poniedziałek, 23 października 2023

Refleksje po Wyprawie za Mur

No i skończyliśmy. Przynajmniej na jakiś czas. Pora przyjrzeć się innym grom, innym historiom, innym zasadom, być może nieco bardziej złożonym niż te z Wyprawy za Mur. Bo mechanika jest tutaj obrzydliwie prosta. Bardzo trafiała w moje niezbyt rozwinięte umiejętności rozpatrywania mechanik przez różne pryzmaty i konteksty. Po dłuższym czasie jednak, bliżej końca całej kampanii, poczuliśmy, że potrzebujemy jednak chociaż odrobiny urozmaicenia: wprowadziliśmy więc banalną zasadę domową związaną z konsekwencjami wyrzucenia naturalnej „1” lub „20”.

Ustaliliśmy więc, że w trakcie walki naturalne 20 może oznaczać jedną z dwóch rzeczy (i decyzję podejmował Gracz): albo podwajamy obrażenia, albo aktywuje się jakiś inny efekt z przełożeniem mechanicznym (na przykład przeciwnik upuścił broń albo został trafiony w ramię tak boleśnie, że jego premia do ataku ulegała zmniejszeniu). Przy naturalnej 1 szukaliśmy jakichś poważnych konsekwencji, ale wówczas Gracze przeważnie decydowali się na zużycie Punktu Fortuny, by tego uniknąć.

Na przestrzeni całej kampanii rozegraliśmy naprawdę sporo mniejszych i większych walk. Pisałem już o tym w przeszłości, że opisywanie walki i narracyjne zmienianie jej okoliczności nie jest moją najmocniejszą stroną. Prostota Wyprawy za Mur również nie sprzyja jakimś dramatycznym przesunięciom, a w niektórych momentach wręcz prowadziła do stagnacji na modłę Warhammera - przeciwnicy stoją naprzeciwko siebie, machają bronią tnąc powietrze, albo trafiają kilka razy zadając absolutnie minimalne obrażenia. Niekiedy, mając chwilę, starałem się dawać przeciwnikom kilka wariantów ataków i losowałem je używając np. k4. Dzięki temu przeciwnik nie zawsze po prostu ciął, ale też wykonywał inne, niestandardowe akcje (jakiś atak obszarowy, jakieś manewry itd.).

Innych szczególnych (i świadomych!) zmian nie wprowadzaliśmy. Dodam tylko, że jakiś czas temu dotarło do mnie, że bardzo rzadko używałem modyfikatorów do testów. Myślę, że powinienem był przykładać do tego większą wagę. Najczęściej po prostu zapominałem.

Jeśli chodzi o fabułę, to sandboksa zaczęliśmy rozwijać już po rozegraniu pierwszej przygody z pakietu. Nie będę dokładnie opisywał wszystkich wątków (bo temu prawdopodobnie poświęciłem osobny wpis z wypisanymi wątkami, BNami i innymi informacjami być może przydatnymi do wykorzystania przez kogoś innego), ale wszystkich na pewno nie zrealizowaliśmy. Na przykład cały wątek Gildii Cieni został raptem lekko poruszony, a ostatnia część kampanii dotyczyła wyprawy na rzecz zrealizowania aspiracji Bogomira. Jeśli chodzi o to, ile było sandboksa w sandboksie, to jestem zadowolony i faktycznie Gracze sami kierowali się tam, gdzie mieli ochotę. Choć bardzo, bardzo starałem się pilnować niezależnych zdarzeń w tle, choć starałem się pilnować procesów sprawiających, że świat przedstawiony żyłby własnym życiem, tak moje własne życie dopadło mnie na tyle podle i zuchwale, że w drugiej fazie kampanii najczęściej o tym zapominałem albo nie miałem siły.

Mam też poczucie, że nie udawało mi się angażować wszystkich wprowadzonych przez Graczy pomysłów (względnie) równomiernie. Na przykład Graczka wprowadziła całą ideę z żółwiami i czuję podskórnie, że było ich za mało, że ich rola była zbyt mała, że można to było zrobić bardziej, lepiej, pełniej. Podobnie było z wieloma Bohaterami Niezależnymi. Uważam, że za słabo ich rozbudowałem, że za mało wykorzystywałem, bo - mówiłem sobie - to przecież kampania w dużej mierze o przeszukiwaniu podziemi. Żółwiowa Skała miała o wiele większy potencjał, którego nie wycisnąłem do cna, to na pewno. 

Ostatecznie połącznie prostych zasad, pewnej generyczności, ale na pewno też charakterów moich Graczy sprawiło, że Wyprawa do Mur to jedna z moich ulubionych gier. I co ciekawe, nie z powodu fajnych zasad (bo te są, moim zdaniem zwykłe) i nie z powodu wybitnego świata przedstawionego. Tu jest inny czynnik jakościowy, podejrzewam, że bardzo indywidualny dla każdej Drużyny. To był rok naprawdę wesołego, bezpretensjonalnego grania. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz