czwartek, 9 stycznia 2025

[L5K] Topazowe Mistrzostwa roku 1122

Sesja online rozegrana 9 stycznia 2024 r.

Zaczęliśmy nową przygodę z L5K! Hura! Próg wejścia wysoki jak Burj Khalifa, ale frajda i dawna samurajska miłość wciąż obowiązują!


Wystąpili:

Hida Shizuru - bushi z Klanu Kraba.

Mirumoto Takashi - bushi z Klanu Smoka.

Yogo Kaze - shugenja z Klanu Skorpiona.

Ikoma Yushin - bushi z Klanu Lwa.


Postanowiliśmy zacząć klasycznie i w ramach ponownego wdrażania się w grę rozpocząć tę historię od ceremonii gempukku. Od ekspozycji postaci i zarysowywania pierwszych scen wokół nich. Wydaje mi się to szczególnie istotne, ponieważ dwoje Graczy nie ma doświadczenia z Legendą i nie chcemy od razu szaleć.

Bohaterowie przybyli do karczmy Wesoły Karp, gdzie mieli zapoznać się ze sobą i innymi uczestnikami zaproszonymi na ceremonię. Byli reprezentanci każdego Wielkiego Klanu plus nieco gburowaty i wyraźnie odstający wizualnie gość z Klanu Modliszki. Bohaterowie rozmawiali, pili sake, obserwowali się wzajemnie, badając swoje reakcje i charaktery. Ikoma Yushin dostrzegł, że służka patrzy zbyt odważnie - podejrzewał, że to jakaś przebrana egzaminatorka. Przybył urzędnik Otomo, który powiedział, jakie będą zasady ceremonii: najpierw etap drużynowy (każda drużyna miała mieć swojego opiekuna), a dopiero potem indywidualny.

Bohaterom - którzy trafili do jednej drużyny przez zupełny przypadek - trafił się niejaki Daidoji Osuke, którego mieli poznać nazajutrz. Konkurenci trafili pod skrzydła Bayushi Himari. 

Yushin i Kaze poszli szybciej spać. Shizuru, Takashi oraz imprezowe typy z konkurencji (Moto Batbayar i Fuji-No-Kanporo) poszli w dalszy balet. Takashi widział w karczmie po drugiej stronie ulicy pijanego Żurawia. Nie wiedział jeszcze - choć pewnie podejrzewał - że to wspomniany wcześniej Daidoji Osuke.

Nazajutrz Bayushi Himari pojawiła się wcześnie i zebrała swoją drużynę. Mentor BohateróW jednak się nie pojawił. Czekali, czekali, aż w końcu poszli do karczmy naprzeciwko. Takashi użył gongu, by go zbudzić. Była to trochę żenująca sytuacja, ale wszyscy zachowali klasę. Daidoji Osuke powiedział w końcu - mocno skacowany - jakie czeka ich zadanie: dwie godziny drogi za wioską mieli spotkać się z Miya Haruto, znanym (acz nudnym do bólu) kartografem. Miał to być sprawdziać z dworskości. Bohaterowie dostali drewniane daisho i wyruszili w drogę. Już byli spóźnieni.

Po drodze do Bohaterów biegnie biedny chłop i prosi o pomoc - rozpanoszył się u nich jakiś bandyta, który podpalił dom jego teściowej. Wioska była sterroryzowana przez jednego brutala. W zasadzie jednomyślnie Bohaterowie uznają, że pomoc jest ważniejsza od umówionych spotkań grzecznościowych i nawet kosztem oblania tej części egzaminu ruszają za chłopem, by rozwiązać problem. Już z daleka widać słup dymu i masywnego bandytę obserwującego pożar z zadowoleniem. Hida Shizuru rozpoznała mężczyznę: nigdyś należał do Klanu i znany był jako Hida Haruto.

Tutaj zakończyliśmy tę sesję.

środa, 8 stycznia 2025

Podsumowanie roku 2024

Post opublikowany pierwotnie 31 grudnia 2024 r. na Facebooku




RPG30+ się kończy.

W dziesiątkach listów pytacie, co się dzieje i jak możecie pomóc. Ślecie paczki z Waszymi heartbreakerami, kostkami i innymi podobnymi. “Z życzeniami powrotu do zdrowia”, piszecie. “Im człowiek zdrowszy, tym mniej go w internecie”, piszecie z nadzieją, że zamknę fanpeja, na którym i tak od jakiegoś czasu wiele się nie dzieje. Dlatego, korzystając z końca roku i ogólnopolskiego trendu podsumowywania erpegowej działalności (pal licho czy w internecie, czy na żywo), spieszę z paroma słowami, byście się nie martwili za bardzo.


Po pierwsze, mam się dobrze. W ciągu ostatniego roku moje życie ponownie bardzo się zmieniło. Uważam, że na lepsze. Ten życiowy awans, oczywiście, niesie szereg skutków, a najpoważniejszym z nich jest brak czasu. Wobec tego zmuszony byłem podejmować różne decyzje: gnić z fandomu w internecie, czy po prostu grać w RPGi? Pić whisky, czy wódkę? Palić papierosy, czy jednak je rzucić? Tyle trudnych pytań, tyle decyzji. Jak w dobrej grze: decyzje niosą konsekwencje. Życie to dobra gra.


Próba pozostania przy hobby wiązała się z decyzją o graniu, nie pisaniu. To również okazywało się bardzo trudne. Sesje stale mnie zaskakiwały. Rzadko kiedy miałem czas i moce przerobowe na jakiekolwiek przygotowania. Historie, które współtworzyłem z Graczami często nie były spektakularne. Nie były bardzo przemyślane i filmowe. Czasem mogły być nawet trochę rozczarowujące. Coraz częściej nachodziła mnie myśl, że jestem zmęczony graniem w RPGi. Że za dużo mnie to kosztuje i być może przyda mi się trochę przerwy. Że za jakiś czas zatęsknię i wrócę w pełni sił. Że wtedy odwalę taką kampanię, że wszyscy (czyli kilka osób zaangażowanych) będą zbierać szczęki z podłogi, że będą mówili “wow” i “ojacię”. Bycie prawie 40+ to jednak moment, kiedy należałoby trochę mniej się oszukiwać. Nie będzie takiej kampanii, że wow i ojacię. Będą może zwykłe kampanie. Będą, ale najpierw czeka mnie przerwa. Wymuszona. Nieokreślona w czasie. Trudna do przewidzenia w konsekwencjach, ale tego nie przeskoczę. I dobrze. Nie jest mi smutno z tego powodu. Myślę, że to wszystko oznaka tego, że życie jest dobre.


Rok 2024 zrealizowałem, mniej więcej, zgodnie z zamierzeniami. Nie było wiele różnych gier. Było ich kilka. Dominował Coriolis i Legenda 5 Kręgów. Gdy wrócę do grania, chciałbym wrócić właśnie do tych gier. Czuję, że nie skonsumowałem ich jeszcze do końca. Graczom i Graczkom dziękuję za ich cierpliwość, wyrozumiałość i zaangażowanie. Mam nadzieję, że jeszcze wiele sesji przed nami. Pośród drobnych skoków w bok, było Death in Space (w tym załapałem się na dwie sesje w ramach eventu Głowa Pełna Przygód). Był też jednostrzał Klanarchii u Patisona w trakcie Coperniconu, miałem ciary. W listopadzie udało mi się zagrać w sesję Trophy Dark u prezesa trójmiejskich Toporów. Wcześniej trochę się z Trophy Dark śmiałem. Już się nie śmieję. 


Przyszłość fanpeja pozostaje w jakimś zawieszeniu. Powody są przynajmniej dwa: wspomniany już brak czasu oraz jakiś przesyt fandomem. W ciągu kilku ostatnich lat udało mi się trochę poobserwować ludzi w środowisku. To wszystko mili ludzie. Ale jestem już zmęczony “zbijaniem piątek na konwentach” i zapowiedziami prelekcji o tym, jak prowadzić dobre sesje albo jak napisać dobry scenariusz. Jestem zmęczony tą powtarzalnością. Uważam też, że wiele z tego typu inicjatyw ma mniejszą wartość, niż rozmowa we własnym, mniejszym gronie bez ogłaszania tego na Facebooku. Ta powtarzalność jest chyba też symptomem braku szczególnego fermentu w fandomie. Nie to, że karmię się dramami (oczywiście, że się karmię), ale brak fermentu pachnie mi stagnacją i trochę tracę zainteresowanie. Korzyść jest dla wszystkich: fandom i tak nie traci na mojej nieobecności, a ja mogę przyglądać się innym sprawom.


Co w przyszłym roku? Wspomniana przerwa. A potem, mam nadzieję, powrót do grania. Być może też do pisania w jakimś rytmie. Dalej trzymam na półce RPGi, dalej pewnie będę sobie coś podczytywał. Pewnie będę też wprowadzał progeniturę w RPGi. Na początek coś przystępnego. 


Trudno jest znaleźć jakieś adekwatne słowa na zakończenie posta podsumowującego ten rok. Nie jest to do końca pożegnanie, więc “żegnajcie” średnio się nadaje. A że nietrafione i nieadekwatne słowa to kwintesencja tego peja, to…


Żegnajcie. 


czwartek, 2 stycznia 2025

[Coriolis] Śledztwo w Mehrabi

Sesja online rozegrana 5 stycznia 2024 r.


Po świątecznych i sylwestrowych pauzach wracamy do Coriolisa. Bohaterowie kontynuują śledztwo w Mehrabi, wielkim i zadymionym mieście na pustynnej planecie Lubau.


Wystąpili:

Hasim Almasi - datajinn z Miry;

Dara - humanid Xingheri z Lubau;

Mona - mechanik z Zalos.


Bohaterowie dużo czasu rozmawiają i kombinują. Szukają sposobów na zdobycie dodatkowych informacji o sprawcy, jego motywach, o powiązaniach zamordowanej Huminy Ghabi z mordercą. Dużo faktów się nie skleja, ciągle czegoś brakuje. Na odnalezionej tabuli znaleźli informacje o należących do niej tajnych kontach bankowych, które w rzeczywistości nie zostały przez nią założone. Hasim pogrzebał w komputerze i ustalił, że faktycznie takie konta istnieją, że jest ich strasznie dużo, a pośród adresów właściciela konta znalazło się jedno odstępstwo: jedno konto zaadresowane było w miejscu, gdzie wybudowano jeden z wielu nowoczesnych, deweloperskich wieżowców czekających na chętnie firmy czy bogatych mieszkańców. Budynek nazywał się LAYLA-III.

Kwatera mieszkalna Huminy Ghabi dowodziła tylko, że była kobietą całkowicie oddaną swojej pracy: sterylne, depresyjne warunki, a jedyne, co zaburzało ten obraz, to leżące przy materacu ulotki z ofertą posługi duchowej dla osób zmagających się z kryzysem egzystencjalnym. Bohaterowie ustalili, że denatka kontaktowała się z kapłanem wielokrotnie w ciągu ostatnich tygodni przed śmiercią.

Z pomocą szarifa ochrony ustalili też listę osób wchodzących do biurowca w dniu morderstwa. Zabójcy nie było w bazie pracowników, ale gdy był skanowany na bramce, natychmiast otrzymał zgodę na wejście… autoryzowane przez Huminę Ghabi. W tym samym czasie, gdy mężczyzna wchodził, Humina nie siedziała nawet na komputerze - patrzyła zamyślona w okno. Szarif widząc wizerunek mordercy stwierdził, że widział go pośród pątników przebywających pod platformą dworcową.

Bohaterowie prześledzili też drogę drugiej, zamaskowanej osoby, która wskoczyła do drona utylizacyjnego. Ona przedostała się do środka kanałami wentylacyjnymi i krążyła po serwerowni, skąd definitywnie coś wyniosła w pośpiechu. 

W tym momencie Bohaterowie decydują się wsiąść w pociąg i pojechać do Mehrabi, by sprawdzić budynek LAYLA-III. Po zwolnieniu do domów pracowników firmy (cały czas byli przetrzymywani) zlecili szarifowi, żeby sprawdził, czy w serwerowni wszystko jest w porządku.

W drodze do Mehrabi pociąg został zaatakowany przez nomadów. W ten sposób Bohaterowie spotkali złodziejkę, która buszowała w serwerowni. Była absolutnie przekonana, że Bohaterowie posiadają jakieś „filakterium” i chciała je odzyskać. Była zdesperowana, wyczerpana i bliska płaczu. Po krótkim spięciu wyjaśniła im, że dostała anonimowe zlecenie wykradzenia filakteriów z danymi z serwerowni Industrial Algebra, ale w pośpiechu zgubiła jedno z nich. Pracodawca poinformował ją, że Bohaterowie będą je mieli. Ale nie mieli. To było dziwne. W tym samym czasie dostali od szarifa informację, zdjęcie z brakującym filakterium leżącym na ziemi w serwerowni. Skłamali złodziejce, że jest ono zabezpieczone i go nie odzyska. 

Ale wtedy złodziejka przez aplikację JobDjinn dostała informację, że filakterium leży na biurku w gabinecie szarifa. Zorientowała się, że została okłamana i wyskoczyła z pociągu na lecący obok ścigacz grawitonowy, którym z resztą przyleciała tu wraz ze swoimi znajomymi. Ruszyła do siedziby Industrial Algebra, by odzyskać filakterium. Wtedy Bohaterowie wiedzieli już, że robi to, bo jest szantażowana, a jej dzieci w niebezpieczeństwie.

Bohaterowie dojechali uszkodzonym pociągiem do Mehrabi, gdzie musieli spędzić trochę czasu na składaniu zeznań i oględzinach medikurgicznych. Po jakimś czasie pojechali pod budynek LAYLA-III. Tam czekał na nich wymęczony pątnik z wiadomością: 

JEŚLI DACIE MI KRYSZTAŁ, ZAOPIEKUJĘ SIĘ WAMI. JEŚLI MI GO NIE DACIE, NIGDY PRZEDE MNĄ NIE UCIEKNIECIE. JEST TO MATEMATYCZNIE UDOWODNIONE.

Łącząc kropki Bohaterowie zaczęli podjerzewać, że mierzą się ze sztuczną inteligencją.

poniedziałek, 23 grudnia 2024

[L5K] Saga rokugańska - sesja zero

Sesja online rozegrana 12 grudnia 2023 r.


Spotkaliśmy się, by ruszyć proces przygotowań do Legendy Pięciu Kręgów - gry, którą darzę przeogromnym sentymentem. Jednocześnie to gra, która od zawsze należała do kategorii tych, które mnie przerastały. Chęć ponownego zmierzenia się z tym gigantem towarzyszyła mi od bardzo dawna - dobre trzy lata temu rozegraliśmy Mask of the Oni, prowadziłem też autorskie scenariusze, ale cały czas towarzyszyło mi poczucie, że nie skonsumowałem tej gry tak, jak bym chciał. A dobrze pamiętam moment, gdy zamawiałem podręcznik: byłem wtedy na badaniach w Indonezji i gdy książka dotarła do domu, ja wciąż byłem w Jakarcie. Nie mogłem się doczekać.

Oczywiście 5. edycja bywa różnie odbierana. Niektórzy mają zarzuty do zmian w świecie przedstawionym. Inni (słusznie) punktują niesamowitą crunchowość gry od (jeszcze wtedy) FFG. To prawda, jest tu sporo wyzwań, ale obecnie nie traktuję ich jako problemu. Trudności na pewno się pojawią i będziemy potrzebowali czasu, by na nowo oswoić się z zasadami. Co do zmian w lore, to założyłem jedno: tym razem robię to po swojemu. Zawsze bałem się wprowadzania dużych zmian w świecie przedstawionym, szczególnie tak rozległym i solidnie opisanym, mającym swoją równie rozbudowaną storylinię. To zawsze mnie powstrzymywało. Sam nie wiem dlaczego. W każdym razie założenie tym razem jest takie, że owszem, zaczynamy w punkcie zaproponowanym w podręczniku. Następujące wydarzenia w nowej storylinii pewnie będę traktował jako pewien wytyczony kurs, ale celowo nie będę się wczytywał w kolejne zdarzenia. Będę je wymyślał sam. Podpalę Rokugan po swojemu. I po graczowemu, oczywiście. 

W trakcie spotkania powiedziałem też, że to będzie najdłuższa sesja zero w historii, bo dla mnie trwać ona będzie dobre cztery tygodnie. Wynika to choćby z tego, że stworzyliśmy raptem zręby postaci. Będą one dojrzewać przez te tygodnie, będą dopiero obudowywane w szczegóły, ale pewne kluczowe decyzje na pewno podjęliśmy. Drużyna będzie wieloklanowa: będzie samurai-ko Hida z Klanu Kraba i shugenja Yogo z Klanu Skorpiona. Będzie pan Mirumoto z Klanu Smoka, a czwarty samuraj to wciąż nie wiadomo: może Lew, może Borsuk, a może Rosomak albo Ratel Miodojad.

Poza tym ustaliliśmy, że przynajmniej początkowo będziemy grać przygodowo, zapewne krótko po ceremonii gempukku. Obecnie jednak skłaniam się ku temu, żeby zacząć opowieść właśnie od samej ceremonii. Myślę tak, ponieważ dominującym giri lub ninjo Bohaterów będzie zdobywanie chwały, swojej własnej lub reprezentowanego klanu, a nie ma lepszej metody od rozpoczęcia drogi chwały od zdobycia tytułu Topazowego Championa. Zapewne nieco zainspiruję się przygodą z zestawu startowego, ale oś fabularna czy też główny problem będą inne.

Plan zakłada dość długą grę. Całą sagę, choć staram się na to nie napalać. Podejrzewam, że będzie to gra o dość niskiej częstotliwości - planuję sesje co dwa tygodnie. Jeśli ujawni się jakiś wielki story arc, to będzie to naturalna konsekwencja gry i powolnego współkreowania świata przedstawionego. Oczywiście ma to być historia o Bohaterach Graczy. Ma to być samurai drama, gdzie ninjo i giri mają znaczenie. Ale jednocześnie nie wyobrażam sobie, by pominąć to wielkie i barwne tło, gdzie dziejowe wydarzenia i losy Rokuganu są na wyciągnięcie ręki, ale czasem - być może - przerastają one kogokolwiek, nawet Bohaterów. W tym wszystkim liczę na pomoc Graczy: chciałbym ich zaangażować w budowę także tego tła. Być może zarysujemy sobie wszystkie bieżące problemy na ziemiach poszczególnych Klanów i będziemy opisywać wydarzenia dziejące się poza okiem „kamery”.

piątek, 13 grudnia 2024

[Coriolis] Mehrabi

Sesja online rozegrana 9 grudnia 2023 r.


Kontynuacja przygód na Lubau. W wyniku niedawnych zdarzeń Dara podjęła decyzję: porzuca pomoc Hanimowi Begowi, swojemu bliskiemu przyjacielowi, którego już raz porzuciła. Skazuje tym samym antyzenitiański zryw nomadów na porażkę. Zamiast tego przygotowuje statek drużyny do wylotu w stronę Mehrabi, największego i w sumie jedynego (chyba) miasta na Lubau.


Wystąpili:

Hasim Almasi - datajinn z Miry;

Handar - pilot z Miry;

Dara - humanid Xingheri z Lubau;

Mona - mechanik z Zalos.


Wszystko działo się bardzo szybko. Dara jedzie opancerzonym pojazdem - na pace jest naćpany Hamdi Iqbal i nieprzytomny Handar. Musi wybierać - przygotować statek do wylotu, czy przeć do Oazy Mahanji, gdzie ważą się losy krótkiego powstania wojowniczego Xinghur, Hanima Bega, dawnego przyjaciela Dary. Dara jednak cały czas z jakiegoś powodu nie cierpi Lubau. Decyduje się przygotować statek.

Tymczasem Mona zabrała medytującego (i mającego wizje) Hasima ze świątyni. W ten sposób wszyscy spotkali się na pokładzie Zefira. Czekająca SI, HAL, pamiętała o zakładzie poetyckim z Darą. HAL wyrecytował swoje haiku (przygotowane w rzeczywistości przez ChatGPT):


Maszyny grają,

Ludzkie serce w tle tonie,

Kto jest tu panem?


Hasim zaopiekował się medycznie Hamdim Iqbalem i Handarem, doprowadzając obu do stanu używalności. Hamdi Iqbal wciąż był przekonany, że w Mehrabi rozstrzygnie się coś bardzo ważnego, miał wizję morderstwa Huminy Ghabi, współzałożycielki Industrial Algebra, nie byle kogo przecież. W związku z tym, jakby przez przypadek, otrzymali wiadomość od swojego patrona, Drefusola Amadiego, który poprosił o pomoc w śledztwie i zgłoszenie się w tej sprawie do generał Legionu, Jimlaki Yahudd. I o wykradzenie kryształu z danymi. W tamtym momencie Bohaterowie chyba nie zdawali sobie sprawy, że ze względu na niespotykane uwarunkowania magnetyczne do i z Lubau nie da się tak naprawdę prawie wysyłać wiadomości. 

Dolecieli na lotnisko, skąd podwieszonym pociągiem dostali się do dusznego miasta. Tam, mając odpowiednie informacje, udali się na sam pogrzeb Huminy Ghabi, gdzie porozmawiali z generał Jimlaki Yahudd i Paszą Finansowym Industrial Algebra: Iladem dar-Salą. Bohaterowie dostali kilka informacji: o tym, że Humina została postrzelona w głowę w swoim gabinecie, że była trudna w relacjach międzyludzkich, że trudno dostać się do siedziby firmy, szczególnie z bronią. W każdym razie sytuacja wyglądała tak, że to Drużyna rozpoczyna śledztwo i zbieranie dowodów na temat mordestwa, które dokonało się dobę wcześniej.

Pojechali wobec tego do siedziby Industrial Algebra. Tam szarif ochrony Merrezad zeskanował ich siatkówki i przyznał dostęp do większości miejsc i komputerów należących do korporacji. Bohaterowie rozpoczęli śledztwo od udania się na samo miejsce zbrodni, do gabinetu Huminy Ghabi, gdzie na podłodze wciąż widniała wielka plama krwi. Hasim zorientował się, że gabinet naszpikowany jest monitoringiem, ale jedno wąskie miejsce w pomieszczeniu było poza zasęgiem kamer. Tam znajdowała się tabula z informacjami spisanymi przez Huminę:

ŁAZARZ II ŻYJE. PRÓBUJĘ POWSTRZYMAĆ. ODKRYJE MNIE. SOCZEWKI WSZĘDZIE. ZNISZCZYĆ UKRYTE FILAKTERIUM. NAMIERZYĆ JE. UKRYTE KONTA NIE MOJE. PATRZ NA SCHEMAT.

Bohaterowie zalogowali się też na komputer Huminy Ghabi, gdzie znaleźli zapis z monitoringu z jej gabinetu. Dosłownie obejrzeli, jak sprawca w stroju służbowym wchodzi do siedziby firmy, przechodzi przez bramki, zbiera zabawki w firmowym ogrodzie i wyjmuje z nich części pistoletu Vulcan, montuje go, udaje się windą na szczyt wieży, wchodzi do gabinetu, mówi do przerazonej Huminy „wybaczam ci” i strzela jej w głowę. Następnie opuszcza gabinet, zjeżdża na poziom utylizacyjny, gdzie wsiada do drona wywożącego śmieci i odlatuje. W ostatniej chwili do drona wskakuje jeszcze jedna zamaskowana postać. 


Tutaj zrobiliśmy przerwę.


czwartek, 5 grudnia 2024

[CWD] Finał!

Sesja online rozegrana 26 listopada 2023 r.


Oto finał kampanii Cienia Władcy Demonów. Udało się przeprowadzić Drużynę od poziomu 0 do 10. Bywało dramatycznie, ale bez zgonów (być może to moje niedoszacowanie), bywało epicko i smutno. To była fajna historia.


Wystąpili:

Peg (Peggy) - człowiek - wojownik - giermek - paladyn / buntownik-terrorysta / ładne oczy / nosi przy sobie zasuszoną głowę swojego dawnego pana rycerza;

Banifeller - odmieniec - łotr - złodziej - wygnany z rodzinnych stron, koczownik-zbieracz-żebrak o potencjalnie szlacheckich korzeniach;

Świętojebek - goblin - magik - nekromanta - czarownik, przeciętny chłopak, mocno śmierdzący, nosi przy sobie ręcznik i mydło.


Odbicie Sześciogrodu z rąk Krwawnika przygotowałem jako serię potyczek, jako małą grę strategiczna. Miasto podzieliłem na kilka segmentów, w których rozlokowani byli oficerowie Krwawnika (Ropuch Alchemik, Jotun Rzeźnik, Gangrena) oraz dowodzone przez nich regularne, anonimowe oddziały. Gracze mieli swoich Bohaterów, sprzymierzoną z nimi Ellę oraz siły zorganizowane przez Edgara (głównie dzikie bestie z lasu) oraz kontrolowaną przez Banifellera armię Odmieńców. Wymyśliłem kilka małych zasad tego, jak wyglądają starcia między oddziałami. Tam, gdzie pojawiali się Bohaterowie, robiliśmy zbliżenie i rozgrywaliśmy walki zgodnie z zasadami. Anonimowe oddziały Bohaterów - tak podyktowały kości - szybko zostały przetrzebione, a finalnie, pod koniec bitwy siły Odmieńców wycięte. Tymczasem Bohaterowie bez większych problemów pokonali wszystkich oficerów Krwawnika: Świętojebek rozwalił łeb Ropucha jednym czarem. Ella zaszlachtowała Gangrenę. Jedynie Jotun stawiał lekki opór, ale współpraca Elli i Banifellera zasługiwała na miano Złotego Duetu. 

Krótko przed śmiercią Jotuna Peg oraz Świętojebek ruszyli na zamek, gdzie ukrywał się Krwawnik. Peg ruszyła pierwsza, a goblin najpierw potraktował orczego wodza soczystą kulą ognia. W bezpośrednim starciu Peg zadała Krwawnikowi poważne obrażenia, a Świętojebek, który dotarł niedługo po niej, rozsadził orka zaklęciem kościane drzazgi. Banifeller i Ella zdążyli tylko na finałowy pokaz wybuchu Krwawnika. Ten, nim zginął, zdołał zadać Peg jeden celny cios i choć nie był on śmiertelny, to (w wyniku magicznego działania broni) zamek zaczął się walić. Bohaterowie musieli uciekać i nawet zapadający się na ich głowy zamek nie zdołał ich pogrzebać.

Wszyscy przeżyli. Armia Krwawnika została wycięta. Miasto było wolne.

Zapytałem Graczy, jakie były dalsze losy ich Bohaterów.

Peg, jako przeorysza Świątyni Królowej Lata w sojuszu z Edgarem, lokalną głową kultu Rogatego Króla objęła władzę nad Sześciogrodem. Miasto czekała ciekawa przemiana, bowiem miało stać się czymś w rodzaju ziemi obiecanej Starowierców. Natura miała mieć w mieście pierwszeństwo. 

Banifeller z niedobitkami Odmieńców zamierzał stworzyć coś na wzór małego państewka, chciał, by on i jemu podobni zajęli się poszukiwaniem sensu i własnej tożsamości. Być może znajdą miejsce dla siebie, a być może ich obcość i płynność przysporzy im wrogów.

Świętojebek natomiast, goblin, którego dokonania i specjalizacje zapewne będą wzmiankowane w wielu pieśniach postanowił wrócić do kanałów, do swojej ojczyzny, gdzie planował założyć rodzinę i opowiadać dzieciom i wnukom o swoich dawnych bohaterskich czynach.


To była dobra kampania.


Sporo rozmawialiśmy po sesji o całej tej kampanii. Tradycyjnie przemyślenia dotyczące całej rozgrywki zamieszczę w osobnym wpisie. 

czwartek, 28 listopada 2024

[Coriolis] Omar din Nimatallah

Sesja online rozegrana 24 listopada 2023 r.


Kontynuujemy rozpoczęte wątki, a wraz z nimi naukę zasad. Tym razem było trochę więcej testów, była też w końcu walka.


Wystąpili:

Handar - pilot z Miry;

Dara - humanid Xingheri z Lubau - osadniczka;

Mona - mechanik Zalos - germańskie geny.


Mona dzień wcześniej poczuła się źle i została w świątyni, gdzie miała dziwne sny o człowieku w chmurach, przywiązanym kablami do wieży i mówiącym do niej „Łazarz, Łazarz”. Reszta Drużyny w tym czasie wzięła udział w plemiennym wiecu i obserwacji pałacu Omara din Nimatallaha.

Zaczął się nowy dzień. W trakcie porannych rozmów i kawy do świątyni przyjechało troje żołnierzy Legionu, którzy zapraszają Bohaterów do pałacu - było to zaproszenie od Omara din Nimatallaha. Dziwna sprawa, bo przecież się mu nie ujawnili, mieli pewne podejrzenia co do jego działalności, co prawda, ale nie podjęli żadnych działań. Przyjęli więc zaproszenie i pojechali do pałacu.

Tam dość długo rozmawiali z Omarem na tarasie, obserwując Jezioro Mnembau i Oazę Mahanji na drugim brzegu. Omar był zagadkowy i nieco smutny, a wypowiadane przez niego słowa niezbyt logiczne: mówił o obliczeniach, o niespodziewanych zmiennych i wprowadzaniu korekty do obliczeń. W tym momencie doszło do eksplozji w Oazie Mahanji. Wtedy jeszcze Bohaterowie myśleli, że to Omar wywołał eksplozję, podczas gdy był to Hanim Beg, były przyjaciel Dary, rozjuszony decyzjami z poprzedniego dnia postanowił wziąć sprawy we własne ręce.

Wówczas Omar zaczął mówić o odkupieniu, i że pora umierać. A chwilę później, jak gdyby nigdy nic, zaprosił Drużynę do laboratorium, gdzie przetrzymywał Hamdiego Iqbala.

Podziemne laboratorium, do którego zjechali windą, zawierało mnóstwo aparatury. Na środku stało coś w rodzaju otwartej kriokomory, w której leżał poszukiwany Hamdi Iqbal. W laboratorium były też klatki dla Krwawych Iblisów, które zaatakowały Bohaterów dwa dni wcześniej. Klatki były puste poza jedną. Z laboratorium biegł również ogromny tunel wentylacyjny, którym można było wydostać się gdzieś na pustyni.

Omar din Nimatallah zaczął opowiadać, że tak zwana choroba mistyków może być błogosławieństwem i da się człowieka wymodelować na mistyka. Tu prowadził w tym celu eksperymenty. Teraz jednak zachowywał się dziwnie irracjonalnie. Wziął skalpel i wbił go w oko śpiącego Hamdiego. Handar strzelił do niego, ale strzał - choć celny - nie powstrzymał Omara, skalpel wylądował w oku reportera. Mona natomiast doskoczyła do ogromnego mechanicznego ramienia (asystenta chirurgicznego), którym znokautowała wątpliwego etycznie naukowca. 

Strzały zaalarmowały Legionistów - wezwali windę i zjechali na dół - zaczęła się strzelanina, w której Handar został poturbowany, ale finalnie udało się troje żołnierzy pokonać. Nie było łatwo i był to dla mnie pierwszy sprawdzian morderczości walki w Coriolisie. Po walce Dara zabiła Krwawego Iblisa. I dopiero wtedy zadała sobie pytanie, czy to był kiedyś człowiek.

Dara i Mona musiały zdecydować, co robić dalej. Mona skonstruowała rodzaj mobilnego łóżka z całą aparaturą, żeby przetransportować Hamdiego Iqbala. Reportera i Handara zapakowały do opancerzonego transportera, którym przyjechali tutaj razem z Legionistami. Ponieważ Hasim był cały czas w świątyni, trzeba było go odebrać, tylko on znał się na medikurgii. Zapadła decyzja, że Mona pojedzie po niego ciężkim terenowym motocyklem, podczas gdy Dara z Handarem i Hamdim ruszyła na lądowisko. 

Jeszcze gdy przenosiły nieprzytomnych mężczyzn, Dara i Mona zobaczyły na ekranie zamontowanym w holu pałacu wiadomości na żywo z Oazy Mahanji - dron nagrywał walki pod siedzibą firm naftowych - Dara doskonale widziała Hanima Bega próbującego się wedrzeć od budynku. Tymczasem Hamdi Iqbal przebudził się nagle (wciąż ze skalpelem w oku) i wykrzyknął, że koniecznie muszą lecieć do Mehrabi (stolicy Lubau), bo był świadkiem morderstwa i dzieje się tam coś naprawdę złego.

Dara będzie musiała podjąć decyzję, czy go wysłuchać, czy jednak zostać i pomóc osaczonemu Hanimowi w mieście. 


czwartek, 21 listopada 2024

[CWD] Po artefakt!

Sesja online rozegrana 12 listopada 2023 r.


Wygląda na to, że to przedostatni wątek domykający proces przygotowań do odbicia miasta z rąk Krwawnika. Sporo akcji, Bohaterowie sprytnie zdobywają artefakt pozwalający kontrolować Odmieńców. Zbliża się finałowa bitwa!


Wystąpili:

Peg (Peggy) - człowiek - wojownik - giermek - paladyn / buntownik-terrorysta / ładne oczy / nosi przy sobie zasuszoną głowę swojego dawnego pana rycerza;

Banifeller - odmieniec - łotr - złodziej - wygnany z rodzinnych stron, koczownik-zbieracz-żebrak o potencjalnie szlacheckich korzeniach;

Świętojebek - goblin - magik - nekromanta - czarownik, przeciętny chłopak, mocno śmierdzący, nosi przy sobie ręcznik i mydło.


Bohaterowie ruszyli do prawie spalonej wieży, w której elfi czarodziej (zabity jakiś czas temu) miał swoje laboratorium funkcjonujące pod banderą Kowenu Świętego Księżyca. Piętro po piętrze przeczesywali pomieszczenia: Banifeller na przykład miał spotkanie z morderczym krasnoludkiem z brzytwą, który z dołu wulgarnie groził mu poderżnięciem gardła. Peg i Świętojebek postanowili przyglądać się tej komedii - Banifeller próbował krasnala wykopać przez okno, a ten skakał jak Gumiś i chlastał go po twarzy. 

Następnie Bohaterowie znaleźli pomieszczenie z magicznymi lustrami oraz skrzyniami. Peg uruchomiła pułapkę i zamieniła się na jakiś czas w spanikowaną świnkę, która uciekła z wieży i niechcący zwabiła wygłodniałych orków (meat is back in menu, boys!). Udało jej się uciec i wrócić do wieży, gdzie przybrała dawną postać. Ale za to w swojej skrzyni znalazła świetną magiczną kolczugę! W tym wszystkim Peg wpadła w szał, zdzieliła nieco Świętojebka, a ten uciekł na ostatnie piętro wieży, wkrótce potem ruszył za nim Banifeller. Tymczasem wojowniczka-zelotka stłukła lustro, z którego machała uśmiechnięta Gep - Peg i Gep zaczęły ze sobą walczyć.

Tymczasem Świętojebek i Banifeller uruchomili tajemniczy mechanizm w kształcie złotego jaja (był to teleport) oraz strzegącego go golema. Jakimś sposobem Peg i Gep również przeniosły się na ostatnie piętro - wówczas teleport przeniósł Drużynę, Gep i golema w sam środek sali ucztujących goblinów. Nieopodal na tronie siedział sam Król Goblinów z zabałaganioną koroną, w której znajdował się artefakt potrzebny do kontrolowania Odmieńców.

Odbyła się ciekawa walka, w której golem został zniszczony, a Gep prawie zginęła. Sobowtór chwycił złote jajo i odlaił odliczanie do ponownej teleportacji - wówczas Świętojebek rzutem na taśmę wypuścił magiczną wyjącą czachę, która podleciała do tłustego Króla i chwyciła w zęby artefakt. Wtedy Drużyna przeniosła się ponownie do Sześciogrodu. Tam Peg postanowiła ostatecznie zabić Gep.

W ten oto sposób Bohaterowie postanowili opuścić miasto, by przygotować się do finałowej bitwy o Sześciogród. 

poniedziałek, 18 listopada 2024

GROK?!

W końcu udało mi się przeczytać krótką grę o zagadkowym tytule GROK?! I o okładce typowej dla settingów wpisujących się w kategorię dziwactw i psychodelii. Twór ten inspirowany jest takimi dziełami, jak Cortex Prime (nie znam), Electric Bastionland (lekko znam), Fate Core, Freeform Universal, Index Card RPG (co to jest?), Knave, Numenera, Savage Worlds, Shadow of the Demon Lord (pewnie chodzi o nienawistną defekację), Technoir, Troika! I Vagabonds of Dyfed. Zapowiada się produkt lekki w zasady o uniwersalnym charakterze, łatwym w formowaniu settingu, szybki, ukierunkowany na super zabawę (jak każda gra, poza Warhammerem).

Moje pierwsze skojarzenie dotyczyło PbtA. Gra jest takim okrojonym tworem, gdzie jeden rzut kością (a używamy w zasadzie większości ich typów) rozstrzyga i wskazuje na jeden z trzech znanych nam wyników: nie i…; tak i… oraz zwyczajne i nudne tak. Fajne jest to, że nie pojawia się zwyczajne „nie”, które nie ma żadnego potencjału w popychaniu przygody do przodu (nie udaje ci się wyważyć tych drzwi, stoisz i się gapisz jak jakiś debil i nie wiesz co dalej zrobić).

Proces tworzenia Bohatera wydaje się łatwy i szybki. Postać opisywana jest przez trzy Atrybuy: fizyczny, umysłowy i społeczny. Atrybut opisany jest poprzez używaną do testów kość, a im Postać bardziej kompetentna, tym wyższego rodzaju kości używa (maksymalnie d12). To, jak wyglądają nasze Atrybuty rozstrzyga tylko jeden rzut, którego wynik od razu określa nam w czym postać jest mocna, a w czym nie. Następnie ustalamy lub losujemy pięć Cech (Traits) dokładniej określających naszego Bohatera, a w ostatnim kroku losujemy jego Ekwipunek (Assets). W moim przypadku wyszło tak:


Attributes:

Physical d8

Mental d6

Social d6


Traits:

Personality: Boisterous

Motivation: Fight an injustice

Background: Quantum Psychologist

Trouble: Blinded

Appearence: Corpulent


Assets:

Sentient bastard sword

Telekinetic glove

Indentured Laborer

Inefficient Duplicator


Mam zatem umiarkowanie kompetentnego, wybuchowego psychologa kwantowego, który przede wszystkim chce walczyć z niesprawiedliwością. Ponieważ jego Trouble (Blinded) trochę ogranicza mi pole działania, wymyślam sobie, że będzie on po prostu zaślepiony swoją misją, trochę jak Don Kiszot. Bohater ma fajne sprzęty, w tym pracownika, który od razu kojarzy mi się z Sancho Pansą. 

Gra mocno wspiera zarządzanie Ekwipunkiem, a ponadto, jak znamy to z niektórych innych gier, Resource Slots stanowią także o żywotności naszej Postaci. Funkcję ran pełnią tutaj bowiem Stany (Conditions) i zajmują one sloty Ekwipunku. Wydaje mi się fajne to, że Stan może modyfikować to, co w Ekwipunku się znajduje, na przykład dobrej jakości zbroja zamienia się w uszkodzoną, a pracownik najemny może zostać ranny lub po prostu zrezygnować. W każdym razie w pewnym momencie musi dojść do sytuacji, w której sloty Bohatera zostają zajęte przez tak wbite rany - wówczas postać jest wyeliminowana, ale nie oznacza to, że od razu jest martwa.

I w końcu druga część podręcznika, po opisaniu zasad i ról Aktorów (Graczy) i Reżysera (Mistrza Gry), dotyczy settingu. Jest on opisany krótko i nie mogę powiedzieć, żeby odznaczał się szczególną oryginalnością: ot, była wspaniale prosperująca planeta gdzieś na splocie międzygwiezdnych podróży. Ktoś wpadł na pomysł ujarzmienia tajemniczej Gwiazdy Pustki (Voidstar), co skończyło się katastrofą. Obecnie sytuacja wygląda tak, że po katastrofie, wybuchach i rozerwaniu mamy szereg miejsc wartych odwiedzenia: Symulakrum (gigantyczny statek kosmiczny zarządzany przez sztuczną inteligencję zwaną ALem i promieniujący straszliwym promieniowaniem), unoszące się w powietrzu przedziwne wyspy, Pustkowia (Wastelands) i podziemia (Underworld). Nie ma tu wiele detali, ale otrzymujemy świetne tabele do losowania ciekawych miejsc. W ten sposób wyszły mi takie rzeczy, jak:

Symulakrum: zubożały, podupadły rynek z ekstremalną grawitacją. Plotkuje się tam o krzykach wydobywających się z rur. 

Wyspy: niesamowite miasto z mięsa zamieszkane przez uosobienie zaklęć rządzonych przez kolektywną świadomość.

Pustkowia: porzucona farma z rozbitym statkiem kosmicznym skrywającym ogromne bogactwa.

Podziemia: stara kopalnia zamieszkana przez bulwiaste automatony, które mają ogromną charyzmę i oczarowują innych przybyszy z zewnątrz.


GROK?! Dobrze wpisuje się w to science-fantasy gonzo-ponzo-szponzo i tak dalej. Losowane w tabelach wyniki nie są oczywiste, wymagają pewnego pomyślunku, ale na pewno nie wspierają tradycyjnych, do bólu wytartych tropów. Dziwactwo goni dziwactwo, co tym bardziej miło może być doświadczać, ponieważ nie trzeba tutaj szczególnie mocno koncentrować się na mechanice. Jest ona prosta, aczkolwiek może dawać wiele narracyjnej frajdy (opisywanie Traitów i Stanów). Rozwiązania proponowane przez tę grę zapewne będę trzymał gdzieś z tyłu głowy. Trudno orzec, czy grę poprowadzę, bo hałda wstydu jest ogromna, a ja obecnie staram się raczej mocniej eksploatować znane sobie tytuły zamiast powierzchownie ogrywać nowe.

czwartek, 14 listopada 2024

[Coriolis] Jak się robi politykę na Lubau

Sesja online rozegrana 10 listopada 2023 r.


Kontynuujemy przygodę na Lubau. Wciąż mam problem ze sprawnym aplikowaniem zasad, czego dobitnie dowiodła jedna szczególnie scena. Mam wrażenie, że akcja rozwija się bardzo   powoli. Wolniej, niż bym chciał. Mam wrażenie, że Gracze postanowili polizać cały obszar do zwiedzenia, ale daleko im do realnego jego odkrycia i poznania. Ponadto Gracz wcielający się w Zinaha zrezygnował, a jedna Graczka nie zdołała dotrzeć.


Wystąpili:

Hasim Almasi - Mira - datajinn;

Handar - pilot

Dara - humanid Xingheri z Lubau - osadniczka.


Bestie krążyły wokół Bohaterów, którzy postanowili wycofać się chyżo w stronę świątyni. Jeszcze w trakcie ucieczki na niebie rozbłysła flara, ktoś - szybko okazało się, że to lokalni Xinghur - postrzelił jednego z drapieżników. Bohaterowie dotarli do schronienia bezpiecznie. Hasim w nocy śnił o mężczyźnie proszącym go o pomoc. 

Nazajutrz w trakcie porannej kawy i rozmów z innymi bywalcami świątyni i biblioteki dowiedzieli się, że nieopodal wkrótce odbędzie się wiec obu plemion, Beri i Xinghur w sprawie odpowiedzi na nader eksploatacyjną politykę Zenitian. Były tam na stole dwie opcje: powstrzymanie działań wojennych i pokojowe załatwienie sprawy przez szarifa albo radykalne działania postulowane przez Hanima Bega, wojowniczego syna lidera Xinghur.

Bohaterowie udali się tam z planem włączenia się w te negocjacje, mimo że byli totalnie obcy i pomysł ten wydawał się totalnie idiotyczny. A jednak zadziałał: najpierw przedstawili swoją perspektywę szarifowi, a ten pozwolił im zabrać głos w dyskusji. Uznawani za reporterów i przedstawicieli Niezależnych Wiadomości zapowiedzieli, a raczej obiecali nagłośnić sprawę niesprawiedliwego traktowania tubylców oraz ostrzegli, że w przypadku gwałtownych działań pojawi się tu więcej Zenitian, w szczególności zapewne reprezentowanych przez Legion.

Starszyzna obu plemion podjęła decyzję o niewszczynaniu działań wojennych. Sprawę nadmiernej obecności Zenitian scedowała na szarifa i jego „przedstawicieli” znikąd. Przemowę wygłaszał Handar, a jego tłumaczką była Dara. Tutaj pojawił się mały twist: wojowniczy Hanim Beg był jej przyjacielem, bardzo bliskim przyjacielem. Porzuciła go, gdy razem pełnili służbę na jakimś posterunku. Jej zniknięcie było niezrozumiane i samego Hanima obwiniano o pomoc Darze w tym „zniknięciu”. Po oficjalnym ogłoszeniu decyzji doszło do emocjonalnego (ale krótkiego) spotkania Dary z Hanimem. Dara próbowała udawać emocje, udawała płacz, ale mężczyzna w to nie uwierzył. Handar, wierząc w swój oratorski dar znowu próbował jakoś słowem emocje ułagodzić, ale skończyło się to tym, że dostał pięścią w twarz. Rozjuszony Hanim wraz ze swoją świtą wsiadł na dromedony i odjechał. Bohaterowie być może się domyślali, a być może nie, że młody i porywczy mężczyzna zamierza wziąć sprawy w swoje ręce i samodzielnie przeprowadzić zamach w Oazie Mahanji. Drużyna nie decyduje się jednak za nim jechać.

Pozostałą część dnia Bohaterowie postanawiają spędzić na obserwacji pałacowej posesji magnata Omara din Nimatallaha, badacza współpracującego z Celer-Delektą i odpowiedzialnego prawdopodobnie za jakieś wątpliwe moralnie eksperymenty uwzględniające biomodelowanie. Dara wypuściła drona, dzięki czemu mogli przyjrzeć się temu mężczyźnie wypoczywającemu na pięknym tarasie. Dostrzegli też mundur Legionu, co wskazywało, że gość może mieć jakąś obstawę. Nie podjęli jednak żadnych decyzji poza tą, żeby wrócić do Świątyni.

czwartek, 7 listopada 2024

[CWD] Kto sra w lesie

Sesja online rozegrana 29 października 2023 r.


Ciśniemy do brzegu. Zamykamy ostatnie wątki, by rozegrać wielki finał - bitwę o Sześciogród.


Wystąpili:

Peg (Peggy) - człowiek - wojownik - giermek - paladyn / buntownik-terrorysta / ładne oczy / nosi przy sobie zasuszoną głowę swojego dawnego pana rycerza;

Banifeller - odmieniec - łotr - złodziej - wygnany z rodzinnych stron, koczownik-zbieracz-żebrak o potencjalnie szlacheckich korzeniach;

Świętojebek - goblin - magik - nekromanta - czarownik, przeciętny chłopak, mocno śmierdzący, nosi przy sobie ręcznik i mydło.


Od kilku tygodni Bohaterowie wraz z kapłanem Rogatego Króla (Edgarem) i jego sojusznikami polowali na Zło, które plugawiło Mroczny Las. Bezskutecznie. Świta Edgara ginęła, a on sam zaczął tracić nadzieję. Bohaterowie dali mu słowo, że załatwią ten problem, a jemu samemu polecili zebranie sił, które wesprą ich w walce z Krwawnikiem. 

Po licznych analizach wytypowali dwa punkty, które należało odwiedzić.

W pierwszym miejscu zastali drobnego demona, który plugawił las oddając kał gdzie popadnie. Był to srający chochlik z kategorii złośliwych. Świętojebek pokarał go czarem, a Banifeller dopadł i przesłuchiwał - był to dialog absurdalny, bo chochlik podawał się za samego Marasha XII, nawet jeśli szybko został zdemaskowany jako uzurpator. Ostatecznie wskazał Bohaterom miejsce i został zabity, choć obiecywał być ich wsparciem.

Bohaterowie udali się w okolice pozostałości po starożytnych ruinach, pochodzących jeszcze z czasów, gdy rzadził tu tamten zły czarownik, którego imienia nie pamiętam. A tam las, choć formę lasu zachował, był stworzony jakby z ludzkiej tkanki - wszędzie żyły, wyskakujące niczym grzyby wątroby, wszystko takie różowiutkie i ukrwione. Wówczas trafili na Marasha XII odprawiającego rytuał, który miał go finalnie przekształcić w przypakowanego demona. Obecnie był wielkim i napuchniętym, nieco zdeformowanym człowiekiem.

Rozpoczęła się walka i muszę przyznać, że wypuściłem na Drużynę zbyt słabego przeciwnika - takiego podrasowanego średniego demona z mocą toksycznego piardnięcia. Choć miał potencjał wyrządzenia im krzywdy (i lekką wyrządził), potężne czary Świętojebka, rola „tanka” Peg oraz finiszujące ruchy Banifellera dość szybko Marasha wykończyły. Nie zdążył on dokończyć rytuału (wówczas planował ruszyć na Sześciogród i obwołać go swoim królestwem). Marash XII pojawił się w bardzo wczesnej fazie kampanii, ale jego wątek zszedł na boczny tor, nie mniej teraz został zamknięty.

Następny i ostatni przed wyprawą na Sześciogród ruch to próba zdobycia kontroli nad armią Odmieńców, o której była wcześniej mowa. Bohaterowie awansowali na 9. Poziom.