poniedziałek, 6 lutego 2023

Legolas po przejściach, czyli Straszliwe Piękno

Mówi się po internetach, że Straszliwe Piękno należy do najlepszych dodatków do Cienia Władcy Demonów. Naczelny promotor tejże gry - o ile dobrze kojarzę - w swoim prywatnym rankingu suplement ten ocenia wręcz najwyżej. Polskie wydanie Straszliwego Piękna ja sam przeczytałem dość szybko, a do kolejnej w swej karierze pseudorecenzji zabieram się po sporej przerwie od lektury. Przywołuję więc wrażenia, staram się zapomnieć to, co o dodatku usłyszałem i ukuć ciasną, ale własną perspektywę.

Faerie należą do ważnego, a może wręcz kluczowego elementu świata przedstawionego gry. Po lekturze podręcznika głównego taki laik jak ja raczej nie zdaje sobie z tego sprawy. Owszem, dowiadujemy się, że dochodziło do wielu zderzeń pięknego ludu z ludźmi, że syn królowej stał się takim trochę Osamą bin Ladenem pragnącym wypędzić ludzi ze swojej ziemi; że figle i psoty oraz wykradanie z kołysek dzieci. To takie fajne zajawki, pretekst, żeby się z tymi elfami i wróżkami pogonić po lesie. Prawda o elfach i ludzkiej percepcji tychże daje po mordzie i sama w sobie jest gamechangerem. I majstersztyk polega w sumie nie na samym pomyśle w ogóle, ale na tym, że Prawda jest szokująca już dla samego czytelnika, a tym bardziej szokująca będzie dla Gracza wcielającego się w jakiegoś starowiercę.

Dodatek oczywiście, poza tą szczególną rolą elfów, daje nam bardzo ciekawy wgląd w całe zaplecze magiczności. Po bardzo powierzchownym przedstawieniu w podręczniku głównym, otrzymujemy sporo konkretnych „obrazków” przedstawiających miejsca niepokojące, oryginalne (choć przecież czerpiące wprost z dawnych wierzeń) na taki trochę gaimanowski sposób. I choć nie otrzymamy tu odpowiedzi na wszystkie pytania (i dobrze), to wiele, naprawdę wiele białych plam udało się autorowi wypełnić. Więcej, informacje o miejscach takich jak Alfheim, czy Labirynt Króla Goblinów stają się dla amatora miejscami grywalnymi.

Poza całym settingowym konkretem, dodatek oferuje nowe pochodzenia i ścieżki. To chyba jeden z ciekawszych i sprawiających frajdę wyróżników Cienia Władcy Demonów: mnogość potencjalnych „buildów”, których zakres rozrasta się wraz z każdym kolejnym suplementem. Domena faerie staje się dzięki temu jeszcze bardziej grywalna, a skala wykręconych pomysłów, jakie da się dzięki nowym opcjom wykreować jest większa, niż ustawa przewiduje. I te wszystkie nowe wykręcone postaci będą mogły mierzyć się z nowymi potworami z bestiariusza. Część z nich faktycznie mocno wpisuje się w vibe Cienia Władcy Demonów, część jest naprawdę niepokojąca i oryginalna.

W polskim wydaniu jest też przygoda pt. Mój ojciec odszedł na zawsze. To w zasadzie scenariusz poszukiwawczo-eksploracyjny. Podoba mi się, że Cień Władcy Demonów to gra do wszystkiego (ale czy do niczego?). Tutaj akurat mamy hexcrawl, ale inne scenariusze przewidują przecież chociażby lochotłuczenie, a inne w ogóle nie wykorzystują map. 

Na koniec: nie mogę powiedzieć, że Straszliwe Piękno jest najlepszym dodatkiem do Cienia Władcy Demonów, bo zwyczajnie innych jeszcze nie czytałem. Na pewno suplement ma dużą moc wyjaśniającą i tutaj - jako amator - doszukuję się jego największej wartości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz