Pierwsza sesja Coriolisa. Nie powiem, przejęty byłem. Oparłem się na oficjalnym materialne: Mahanji Oasis.
Wystąpili:
Mona - mechanik Zalos - germańskie geny;
Hasim Almasi - Mira - datajinn;
Handar - pilot
Dara - humanid Xingheri z Lubau - osadniczka.
Bohaterowie odwiedzili swojego wpływowego patrona, medialnego magnata Drefusola Amadiego, który poprosił o „przysługę”: odnalezienie jednego z jego najzdolniejszych dziennikarzy i reportażystów, Hamdiego Iqbala. Ten miał udać się na Lubau i przygotować reportaż na temat lokalnych bóstw wyznawanych jako Ikony. Hamdi poleciał na Lubau miesiąc temu i urwał się z nim kontakt.
Bohaterowie opuścili Coriolisa i ruszyli w drogę - w nocy czekała ich jeszcze krótka rozmowa z pokładową SI - Halem na temat poezji. Hal musi się dopiero nauczyć przestrzegania pewnych norm, na przykład nie budzenia załogi alarmem, by podpowiedziała mu rym do słowa „inteligencja”.
Po wylądowaniu na pustynnej planecie Bohaterowie najpierw udali się na krótką rozmowę do lokalnego szarifa, Hectora Akouba - cieszącego się wielkim szacunkiem lokalnych plemion strażnika. Powiedział, jakie są obecnie zagrożenia: że napięcia plemienne wobec Zenitian i że jakieś morderstwa trzy, że widział reportera Hamdiego, ale tylko na początku, na podobnym spotkaniu.
Następnie Drużyna udała się do miejscowości Mahanji, gdzie zasięgnęła języka w lokalnej kantynie. Mona zepsuła klimatyzację, by później ją naprawić i zyskać zaufanie właściciela przybytku, pana Achaloma. Widzieli też Chagę, uzależnionego od oporu asystenta lokalnego lekarza. W każdym razie dowiedziawszy się, że Hamdi był w tej kantynie (wszyscy go polubili!) i że wyruszył do starożytnej świątyni, pojechali jego śladem.
W świątyni starsza Rahmana jakby spodziewała się ich wizyty - wyjawiła (nie wprost, oczywiście), że jest mistyczką oraz zasugerowała (znowu nie wprost!), że Hamdi Iqbal również ma podobne zdolności. Bohaterowie poszperali w zdigitalizowanych archiwach historii wyszukiwania Hamdiego (robił tu reserach) i poza zbieraniem informacji i podań na temat lokalnych bóstw, zainteresował się niejakim Omarem din Nimatallahem. Drużyna już o nim słyszała - to bogaty badacz, który postawił sobie gigantyczny pałac przy brzegu jeziora (widać go doskonale z Mahanji) - dorobił się na kontraktach z firmą Celer-Delekta, zajmującą się badaniami nad biomodelowaniem.
Dzień chylił się ku końcowi i gdy zapadał zmrok Bohaterowie postanowili jeszcze pokręcić się wokół świątyni, w której mieli też nocować. Wówczas to Dara zauważyła, że krążą wokół nich jakieś trzy przygarbione i dyszące niezidentyfikowane stwory. Tutaj zrobiliśmy przerwę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz