środa, 31 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 31

Ostatni dzień sierpnia i ostatni temat RPGaDAY2022. Totalnie zmarnowany, bo pytanie jest takie: kiedy pierwszy raz przystąpiłeś do akcji. Wzorem pytania o to, kiedy zacząłem grać danym Bohaterem, mógłbym po prostu wskazać na 1 sierpnia 2020 r., czyli kilka miesięcy po założeniu tego bloga.


Pamiętam, że byłem bardzo podekscytowany perspektywą nieco intensywnego i częstego pisania na tematy RPGowe. Bardzo lubię wyzwania związane z pojedynczymi słowami kluczowymi i skojarzeniami, jakie się wokół nich rozwijają. Poza tym takie codzienne pisanie było doskonałą szkołą dyscypliny i konsekwencji. Ostatecznie dzięki takim codziennym zrywom i zintensyfikowanej refleksji odkryłem w sobie sporo myśli - mniej lub bardziej ciekawych - ale myśli, o których wcześniej nie wiedziałem.

Powtórzę, abstrakcyjność haseł była przyczynkiem do eksploracji i refleksji. Tegoroczna edycja - i nie jestem w tym zdaniu osamotniony - jest rozczarowująca. Jedni twierdzą, że tematy są nudne (faktycznie, większość jest taka sobie), inni, że bezsensowne. Na pewno są mało inspirujące i mam poczucie, że działają na szkodę RPGaDAY. 

Zobaczymy, czy w przyszłym roku wydarzy się coś ciekawego. Nie nastawiam się, dlatego - jak wspomniałem niedawno - chyba sam sobie opracuję jakieś ramy tematyczne. Taki jestem twórczy i oryginalny. 

Tym akcentem pora zakończyć tegoroczną edycję #RPGaDAY. Bywało różnie, fajerwerków raczej nie było, ale muszę przyznać, że dokonałem w sobie przynajmniej jednego odkrycia: jednak, nawet będąc Dziadem, mam duszę memiarza. Być może niektórzy z Was dostrzegli, że fanpage na Facebooku zalany został różnej jakości (podejrzewam, że raczej kiepskiej) memami, których tworzenie było dla mnie chyba najjaśniejszym punktem RPGowego blogowania w sierpniu. Pora wrócić do tradycyjnego rytmu pisarsko-publikacyjnego. 

wtorek, 30 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 30

Przedostatniego dnia sierpnia pada jakże ważne pytanie: co RPGaDAY powinno ze sobą zrobić na swą 10. rocznicę? Oczywiście samo z siebie nic nie zrobi, bo to tylko nazwa eventu, ale połączmy to z jego twórcą i powiedzmy mu, po polsku, co powinien zrobić, a on to na pewno przeczyta i się zastosuje.



Muszę powiedzieć, że tegoroczna edycja nie sprawiła mi tyle frajdy, co dwie poprzednie. Abstrakcyjne, pojedyncze hasła pobudzały wyobraźnię i dawały spory zasób dowolności, co sprawiało, że różne teksty w blogsferze potrafiły zmierzać w zupełnie odmienne strony. I chciało się je czytać. W tym roku czytam niewiele, bo i te tematy szczególnie nie wydawały się interesujące. Sam sobie nie wydawałem się interesujący. W sensie, w tym roku szczególnie sam sobą się nudziłem.

To delikatne rozczarowanie #RPGaDAY2022 prowadzi mnie do konstatacji, że fajniej byłoby - w ramach tego samego reżimu czasowego - narzucać sobie samemu wyzwania, być może wsparte tym, co zaproponowała „centrala”, ale jednak zmierzające do bardziej indywidualnego, a zatem i ciekawszego (oby) ujęcia własnych RPGowych myśli ledwie uczesanych.

W przyszłym roku będę starał się kolejny raz uczestniczyć w evencie, ale chyba sam sobie stworzę jakiś harmonogram. Jakieś hasła. Nie wiem. Coś wymyślę. Jeśli wciąż będę żył.


poniedziałek, 29 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 29

Zbliża się koniec sierpnia. W końcu autor całej akcji zadaje pytanie, kogo chcielibyśmy zobaczyć w tym wydarzeniu, kto miałby wziąć w nim udział i uświetnić te wszystkie radosne, aczkolwiek często bezsensowne wysrywy.

Rzecz w tym, żeby aby mieć jakiś konkretny typ, który to miałby być zachęcony do codziennych wrzutek, trzeba najpierw trochę uważniej śledzić to, co tworzą inni. A ja to w sumie tego aż tak skrupulatnie nie robię, aczkolwiek cieszę się, jeśli coś nowego przewinie mi się na facebookowym wallu. 

Kogo konkretnie chciałbym zobaczyć w tej akcji. Ano konkretnie to nikogo. 

Może to wynikać z rozczarowania tegoroczną edycją oraz tym, że piszę ten tekst o 6.30 rano. Po cóż więc, w obliczu takich emocjonalnych wyzwań, jeszcze pakować do worka innych, skoro istnieje ogromna szansa, że będą się okrutnie męczyć? Nie jestem przecież aż tak zgorzkniały, aby życzyć innym źle.

Jest jeszcze jedna myśl nieuczesana z tym związana. RPGaDAY kojarzy mi się z powodzią. To takie wydarzenie, gdzie często rozmyta i nieokreślona masa średnich jakościowo materiałów wzbiera ponad przeciętną i zalewa erpegówek. Masa. Masa jest nieokreślona, mało konkretna, na swój sposób przypadkowa, dlatego chyba - skoro już biorę w tym udział (w tym roku trochę dla zasady, niż z prawdziwej frajdy) - nie mam konkretnych oczekiwań, nie mam listy nazwisk/pseudonimów, które chciałbym zobaczyć na liście uczestników. Wolę tę przypadkowość, gdy coś tam - dziwnym wyrokiem algorytmu FB - postanowi zawisnąć na moim wallu.

Poza tym, wiedząc jakie gówno tutaj wypisuję, nie mam szczególnych oczekiwań i nie liczę, że w ramach RPGaDAY doznam jakiegoś szczególnego oświecenia dzięki Mega_Odkrywczemu_Filozoficznemu_Traktatowi_o_RPG XD.

niedziela, 28 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 28

Dzień 28. Coś o okładkach.

Ja to chyba dziwny jestem, bo o ile - tak jak pewnie większość - jestem RPGowym wzrokowcem i lubię patrzeć na ładne okładki, to na poziomie bardziej analitycznym dociera do mnie, że one niewiele wspólnego mają z grą. Mają przyciągać spojrzenia i składać obietnicę, że gra będzie równie fajna, co ten obrazek. Ale przecież istnieją wydania kolekcjonerskie, limitowane i inne, gdzie na okładkach nie uświadczymy żadnej ilustracji. Tak było z kolekcjonerskim wydaniem 1. Edycji L5K w Polsce (czarna okładka), tak było z limitowanym Monastyrem. Tak jest obecnie z wieloma innymi grami, ale absolutnie nie mam już ciągot ku temu, by wydawać dodatkowy pieniądz na inną okładkę.


No i wracając do wątku: okładki, a nawet ilustracje w środku podręcznika niewiele mają wspólnego z grą. Sprawiają jedynie, że ciągnące się zasady łatwiej jest przeczytać, dają przykład wizualizacji - wszak jesteśmy społeczeństwem obrazkowym. Jak ktoś mi powie, że dzięki takim ilustracjom łatwiej załapać klymacik gry, to powiem, że spoko, ale tak długo, jak RPGi są grą spisywaną na papierze literkami, tak ów klymacik powinien być nazwany i opisany w tekście. I to powinno wystarczyć. 

Ale jakie nudne i okrutnie suche byłoby życie, gdyby jednak nie było okraszone tymi wszystkimi estetycznymi elementami, prawda?

sobota, 27 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 27

W grach RPG lubię to, że Bohaterowie zmieniają się z czasem. I nie chodzi o samo rozwijanie postaci na podstawie zdobytych Punktów Doświadczenia - to jest, oczywiście, bardzo przyjemny aspekt i także go lubię, ale nie o to tym razem chodzi. Ludzie, nieludzie, fantastyczne stwory, wszyscy podlegają zewnętrznym oddziaływaniom, indywidualnym doświadczeniom, zdarzeniom kształtującym ich osobowość. Często jest nawet tak, że nie wiemy, dlaczego jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Wtedy przeważnie trzeba iść na terapię.

W każdym razie fajnie jest, gdy Gracz dokonuje jakiegoś rodzaju oceny tego, co się wydarzyło w określonej perspektywie czasowej i informuje resztę współgraczy, jak jego Bohater ewoluuje. Jak świat i zdarzenia na niego działają. Nazwanie tych zmian nie wymaga wcale mitycznego roleplayu, a i tak potrafi naprawdę sporo zmienić.

Na przykład Maszka Awdiejewicz, ten dzieciak, którym gram w Tales from the Loop, wpakował się w niezłe kłopoty. Ale to nie było najgorsze, bo te kłopoty rezonowały na jego rodzinę, szczególnie na zapracowaną i wyjątkowo przeżywającą problemy syna matkę. Gdy w końcu, pod koniec przygody Maszka w jakiś sposób konfrontuje się w domu z matką, robi coś innego niż zwykle. Zamiast tradycyjnie pójść do swojego pokoju, zamknąć się w nim i słuchać głośnej muzyki, został w kuchni i pomógł jej zmywać naczynia. 

To nie było odegrane. To było po prostu nazwane. I uważam, że wciąż miało w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Ta krótka scena faktycznie zarysowała zmianę, jaka zaszła w domu. Pogodzenie się, zelżenie emocji. Matka zdjęła też popielniczkę z wysokiej półki.

piątek, 26 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 26

Dlaczego Twój Bohater robi to, co robi?

To generalnie takie pytanie, które warto sobie postawić już na etapie tworzenia postaci. I nie trzeba rozpisywać przy tym całej historii (tego i tak nikt nie przeczyta). Postawienie pytania „dlaczego” i próba zarysowania odpowiedzi, znalezienia przyczyny daje Bohaterowi odrobinę więcej autentyczności.

Maszka Awdiejewicz, Dzieciak z Władywostoku w Tales from the Loop, to taki magnes na kłopoty. Buntowniczość, jawne podważanie obowiązujących pryncypiów, wręcz ich bezczeszczenie na oczach innych, to jego chleb powszedni. Oczywiście wciąż wszystko to odbywa się w tonie lekkim, „dzieciakowym”. Na obowiązkowych wakacyjnych lekcjach, czekając w klasie na nauczyciela, Maszka pali papierosa w oknie. Nauczyciel wchodzi, ma pretensje. Maszka bezczelnie zaciąga się jeszcze raz, przeprasza, obiecuje że się to nie powtórzy i wyrzuca kiepa na dwór. Poza tym Maszka marzy o obaleniu Związku Radzieckiego. Marzy o zachodzie. Jego tożsamość - zbyt rozlazła, rozpychająca się łokciami - dusi się w ciasnym, kontrolowanym przez Partię (a w okolicy to i trochę wojsko) systemie. Dlatego Maszka robi to, co robi. 

Bredo Mevraxe natomiast, zabrak i przemytnik, miał w zamierzeniu być powieleniem archetypu Hana Solo. Dużo charyzmatycznej i cwaniackiej gadki, kłopoty finansowe i ciągłe próby wyłgania się z finansowych zobowiązań. Bredo poleciał na Myrkr, by odzyskać skradziony mu towar. Dostał łomot od Mandalorian, ale przerzucenie takiego istotnego ładunku kryształu słonecznego jest zbyt dużą pokusą, dla której zapewne przemytnik chętnie przyjąłby jeszcze parę ciosów. I przyjmuje, bo do walki to on się za bardzo nie nadaje. Bredo jest po prostu chciwy! 

czwartek, 25 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 25

Dwadzieścia i pięć. Gdzie był twój Bohater?


Maszka Awdiejewicz: gramy we Władywostoku. Pamiętam, że na etapie przygotowawczym zastanawialiśmy się, jakie miejsce mogłoby być najbardziej przygnębiające i… radzieckie pod kątem szarości i smuteczku. Nie to, żeby Władywostok taki właśnie był, ale też interesujące było dla nas umiejscowienie akcji możliwie jak najdalej Europy. Wiecie, na Uralu pachnie jeszcze holenderskim serem, ale we Władku to już jedynie ryby z Morza Japońskiego. W każdym razie, Maszka nie wypuszcza się zbyt daleko, bo system polityczny nie pozwala, ale ma świadomość zachodniego świata. To, co zwiedził w okolicy natomiast, to przede wszystkim powojenny czołg, czyli baza przyjaciół. Jest jeszcze baza wojskowa oraz miejsce małpich walk nastolatków zwane Kraterem.

Bredo Mevraxe: jestem tylko sezonowym fanem Star Warsów, nie mam szerokiej wiedzy o uniwersum, także większość nazw własnych jest mi wybitnie obca. Przemytnik Bredo zaczął swoją „notowaną” przygodę na Jazbinie. Miał tam przyjąć zlecenie, ale dość szybko dostał łomot od grupy Mandalorian, którzy zabrali jego towar. Pech chciał, że w drakę z Mandalorianami wplątali się także dwaj użytkownicy Mocy - Jedi i Sith. Także biedny przemytnik Bredo jest obecnie między młotem a kowadłem, jeśli można to uznać za miejsce. Poza tym, prowadząc pościg za Mandalorianami, Bohaterowie udali się na porośniętą dżunglą planetę Myrkr, gdzie spotkać można zwierzęta wyjątkowo odporne na Moc.

środa, 24 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 24

 24 dzień sierpnia niesie pytanie: kiedy zacząłeś grać tą postacią?


Maszka z Tales from the Soviet Union: 16 maja 2022 r.

Bredo Mevraxe ze Star Warsów na d20: 15 czerwca 2022 r.


Dzięki, można się rozejść.

wtorek, 23 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 23

Dociera do mnie, że ten tydzień w ramach RPGaDAY będzie najgorszy. Pisanie o własnych postaciach jest fajne, o ile dysponuje się odpowiednim kapitałem, by nimi grać: czas, chociażby. Możliwości, chociażby. Znajomość chętnego Mistrza Gry, chociażby. Wczoraj wspomniałem o dwóch Bohaterach, którymi od czasu do czasu gram. Niewiele, bo w zasadzie Bredo ze Star Warsów to na razie wystąpił na sesji dwukrotnie. Dzisiejszy temat natomiast dotyczy sytuacji, w której obecnie się Bohater znajduje.

Maszka Awdiejewicz wyszedł z dziwnego miejsca, jakby powojskowego bunkra, gdzie zezwierzęceni - drący się niczym małpy - licealiści wspierani wojskowymi eliksirami mocy +milion do Siły i -milion do Synaps lali się po pyskach. Maszka, wraz z przyjaciółmi, odkrył nie tylko toczący się spisek, ale przede wszystkim poszukiwał „porwanego” chwilę wcześniej przez tłum kolegę Jugosławianina, Radovana.

Bredo Mevraxe zaś został okrutnie potraktowany przez oddział Mandalorian (choć miał być typem, który unika laserów niczym wyginający ciało Król Julian) i dość mocno ranny, w towarzystwie Jedi i Sitha (można było gorzej trafić?), planuje wejść do kryjówki wspomnianych Mandalorian w celu odbicia skradzionego towaru oraz jakiegoś ważnego syna króla czegoś tam, nie pamiętam już nawet.


poniedziałek, 22 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 22

Dzień 22. Większość swojego RPGowego czasu spędzasz jako Mistrz Gry. Wobec tego nie za bardzo masz możliwości, żeby tworzyć postaci, do których dałoby się przywiązać na dłużej. Masz świadomość, że jak już grasz, to z doskoku, przez chwilę. I wtedy wchodzi RPGaDAY i pyta cię o twoją postać. No dobrze, to zajrzyjmy do moich obecnych epizodycznych postaci:



Tales from the Loop (Tales from the Soviet Union)


Gramy w Talesy we Władywostoku. Mój Bohater to Maszka Awdiejewicz - Rocker - marzący o obaleniu Związku Radzieckiego i ucieczce na mityczny zachód. Pali papierosy, jest wyjątkowo niepokorny, ale założenie było takie, że w tym buncie będzie przejawiał jakiś rodzaj charyzmy i siły (stąd wysoka umiejętność Lead, która póki co chyba jest o kant dupy).


Star Wars (d20)

Jeden z Graczy jest fanbojem Star Warsów. Nie wiem, dlaczego zdecydował się na wersję d20, kiedy jest fajna i atrakcyjna od FFG, ale nie mnie to oceniać. Tutaj wcielam się w zabraka, przemytnika Bredo Mevraxe’a, który z założenia ma wpadać w kłopoty, a potem dobrze uciekać i generalnie przekierowywać potencjalny wpierdol na kogoś innego. 


Nie będę opisywał postaci do jednostrzałów z doskoku, bo to bez sensu trochę. Przeważnie nie pamiętam już nawet, jak się takie epizodyczne postaci nazywały. Taki chyba jest los chronicznego Mistrza Gry, nie?

niedziela, 21 sierpnia 2022

#RPGaDAY2022 - Dzień 21

Dzisiejszym zadaniem jest podzielenie się intrygującym detalem z settingu, który szanownie Wam piszący lubi. No i sprawa zaczyna się komplikować, bo ja nigdy nie miałem szczególnych chęci, by przyglądać się settingowym detalom. Dobra, jako dzieciak miałem krótki epizod fetyszystycznego studiowania historii warhammerowego Starego Świata, ale powiedzmy, że wyrosłem, zapomniałem i w ogóle to już tak jakoś szczególnie mocno się nie przykładam do poznawania tych wszystkich bardzo ważnych drobiazgów.



Poza tym nie wiem, jaki element jakiego settingu - trudno mi wybrać coś, co akurat znam, a co byłoby na tyle nieoczywiste, by stać się intrygującym. 


Więc może tak: któregoś razu prowadziłem Death in Space, gdzie Bohaterowie wylądowali na obszarze porośniętym mnóstwem psionicznych, fluorescencyjnych, potrafiących gadać grzybów. Taki motyw bardzo mi pasował i miał on swój szczególny, praktyczny wymiar: po pierwsze, to było dziwne, hipnotyzujące, a więc dość dobrze pasujące do gry, w której należy spodziewać się dziwnych rzeczy. Po drugie, i najważniejsze, wszechobecność gadających grzybów pozwalała mi na wchodzenie w interakcję z Bohaterami, gdy zachodziła taka potrzeba.

No bo tak: czasem można się trochę powygłupiać, wzajemnie trochę podocinać - moje grzyby przeważnie, przynajmniej na początku, były bardzo złośliwe i dużo się z Bohaterów śmiały. Przede wszystkim jednak takie rozwiązanie pozwalało mi utrzymywać tempo sesji i interakcji. Jeśli miałaby zapaść cisza, bo uczestnicy czuliby się zagubieni albo bez pomysłu, grzyby zawsze mogą przyjść z pomocą: albo coś zasugerować, albo zapowiedzieć nadchodzące niebezpieczeństwo albo cokolwiek innego. 

Później te same grzyby pojawiły się na innej sesji i ponownie spełniły swojez adanie. Tak mi się ten patent spodobał, że w zasadzie chyba uczynię je elementem metaplotu, czymś, co będzie spajało wszystkie poprowadzone przeze mnie sesje DiS.

Czy to wystarczająco intrygujące?