poniedziałek, 4 września 2023

Patrz, znowu Warhammer

Maj 2022


No jakby się człowiek nie zwijał, w końcu znowu trafia na Warhammera. Jeszcze niedawno w trakcie jakiejś rozmowy ktoś krzywił się, że jest tyle fajnych gier, a są tacy, co i tak wolą Warhammera. W tym stwierdzeniu kryje się jakiś rodzaj fatum, bo i ja znów mam na horyzoncie sesje naszego ukochanego polskiego systemu (mówię „polskiego” tak, jak to Matka Boska jest Polką).

Nie wiem, czy dociekanie o wyjątkowych przymiotach Warhammera w kontekście jego niesamowitego ukorzenienia w polskim erpegówku ma jakikolwiek cel: takie dyskusje już się toczyły, pomysły były różne. Z pewnością nie chodzi o wybitną mechanikę. 4. edycja pokazała, że wciąż jest tak sobie, raz lepiej, raz gorzej. 2. edycja wciąż jest mocno ogrywana, choć tam też przecież jakoś cudownie nie było. 

Porzucając próbę głębszej refleksji stwierdzam, że to po prostu kwestia zasiedzenia. Czasem legitymację do sprawowania władzy otrzymuje się przez sam fakt jej długotrwałego sprawowania i być może ta analogia, choć nieprecyzyjna, miałaby tutaj jakieś zastosowanie. Warhammer za pomocą różnych mediów przebił się do mainstreamu, rozgościł w świadomości szerokiej społeczności graczy gier wszelakich i być może przez to bombardowanie wszyscy mniej lub bardziej ten setting kojarzymy. Podobieństwa do Europy też rzecz ułatwiają. Tak powstała papka ani nie odrzuca, ani nie smakuje jakoś wybitnie, jak piwo Specjal. Wiesz, czego się po nim spodziewać.

No i wraca ten Warhammer - tym razem nie na Roll20, lecz na Foundry. Różnica jest w sumie kolosalna, bo trzeba było za to zapłacić pieniądze, to po pierwsze. Po drugie, proces tworzenia postaci ze wsparciem tego wirtualnego stołu przebiegł bardzo sprawnie, co - nie powiem - zaskoczyło mnie do cna, bo jak rok temu w kilka osób losowaliśmy Bohaterów by the book, to zajęło nam to 3-4 godziny. Tym razem w godzinkę zrobiliśmy dwie postaci, śmiesznie do siebie pasujące, ale tego dowiecie się pewnie kiedyś tam, jeśli przypadkiem wejdziecie do odpowiedniego raportu z sesji. 

Mistrz Gry ma ambicje poprowadzić tego Warhammera trochę dłużej (ufam Ci, Mecek), także podjąłem decyzję, że nauczę się imienia swojego Bohatera na pamięć. W ten oto sposób powstał Heinich, małoletni i niski strażnik o ciągotach do łapówek. Względem moich pozostałych warhammerowych postaci (Felix K. i Okri Gundrunsson Dokkintroll) Heinich wydaje się na wskroś normalny, głęboko wtopiony w tło Starego Świata. Mam poczucie, że to taka postać, którą Wasi Bohaterowie mijają na ulicy, a Mistrz Gry nawet o niej nie wspomina. Nie ma elementów religijnych, nie ma inklinacji szczególnie przygodowo-awanturniczych, ot, zwykły młody człowiek.

Co będzie w nim niezwykłego? Jeszcze nie wiem. Ale się dowiem.

2 komentarze:

  1. Nie da się ukryć, że dla polskiego erpegowca Warhammer ma ten swój niezaprzeczalny swojski urok.

    OdpowiedzUsuń