Kontynuujemy dziwną przygodę w odległym Władywostoku. Szarość Związku Radzieckiego? Smutne bloki i czerwone gwiazdy? Nie! Terror Drony z Izraela i wielki spisek!
Wystąpili:
Anatoli Wisarionowicz Kappel - Jock - hokeista - syn ważnego i uwikłanego politycznie pilota (D.);
Maszka Awdiejewicz - Troublemaker - marzący o rozwaleniu tego systemu w cholerę syn alkoholika i rozczarowanej matki (K.)
Maszka stał twarzą w twarz z wielkim Terror Dronem.
- Dokumenciki - rzekł robot.
- Mam tylko niepodbitą legitymację szkolną - odparł Maszka.
Wtedy chłopaki wpadli na pomysł, by dać mu kopię dokumentacji technologicznej. Robot dokładnie ją przeskanował i zdeponował w wewnętrznym schowku. Gdy ten się otwierał, Bohaterowie dostrzegli, że w środku sporo jest podobnych teczek, a także… czyjaś ręka.
Następnie robot ruszył w podróż. Bohaterowie chcieli za nim podążać, ale bardzo szybko stracili maszynę z oczu. Zaczęli więc rozglądać się za nią trochę po omacku. W ten sposób trafili do domu na wsi. Domu ich koleżanki, Agaty (która jeszcze się nie pojawiła). Anatol został obskoczony przez kaczki i gęsi i jedną z nich bardzo brzydko potraktował swoim kijem hokejowym. Przed dom wyszła rozjuszona mama Agaty, wykręciła Maszce ucho i zaczęła się najdziwniejsza i z góry przegrana walka ever: walka dwóch chłopców z kobietą uzbrojoną w patelnię. Generalnie silna kobieta to była i dała chłopcom srogo popalić. Bohaterowie musieli ratować się ucieczką.
Następnie, trochę nie wiedząc co ze sobą zrobić, chłopcy udali się do bazy wojskowej, gdzie stacjonował ojciec Anatola. Dzieciaki wywoływały serię dziwnych spojrzeń i niedowierzania, ale koniec końców trafiły do gabinetu ważnego oficera Kappela, gdzie opowiedziały całą historię. W zasadzie to Anatol opowiadał, a Maszka rżnął głupa. Przekazane informacje bardzo wojskowym pomogły, bo ojciec Anatola od razu wydał rozkaz o poderwaniu kilku śmigłowców. Rozpoczęło się krótkie polowanie, którego efektem było zestrzelenie dwóch izraelskich dronów. W ten oto dziwny sposób chłopcy przysłużyli się Związkowi Radzieckiemu. Maszka przeżywał z tego tytułu lekki dramat, bo przecież chciał rozwalić ten system, a nie go wspierać. Coś ewidentnie poszło nie tak. W ten sposób zakończyliśmy tę historię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz