Lata temu, jak i dzisiaj, największym wyzwaniem dla mnie jest przebijanie się przez opisy świata przedstawionego. Midnight: Legacy of Darkness nie jest tutaj wyjątkiem - i mimo niewygasającej sympatii - każda strona lore to wyczerpująca walka.
Szósty rozdział wprowadza nas do ludzkiej krainy: Erenlandu. To kilkadziesiąt stron poświęconych poszczególnym jego regionom: Północnego Erenlandu, Morza Pellurii, Środkowego Erenlandu, Rzeki Eren oraz Południowego Erendlandu. Autorzy zastosowali tu konsekwentny schemat i każda kraina podzielona jest na szereg identycznych tematycznie podrozdziałów: Historia, Lud, Osiedla, Język, Zarządzanie, Religia, Handel i Rzemiosło, Drogi i Tradycje, Przeciwko Cieniowi oraz Miejsca. Na ich podstawie postaram się wskazać, czym poszczególne regiony się wyróżniają. Zdecydowałem się natomiast nie opisywać wymienionych w każdym podrozdziale Miejsc.
Historia
Północny Erenland zamieszkany jest przez dumnych Dornów. Przed ich przybyciem, północna kraina była zimna i niezamieszkana. Dornowie przybyli z południa, osiedlili się wokół brzegów Morza Pellurii. Ich powiązanie z północą było konsekwencją zarówno lat walki z Cieniem, jak i inwazją Sarcosan, z którymi ostatecznie zawarto wieloletni pokój. Jednak kolejne wojny z Izradorem w końcu złamały Forteczny Mur, a także złamały część Dornów. Coraz więcej z nich decyduje się służyć Cieniowi. Nieliczni wciąż prowadzą walkę partyzancką.
Morze Pellurii dawniej nazywane było przez gnomy Morzem Ebon. Rejon ten od zawsze zamieszkany był przez tę rasę, trudniącą się na początku głównie rybołówstwem. Następnie wyspecjalizowali się w handlu na rzekach, a później na samym morzu. Przybycie Dornów wymagało jednak poświęcenia: morze stało się domeną ludzi. Morze też od zawsze stanowiło poważną przeszkodę dla armii Cienia. Orkowie nienawidzą jego niebezpiecznych wód, dopiero uczą się żeglarstwa (albo zlecają to goblinom).
Środkowy Erendland natomiast, będący jak równinne morze traw, nazywane jest „noriam kedunni”, czyli w języku niziołków „ziemie wędrownego ludu”. To z grubsza oddaje charakter tego miejsca. Żyzna, zielona, gęsto porośnięta wysoką trawą kraina pełna stad boro. Środkowy Erenland zawsze był krainą buforową, drogą na Południe lub Północ - za czasów inwazji Dornów, Sarcosan, a teraz Izradora. Region przez to stał się obecnie niemal „wyniziołczowany”, bo niziołki to jedyne fey, których nie zabija się na miejscu, a bierze w niewolę. Ale nie tylko niziołkami Środkowy Erenland stoi - żyją tu wszakże Erenlandczycy, czyli ci, w których dornijska lub sarkosańska tożsamość ulotniła się i ustąpiła miejsca nowej, przywiązanej do tego miejsca.
Rzeka Eren natomiast porównywana jest do księgi z historią Erenlandu. Wzdłuż jej brzegów wyrastają bowiem na południu sarcosańskie miasta, które niegdyś wzniesione zostały na dornijskich wioskach. Dowody inwazji i opresji, posterunki sił Izradora, przemykające gnomie stateczki.
No i w końcu Południowy Erenland. Kulturowe i etniczne podłoże zostało tu wprowadzone w 230 roku Drugiej Ery wraz z sarcosańską inwazją. Najeźdźcy sprowadzili tu konie, stal i inną technologię. Podbili Dornów, a następnie dołączyli do nich, by odrzucić stare kolonialne siły, dawnych panów zza morza. W końcu powstało Królestwo Erenlandu, które zawarło sojusz z fey i odparło drugą inwazję Izradora w 1948 roku Drugiej Ery. W końcu nadeszły jednak czasy kryzysu, gnuśności i powolnego upadku. Zajęci swoimi konfliktami Dornowie, izolacjonizm Kaladrunów, stopniowe upadanie kolejnych rynków zbytu, a w konsekwencji społeczne niepokoje, które agenci Izradora skrzętnie wykorzystywali. Izrador nie spotkał się z wielkim oporem na południu: Cambrial zostało wyrżnięte jako przykład, a ostatni partyzanci szybko stracili jakąkolwiek nadzieję na sukces w walce.
Lud
Północny Erenland zamieszkany jest dziś właściwie tylko przez Dornów (poza, rzecz jasna, orkami). To głośni, porywczy i silni ludzie. Każdy Dorn na północy jest w stanie prześledzić swoje pochodzenie aż do jednego z Wielkich Domów. Dziś nie ma to jednak wielkiego znaczenia. Na północnym wybrzeżu Morza Pellurii mieszkają zaś Erendlandczycy, którzy nie są tak gorliwi w podtrzymywaniu kultury przodków.
Morze Pellurii - rozumiane jako akwen - nie ma wielu mieszkańców. Względnie swobodnie pływają po nim zdradzieccy książęta dornijscy. Reszta to gnomy służące Cieniowi i rozwijające skrycie sieci przemytnicze.
W Środkowym Erenlandzie niziołki mają przechlapane. Często brane w niewolę, zmagają się z ekstremalnie niesprzyjającymi warunkami i tylko nieliczni nomadzi cieszą się jeszcze jako taką wolnością. Ten region jest także zamieszkany przez wielu ludzi, głównie Erenlandczyków, ale też Dornów, będących potomkami tych, którzy uciekli przed Izradorem na południe.
Południowy Erenland zdominowany jest przez potomków sarcosńskich przybyszów. To niezrównani jeźdźcy, politycy i intryganci. Głęboko „wciśnięci” w kąt Południowego Erenlandu żyją też obcokrajowcy, ludzie i nieludzie zza morza, którzy utknęli tu w wyniku przerwania dróg handlowych i zostali zmuszeni do nowego życia w nowej rzeczywistości.
Osiedla
Północny Erendland, region bogaty w wapień, zawsze imponował swoją trwałością. Murowane miasta, mury obronne, głębokie fosy. Dziś większość tych wspaniałych ludzkich osiedli to ruiny, które pamiętają bezwzględny najazd sił Cienia sprzed stu lat.
W Środkowym Erenlandzie natomiast trafimy na częściowo skryte w ziemi domostwa niziołków, ich przydomowe ogródki, gdzie hoduje się warzywa, zioła, a nawet tytoń. Niziołczy nomadzi natomiast rozbijają obszerne jurty skryte w zagajnikach. Co do ludzi zaś, dostrzegamy tu mieszaninę stylu dornijskiego i sarcosańskiego.
Wzdłuż Rzeki Eren rozsiane są natomiast gnomie osiedla, będące hybrydą wielu kultur, ale zachowujące niesamowicie praktyczny wymiar, co związane jest na przykład z cyklicznym wylewaniem rzeki.
W końcu Południowy Erenland. Sarcosańskie miasta mają charakter otwarty i przestronny, co nawiązuje być może do dawnych tradycji nomadycznych. Wiele placów, fontann i ogrodów. Każde sarcosańskie osiedle zawsze ma jedną budowlę górującą nad innymi - to badrua, "gwiezdna wieża", mająca wymiar religijny. Poza tym dostrzec można nawrót tradycji nomadycznych, co może być zrozumiałe w czasach panowania Cienia.
Język
Dornowie w Północnym Erenlandzie posługują się północnym, wywodzącym się jeszcze od języka używanego przez dornijskich najeźdźców. To twardy i głośny język, stworzony do okrzyków wojennych i przechwałek. Brak mu miękkości, brak poetyckości i romantyzmu. Poza tym w Północnym Erenlandzie dogadać się można czy to uniwersalnym językiem kupieckim, erenlandzkim, a także... orczym (co może być ważne dla przetrwania).
Morze Pellurii natomiast to domena gnomiego uniwersalnego języka kupieckiego. Posługująsię nim nawet gobliny.
Środkowy Erenland natomiast stanowi ciekawą mieszankę: niziołki posługują się językiem wywodzącym się ze starego języka Danisilów. Nie jest jednak rzadkością także uproszczony orczy i kolonialny. Erendlandczycy natomiast mają już swój własny, wywodzacy się od dornijskiego i sarcosańskiego. Niemal każdy Dorn i Sarcosanin zrozumie język erenlandzki.
Gdy Sarcosanie wkroczyli do Południowego Erenlandu, wprowadzili w zasadzie dwa języki: dworski, typowy dla elit oraz prostszy, znany obecnie jako kolonialny. Oba języki były zrozumiałe zarówno dla elit jak i plebsu, a posługiwanie się jednym lub drugim dyktowane było, w gruncie rzeczy, przynależnością do danej klasy społecznej. Z czasem ten podział zaczął się załamywać i dziś kolonialny jest językiem powszechnym, podczas gdy dworski zarezerwowany ejst dla sfer takich jak nauka, religia i magia.
Zarządzanie
Historia władzy Północnego Erenlandu pełna jest konfliktów. O ile po inwazji Sarcosan zawiązał się wielki sojusz i wzajemna współpraca, tak z czasem dornijska natura dawała o sobie znać. W końcu potomkowie dornijskich królów ogłosili niepodległość od Królestwa Erenlandu. Wówczas na północy wybuchła wojna domowa, długa i krwawa, a do tego podsycana przez agentów Izradora.
Rejon Morza Pellurii natomiast pozostaje względnie wolny od realnej władzy Izradora. Orkowie bowiem są fatalnymi żeglarzami. Flota Cienia dopiero się formuje.
Niziołki w Środkowym Erenlandzie - te wiodące osiadły tryb życia - tworzą rady starszych. Trudno jednak współcześnie o prawdziwą starszyznę, co prowadzi do tego, że kluczowe decyzje podejmują niziołki młode i niedoświadczone. W przypadku niziołczych nomadów, grupie przewodzi najczęściej jeden lider wyłaniany w tradycyjnych pojedynkach odbywających się raz do roku.
Gnomy rządzą się w sposób niezwykły. Ich kompanie handlowe, obsługiwane przez kilka rodzin, w ramach których operują komitety kapitańskie. W ich skład wchodzą, oczywiście, kapitanowie poszczególnych łodzi. I choć w większości spraw owi kapitanowie mają wolną rękę w podejmowaniu decyzji, tak w sprawach ważnych dochodzi do ściślejszej współpracy i poszukiwania konsensusu.
W Południowym Erenlandzie natomiast struktury władzy wywodzą się jeszcze z dawnych czasów, gdy przybyli sarcosańscy koloniści rządzeni byli przez kalifa oraz podlegających mu gubernatorów - szarifów. Jeszcze długo przed ostatecznym zwycięstwem Izradora, agenci złego boga działali na południu, by rozsadzić więzy lojalności poddanych kalifa. W ten oto sposób jeden z jego najbardziej zaufanych kalifa, Othaeron Mortenbreth stał się Królem Nocy.
Religia
Dornowie posiadali panteon bóśtw-przodków na długo przed przybyciem do Eredane. W ichniej mitologii pojawiają się postaci takie jak bliźniaczy bogowie rządzący zróżnicowanymi królestwami, ale to przodkowie odgrywają jednak najważniejszą rolę w codziennym życiu religijnym, to przodkowie mają moc wpływania na sprawy żyjących. Dornowie mieli zwyczaj tworzenia kamiennych kręgów pogrzebowych, gdzie kremowano zmarłych. Obecnie, w czasach szwendających się Upadłych, tego typu struktury powstają kilka kilometrów od osady. Obecnie, w czasach Cienia, kręgi te jednak są nawiedzane przez upiory.
W Środkowym Erenlandzie niziołki mają luźny system religijny oparty o różne bóstwa natury, mogące mieć wpływ na życie codzienne. Wzywa się zatem bóstwa rozległych równin, oferuje własną krew w bóstwom ziemi, by zapewniły dobre plony, a na wiosnę każdy farmer poświęca jedną sztukę boro, którego prochy rozsypywane są po polach.
W rejonie Rzeki Eren gnomy zwracają się do Strażnika w Rzece (Watcher in the River), inteligentnej i tajemniczej istoty świadomej wszystkiego co się dzieje na obszarze rzeki. Gnomy wierzą, że Strażnik utrzymuje świat w równowadze, osądza umarłych i decyduje o losie ich dusz.
W Południowym Erenlandzie Sarcosanie natomiast stanowili chyba jedyną kulturę, która kontynuuowała wierzenia w prawdziwie boskich bogów. Nie byli oni łatwi w obyciu, nie zsyłali darów w zamian za modlitwy. Zamiast tego, postrzegano ich jako twardych nauczycieli. Wśród bogów wymienia się choćby: Dal Sahaada (tego, który pierwszy poskromił dzikiego konia); Dal Hali (wieczorna gwiazda); Dal Pashvę (źrebię pędzące po nocnym niebie).
Handel i rzemiosło
Dornowie byli niegdyś znani ze swoich flót handlowych pływających po Morzu Pellurii, a ich zboże zapewniało pokarm dla ludów po obu stronach morza. Ich wyroby metalurgiczne były proste lecz wytrzymałe. Obecnie ekonomia Północy to ruina. Floty albo zostały zatopione, albo służą innym celom. Handel między Wielkimi Domami został zakazany lub obciążony absurdalnymi podatkami. Rzemieślnicy albo zginęli albo zostali zaprzęgnięci do pracy na rzecz Cienia. Dziś już nikt nie uczy sztuki rzemieślniczej. Powoli dorobek ten zostaje zapomniany.
Niziołki w Środkowym Erenlandzie natomiast zawsze były mistrzami w garbarstwie i wyprawianiu skór. Więcej, niziołczy farmerzy znani niegdyś byli ze swoich przypraw i tytoniu. Podobnie Erenlandczycy tradycyjnie zajmowali się uprawą. I dziś, w czasach Cienia również to widać, ich ciężką pracę nad przywróceniem ziemi do życia.
Gnomy z Rzeki Eren to, jak można się domyślać, legendarni handlarze. Mając rozległą sieć znajomości, doskonale wiedzą, gdzie szukać potrzebnego towaru. Współcześnie gnomy wykorzystują rosnący popyt na tajne informacje. Dostarczają i przenoszą listy, wiadomości, a czasem nawet samych szpiegów. Gnomy są jedynym ludem ze względną swobodą przemieszczania się po Erenlandzie i dobrze fakt ten wykorzystują.
Przed nadejściem Izradora Sarcosanie mieli długą tradycję handlu z krasnoludzkimi klanami z południowych Kaladrunów. Produkty rolne były tam wymieniane na narzędzia, ostrza i biżuterię. Konie sprzedawano elfom w zamian za magię, strzały i leki. Gdy jednak krasnoludy stopniowo zaczęły izolować się w górach, sarcosańska zależność od obcych wyrobów metalurgicznych dała o sobie znać. Wojna domowa w Północnym Erenlandzie wstrzymała z kolei napływ kruszcu, którym handlowano z egzotycznymi kupcami spoza kontynentu.
Drogi i tradycje
Kultura Północnego Erenlandu stała przede wszystkim na Wielkich Rodach: Davin, Dale, Sedrig, Norfall, Redgard, Chander, Falon, Pendor i Esben. Wśród nich są historie zdrady ideałów i Północy, są historie dramatycznej walki i prób uratowania czegokolwiek przed najazdem Cienia.
Natomiast w Środkowym Erenlandzie wiele tradycji zostało ustanowionych przez pierwsze plemiona niziołków, które żyły na równinach. Nie sposób nie wspomnieć tu o Wogrenach. Między tymi wielkimi bestiami a niziołkami wykształciła się niezwykła więź, której źródłem - wedle legend - było poświęcenie Uthama.
Tradycje gnomów natomiast sięgają, oczywiście, handlu. Niegdyś niemal tysiąc gnomich kompanii kupieckich funkcjonowało w Eredane. To oznaczało kilka tysięcy rodzin zaangażowanych w dynamiczne życie na rzece i morzu. Obecnie takich kompanii funkcjonuje mniej, niż trzysta.
Sarcosańska kultura w Południowym Erenlandzie, w przeciwieństwie na przykład do biednych Dornów, nie ucierpiała aż tak bardzo pod wpływem Cienia. Nie znaczy to, oczywiście, że wpływy Izradora nie sięgają Południa. Sięgają, ale sprawni i rozpolitykowani Sarcosanie radzą sobie, jak potrafią najlepiej.
Przeciwko Cieniowi
Mówi się, że na Północy żyją cztery typy ludzi: zniewoleni jeńcy, bojaźliwi chłopi, podli kolaboranci i ci, którzy nadal walczą przeciwko Izradorowi. Wśród nich wymienić należy Jeźdźców Rolanda, dziedzica Rodu Redgard. Poza partyzantami, oczywiście, walka toczy się skrycie: tu zatruta studnia, tam spalony magazyn. Sabotażyści nie śpią, szpiedzy nasłuchują.
Na obszarze Morza Pellurii wojna przeciw Cieniowi toczy się za sprawą pirackich książąt z Domu Norfall. Także za sprawą Fredricka Badena toczą się liczne i mordercze tajne operacje, choćby w mieście Baden's Bluff.
W Środkowym Erenlandzie większość działań zbrojnych przeciw Cieniowi toczy się na obrzeżach równin, gdzie orcze konwoje najeżdżane są przez Erenlandczyków i niziołki.
Gnomy w rejonie Rzeki Eren, jak to można podejrzewać, raczej nie angażują się w aktywny opór przeciwko Cieniowi. Zamiast tego toczą swoją grę, po cichu i skrycie męczą, wykrwawiają wrogie siły.
I ponownie Południowy Erenland wydaje się najbardziej złożoną i skomplikowaną sceną zdarzeń. Tutaj doświadczamy zarówno brutalnej walki, jak i podstępu i intryg. Jeźdźcy szarżują na równinach, a w ciemnych zaułkach miast dochodzi do brutalnych zabójstw.