Miałem ogromną przyjemność wziąć udział w sesji Iglica: Miasto Musi Upaść organizowanej przez Rzucaj Nie Gadaj. Mistrzował Rudy, a ja sam wystąpiłem pośród samych znakomitości: Aine (Aine Universe), Kuby Skurzyńskiego (Będzie grane) i Marka (Rzucaj Nie Gadaj).
Wystąpili:
Cazlica T’ith (Kuba) - Bound - rodzaj mścicielki modlącej się do boga skrytego w jej ostrzach.
SiNafay Dyrr (Aine) - Midwife - akuszerka opiekująca się jajami drowów.
Mylyk (Marek) - właściciel lombardu, osoba przebiegła i wygadana.
Quarryne Melafin (ja) - Firebrand - rewolucjonista rozpalający tłum płomiennymi mowami.
Bohaterowie cierpliwie czekali z knajpie na pojawienie się kontaktu. W końcu pojawił się Drik, który poinformował krótko, że trzeba uprowadzić córkę rodu Lore’Ain i dostarczyć do domu uciech w Srebrnej Kwarcie. Okazja była niezła, bo za dwa dni szykował się wielki bal u aelfirów. W ramach przygotowań należało udać się do dwóch miejsc: do księgarni Srebrna Czcionka, gdzie przetrzymywano plany rezydencji wysokich elfów oraz do kupca Quarii na Czerwonym Szlaku, który miał przygotować podrobione maski przeznaczone dla służby. W ten sposób Bohaterowie mogli wejść na teren akcji niezauważeni.
W każdej lokacji napotkali drobne problemy. Na Czerwonym Szlaku banda Niebieskich Kijów chciała zrobić krzywdę Cazlice, ale Quarryne zrobił groźną minę i ich odstraszył.
W Srebrnej Czcionce zaś było bardziej niebezpiecznie: wcześniej ktoś doniósł na właścicieli i Bohaterowie przybyli w chwili, gdy ci byli aresztowani i otoczeni przez kolaborujących drowów. Cazlica przekradła się od strony dachu, by wykraść plany, a przy okazji zamordować jednego z kolaborantów, który znęcał się nad córką właścicieli. SiNafay i Quarryne zajmowali straż rozmową i pyskówką, ale generalnie bez sukcesu - trzeba było się wycofać. Najwięcej zamieszania zrobił Mylyk, który porwał ze swojego lombardu jakąś paczkę i po prostu wbiegł do księgarni twierdząc, że „ma dowody” - wszyscy zgłupieli. Ostatecznie obyło się bez ofiar wśród agentów - trochę stresu, ale poważniejszych strat nie było.
Ostatecznie, opracowując plan działania, Bohaterowie zdecydowali się uprowadzić służących z dworu - sprzedali trochę informacji, udało się też pozyskać… marchew uchodzącą za rarytas. Załatwili również świece wypełnione prochem, dzięki którym mieliśmy doprowadzić do eksplozji i mnóstwa dymu.
Sama akcja uprowadzenia przebiegła wzorcowo: Mylyk przebrany za zarządcę, Cazlica i SiNafay za służbę, a Quarryne za ochroniarza udali się na drugie piętro i łatwo wkroczyli do pokoju celu. Towarzyszącą jej pokojówkę ogłuszyli, a panienkę poddusili. Wówczas Quarryne wpadł na pomysł przebrania panienki w strój pokojówki.
Eksplozja ze świec nastąpiła szybciej, niż planowali. Mylyk, jak się okazało, miał ze sobą „pas szahida” i krzycząc „ktoś musi się poświęcić” oddał go SiNafay i uciekł. Ostatecznie Cazlica i Quarryne wynieśli panienkę pośród biegających wokół strażników, a SiNafay - zabarykadowawszy się w kwaterze - poświęciła się dla powodzenia misji.
Jednostrzał miał bardzo prostą i przejrzystą konstrukcję, a ja sam - inni chyba też - bawiłem się świetnie. Mogliśmy realizować własne pomysły i to sprawiało ogromną satysfakcję. Mistrz Gry natomiast rewelacyjnie panował nad sprawiedliwym rozdzielaniem spotlightu. Dla mnie było to też poważne wyjście ze strefy komfortu, bo pierwszy raz grałem z całkowicie obcymi sobie ludźmi. To było naprawdę cenne doświadczenie i mam nadzieję, że będzie takich więcej!
A tu nagranie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz