiosce nieopodal Sundsvall, zamieszkanej przez Niemców z Bawarii. Członkowie Stowarzyszenia podejmują decyzję o radykalnym rozwiązaniu problemu „psotliwych dzieci” i ich matki, Królowej Lasu.
Wystąpili:
Ojciec Adam Kirov - rosyjski duchowny, alkoholik, który przeżył koszmar wojny krymskiej (P.);
Linn Drakenberg - służka, która chce odnaleźć swoją mistrzynię, należącą do Stowarzyszenia (Z.);
Porucznik Wilhelm von Kümmel - pruski oficer, który niegdyś wdał się w romans z niewłaściwą osobą i zmuszony był opuścić swój kraj (D.)
Bohaterowie obserwowali i podejrzewali. Burmistrz Brandt według nich miał być podstawowym zagrożeniem dla pierworodnego dziecka komisarza Svena. Linn i ojciec Adam pilnowali to Jana Mullera, to dziecka. Tymczasem rozjuszony Wilhelm samotnie wyruszył do lasu, ale zamiast odkryć siedzibę Królowej, trafił na wielkiego dzika, którego powalił jednym celnym strzałem. Oficer następnie zaciągnął zwierzę do wioski i opchnął karczmarzowi. W końcu wszyscy spotkali się w karczmie. Byli zmęczeni i planowali, co zrobić. Adam pokazał dzban nafty i szeroko się uśmiechnął. Uśmiech piromana.
Po krótkiej drzemce zdecydowali się działać. Śpiący przy stole Knut dał się przekonać do pomocy i do nich dołączył. Chcieli odwiedzić też księdza Gerda Winklera: ten akurat na plebanii przebywał z burmistrzem, gdzie wspólnie ślęczeli nad jakimiś papierami. Nie mniej udało się z nim porozmawiać na osobności. Winkler zgodził się obserwować mężczyzn w wiosce i pomóc, jak będzie potrafił, ale nie mógł udać się z nimi do lasu nie wzbudzając podejrzeń.
Rozpoczął się czas oczekiwania. Bohaterowie byli przekonani, że w końcu w nocy któryś z mężczyzn wymknie się z wioski na wezwanie Królowej. Instynkt ich nie zawiódł, bowiem po północy dostrzegli Jana Mullera, który w całkowitej ciemności (poza światłem księżyca w pełni) rozpoczął swój marsz. Nikt nie dał się zauważyć, toteż dość szybko dotarli za nim na polanę, gdzie byli świadkami miłosnej sceny między Janem a Królową Lasu.
Bohaterowie zaczęli działać. Wilhelm ruszył wprost przed oblicze Królowej, by rzucić najbardziej tandetną gadką. Gdy na niego spojrzała, zapytał, czy obowiązuje jakaś kolejka (XD). Towarzyszący im Knut nie wytrzymał tego widoku i niesiony zazdrością ruszył w szale i uznał Wilhelma za głównego konkurenta. Linn w tym czasie pobiegła w stronę dostrzeżonego we mgle jesionu. Plan był taki, by spalić to drzewo. Nim jednak to zrobiła, wspięła się na wysokość zauważonej dziupli, w której znalazła wężową wylinkę (zabrała ją, nieświadoma, że to przedmiot o niezwykłej magicznej mocy), a następnie podłożyła ogień. Ojciec Adam zaś z dzbanem nafty zrobił kółko wokół polany, rozlał naftę i stworzył w ten sposób zamknięty krąg ognia.
Wtedy też zadziałało zaklęcie Królowej: nagle Linn dostrzegła, że siedzi na gałęzi jabłoni rosnącej na jakiejś posiadłości gdzieś na Pomorzu Zachodnim. Był ciepły lipcowy dzień. Nieopodal Wilhelm i Adam stali przed ławką, na której siedział starszy mężczyzna w wojskowym mundurze. Był to ojciec Wilhelma. Młody oficer doskonale znał tę scenerię: to w tych okolicznościach lata temu jego ojciec wypalił sobie w głowę z pistoletu. Obok siedziało roześmiane dziecko, Vaesen, od którego wszystko się zaczęło. Ojciec i syn mieli okazję porozmawiać. To była gorzka rozmowa: ojciec opowiedział, jak w wyniku zaklęcia został uwiedziony i jak Królowa zażądała od niego pierworodnego syna. By go ratować, mężczyzna popełnił samobójstwo. Wilhelm miał pretensje: nie mógł uwierzyć, że ojciec mógł czegoś takiego się dopuścić. Krzyczał, że przecież kochał matkę (i to była prawda, ale zwykły człowiek nie mógł oprzeć się zaklęciu), a samobójstwo było wyrazem tchórzostwa, a nie walki.
Wówczas w dłoni ojca pojawił się rewolwer. Bohaterowie nie pozwolili, by scena z dzieciństwa Wilhelma się powtórzyła: oficer wytrącił ojcu broń z ręki, a Linn zdzieliła „psotliwe dziecko” kijem po głowie. Wówczas wizja się rozwiała i doszło do walki. Bardzo krótkiej walki. Choć Królowa była szybką i zwinną istotą, nim cokolwiek zdążyła zrobić, otrzymała dwa potężne ciosy od Wilhelma i Linn. Jeszcze jeden celny cios i zostałaby pokonana. Jej kontratak był wyjątkowo nieskuteczny (w przeciwieństwie do Graczy, moje rzuty były absurdalnie beznadziejne) - tylko Wilhelm nieco ucierpiał. Jednocześnie z powodu zastawionej przez Adama ognistej pułapki, Królowa nie mogła uciec na drzewo, skąd mogłaby błyskawicznie się przemieszczać i umykać Bohaterom. W następnej turze Linn posłała Królową w niebyt.
W pobliżu zauważyli Knuta nadzianego na wielki, zaostrzony korzeń. Musiało sie to stać w trakcie wizji. Mężczyzna był w stanie krytycznym, ale jakimś cudem Adam go ustabilizował i wyglądało na to, że przeżyje. To jednak nie był koniec: na miejsce rozświetlone ogniem zbliżał się burmistrz Friedriech Brandt i karczmarz Bamber Sauer prowadzący rozszczekanego ogara. Gdy zorientowali się, co się stało i że Królowa została zabita, wpadli w szał. Wilhelm w tym momencie, w obliczu tego, co przeżył, nie miał litości. Jednym ciosem szablą zabił burmistrza. Karczmarz Sauer zaczął uciekać, więc Wilhelm postanowił go zastrzelić. Linn i Adam próbowali go powstrzymać - nieskutecznie, strzał, choć nie śmiertelny, został oddany, a raniony w plecy Bamber upadł. Wilhelm chciał go dobić, ale Adam zdzielił go kolbą pistoletu w głowę, dając mu status Broken. Rzut na trafienia krytyczne wskazał rozorane ucho i problemu ze słuchem, ale ten defekt okazał się tylko tymczasowy.
Trzeba było wrócić do wioski. Śpiący Jan Muller (przespał całą akcję, oczarowany przez Królową), ledwie żywi Knut i Bamber zostali zaciągnięci na miejsce przez Bohaterów. Tutaj pozwoliliśmy sobie na podsumowanie: pobity ksiądz Gerd Winkler oraz Knut mogli potwierdzić wersję Bohaterów - Sven im uwierzył, a może nawet był wdzięczny. Problem relacji między mężczyznami a kobietami, po pozbyciu się Królowej, pozostawał otwarty, ale raczej już nie dotyczył Stowarzyszenia. Tutaj rany i zadry musiały się po prostu zaleczyć z biegiem czasu. Knut natomiast, jako Czwartkowe Dziecko, dostał propozycję wstąpienia do Stowarzyszenia, choć potrzebował wiele czasu, by wrócić do zdrowia.
Bohaterowie wrócili do swojej siedziby przekonani, że pozbyli się problemu. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że by poprawnie i na dobre pozbyć się Królowej, potrzebowali siedmiu żelaznych gwoździ…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz