Przerwy w graniu nam niestraszne - gdy tylko się da, ciśniemy sandboxową kampanię dalej i zdaje się, że zbliżamy się do końca.
Wystąpili:
Pężyrka - Lokalna Bohaterka, która niegdyś sama pokonała niedźwiedzia. Poza tym uwielbia żółwie, a tych jest tutaj sporo (O.)
Mecek - Młody Tropiciel ze złodziejskim zacięciem i miłością do opowieści (K.)
Bogomir - Czarodziej-Samouk, syn właścicieli Gospody „Pod Starożytnym Żółwiem”, wkrótce mąż Heleny, córki młynarza (P.)
Przede wszystkim potrzebowałem pewnego uporządkowania nazewnictwa, bo nazwy własne gdzieś albo ulatywały albo zostały pominięte, ale naprawiliśmy to. Sesję zaczęliśmy od przypomnienia lub ustalenia najważniejszych nazw związanych z ostatnimi wydarzeniami:
MELIAN - dowódca partyzantów;
NIENNA - wiedźma, która uciekła Bohaterom;
DELIANA - złowroga namiestniczka Szalonego Króla Elfów (tego, który przewija się w tle praktycznie od początku gry);
BALOK - humanoidaly insekt, pasterz robaków nazywanych CANCARIANAMI;
ERENDRIEL - przyjaciel MELIANA, syn prawowitego króla drowów;
GLANDUIL - prawdziwy król tego królestwa, ojciec ERENDRIELA.
Bohaterowie mocno poobijani wrócili na „grzbietach” Cancarian do Baloka. Ten otoczył ich opieką, wyleczył rany, nakarmił oraz zebrał trochę informacji. Dowiedział się więcej o pewnej kopalni, w której najeźdźca wykorzystywał pojmane drowy do wydobywania rud metali na potrzeby wojenne. Kopalnia chroniona była przez najemników z innego wymiaru, również insektoidalne istoty zwane Smogwingami. Smogwingi zgodziły się ochraniać dla Deliany kopalnię (i pilnować niewolników) w zamian za dostęp do czegoś, co zostało jeszcze w tej kopalni odnalezione (póki co, nie wiadomo co to jest).
Bohaterowie udali się na Cancarianach na miejsce kopalni. Wiedzieli o trzech możliwych wejściach, przeprowadzili wstępny - choć powierzchowny - zwiad i zdecydowali się na niestandardowe rozwiązanie: wiedząc, że Cancarianie potrafią kopać tunele, Drużyna postanowiła dostać się do kopalni własnym tunelem. Gracze nieco na wyczucie wskazali, gdzie chcieliby się znaleźć (a mapa przecież była zakryta)… i wylądowali praktycznie tuż obok pojmanego Glanduila, króla drowów. Doszło do walki, Bohaterowie dość sprawnie pokonali dwóch pilnujących króla strażników. Okazało się, że był on rozwieszony na łańcuchach nad jakimś magicznym kręgiem - jakby stanowił przedmiot rytuału - i przez chwilę faktycznie, gdy Bohaterowie niszczyli ten krąg, przez starca przemówił sam Szalony Król Elfów grożąc, że Żółwiowa Skała nie zazna snu. Król elfów został przymocowany do grzbietu jednego z Cancarian, który zabrał go w bezpieczne miejsce, czyli do Baloka.
Następnie zaczął się dość typowy dungeon crawl. Na stopniowo odkrywanej mapie Gracze trafiali na miejsca wydobycia rudy (tam pracowali niewolnicy i w takim punkcie mogli znaleźć w końcu Erendriela); miejsca zdarzeń specjalnych (losowe zdarzenia, które sobie wymyśliłem wcześniej), a także specjalne miejsca wydobycia tajemniczego kryształu (ale w toku sesji na żadne takie miejsce nie trafili, kopalnia bowiem nie została zwiedzona w całości).
Były więc walki ze strażnikami, było uwalnianie zniewolonych drowów (zdarzyły się też wśród nich ofiary śmiertelne, co w konsekwencji pozwoliło uwolnić w sumie trzech niewolników). W pewnym momencie Bohaterowie trafili na zniewolonego ogra imieniem IDALGR. Pężyrka podzieliła się z nim mięsem oraz włochatymi grzybami znalezionymi w dworze Willowby i zyskała przychylność ogra. Wkrótce potem, mając tak potężnego sojusznika, udało się znaleźć uwięzionego Erendriela! Na tym etapie jednak - zwiedziwszy około jednej trzeciej kopalni - Bohaterowie byli bardzo mocno wyczerpani, Bogomir dwa razy musiał być stabilizowany, także Drużyna zdecydowała, że zadanie zostało wykonane (a właściwie jego najważniejszy element) i postanowili się ewakuować.
Na tym etapie zakończyliśmy sesję. Najważniejsze osoby w królestwie zostały uratowane, a to oznacza potencjał na odrodzenie się ruchu oporu i szansę na uderzenie w Delianę, a być może i Szalonego Króla Elfów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz