Sesja online rozegrana 10 listopada 2023 r.
Kontynuujemy przygodę na Lubau. Wciąż mam problem ze sprawnym aplikowaniem zasad, czego dobitnie dowiodła jedna szczególnie scena. Mam wrażenie, że akcja rozwija się bardzo powoli. Wolniej, niż bym chciał. Mam wrażenie, że Gracze postanowili polizać cały obszar do zwiedzenia, ale daleko im do realnego jego odkrycia i poznania. Ponadto Gracz wcielający się w Zinaha zrezygnował, a jedna Graczka nie zdołała dotrzeć.
Wystąpili:
Hasim Almasi - Mira - datajinn;
Handar - pilot
Dara - humanid Xingheri z Lubau - osadniczka.
Bestie krążyły wokół Bohaterów, którzy postanowili wycofać się chyżo w stronę świątyni. Jeszcze w trakcie ucieczki na niebie rozbłysła flara, ktoś - szybko okazało się, że to lokalni Xinghur - postrzelił jednego z drapieżników. Bohaterowie dotarli do schronienia bezpiecznie. Hasim w nocy śnił o mężczyźnie proszącym go o pomoc.
Nazajutrz w trakcie porannej kawy i rozmów z innymi bywalcami świątyni i biblioteki dowiedzieli się, że nieopodal wkrótce odbędzie się wiec obu plemion, Beri i Xinghur w sprawie odpowiedzi na nader eksploatacyjną politykę Zenitian. Były tam na stole dwie opcje: powstrzymanie działań wojennych i pokojowe załatwienie sprawy przez szarifa albo radykalne działania postulowane przez Hanima Bega, wojowniczego syna lidera Xinghur.
Bohaterowie udali się tam z planem włączenia się w te negocjacje, mimo że byli totalnie obcy i pomysł ten wydawał się totalnie idiotyczny. A jednak zadziałał: najpierw przedstawili swoją perspektywę szarifowi, a ten pozwolił im zabrać głos w dyskusji. Uznawani za reporterów i przedstawicieli Niezależnych Wiadomości zapowiedzieli, a raczej obiecali nagłośnić sprawę niesprawiedliwego traktowania tubylców oraz ostrzegli, że w przypadku gwałtownych działań pojawi się tu więcej Zenitian, w szczególności zapewne reprezentowanych przez Legion.
Starszyzna obu plemion podjęła decyzję o niewszczynaniu działań wojennych. Sprawę nadmiernej obecności Zenitian scedowała na szarifa i jego „przedstawicieli” znikąd. Przemowę wygłaszał Handar, a jego tłumaczką była Dara. Tutaj pojawił się mały twist: wojowniczy Hanim Beg był jej przyjacielem, bardzo bliskim przyjacielem. Porzuciła go, gdy razem pełnili służbę na jakimś posterunku. Jej zniknięcie było niezrozumiane i samego Hanima obwiniano o pomoc Darze w tym „zniknięciu”. Po oficjalnym ogłoszeniu decyzji doszło do emocjonalnego (ale krótkiego) spotkania Dary z Hanimem. Dara próbowała udawać emocje, udawała płacz, ale mężczyzna w to nie uwierzył. Handar, wierząc w swój oratorski dar znowu próbował jakoś słowem emocje ułagodzić, ale skończyło się to tym, że dostał pięścią w twarz. Rozjuszony Hanim wraz ze swoją świtą wsiadł na dromedony i odjechał. Bohaterowie być może się domyślali, a być może nie, że młody i porywczy mężczyzna zamierza wziąć sprawy w swoje ręce i samodzielnie przeprowadzić zamach w Oazie Mahanji. Drużyna nie decyduje się jednak za nim jechać.
Pozostałą część dnia Bohaterowie postanawiają spędzić na obserwacji pałacowej posesji magnata Omara din Nimatallaha, badacza współpracującego z Celer-Delektą i odpowiedzialnego prawdopodobnie za jakieś wątpliwe moralnie eksperymenty uwzględniające biomodelowanie. Dara wypuściła drona, dzięki czemu mogli przyjrzeć się temu mężczyźnie wypoczywającemu na pięknym tarasie. Dostrzegli też mundur Legionu, co wskazywało, że gość może mieć jakąś obstawę. Nie podjęli jednak żadnych decyzji poza tą, żeby wrócić do Świątyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz