Na stronie zbiórki czytamy: „Towarzysze to papierowa gra fabularna o życiu rewolucjonistów pragnących obalić władzę. Miejscem akcji jest kraj (prawdziwy lub fikcyjny), powoli staczający się w otchłań chaosu. To od was zależy, czy (a raczej, kiedy) wybuchnie bunt. Gracze wcielają się w postacie studentów, robotników, artystów, propagandzistów i zawodowych rewolucjonistów, którzy nie cofną się przed niczym, aby walczyć o wolność, równość i braterstwo (oraz siostrzeństwo!)”. Te kilka zdań dość jednoznacznie zdaje się zawężać zakres tematyczny gry. Towarzysze zatem to opowieść o polityce, władzy i jej kontestacji. Jasne, że rewolucje polityczne swoje źródła czerpią z głębokiego poczucia gniewu, niesprawiedliwości i rozczarowania władzą. Jasne, że gdy mechanizm rewolucji zostanie uruchomiony, spirala przemocy nakręca się tak mocno, że można już przeć tylko przed siebie. Jasne, że rewolucje często rodzą się w głowach idealistów, których marzenia w końcu muszą zderzyć się z praktyką polityczną. No ale przecież Towarzysze mogą być czymś więcej, niż grą o przemocy politycznej.
Tutaj ujawniają się moje specyficzne oczekiwania wobec tej gry: mam szczerą nadzieję, że Towarzysze okażą się okazją do pracy nad określonymi postawami obywatelskimi. Nie, nie chodzi o postawę gwałtownego buntu i bezrefleksyjne postulaty o zjedzeniu bogatych. Liczę, że w swojej pracy ze studentami będę mógł odwołać się do Towarzyszy, by przećwiczyć z nimi zagadnienia odpowiedzialności, nieufności wobec władzy, społecznej wrażliwości i znaczenia humanizmu w kreowaniu społecznej rzeczywistości. Liczę, że poza nagą przemocą, będę mógł pokazać znaczenie i skuteczność ruchów non-violence (wiecie, Mahatma Gandhi, Martin Luther King jr), czy obywatelskiego nieposłuszeństwa (Henry David Thoreau). Wyobrażam sobie, że tutaj właśnie Towarzysze pokażą cały swój potencjał, że poza rozrywką i widowiskową opowieścią pozwolą przeprowadzić symulację losów wyimaginowanych i prawdziwych rewolucji wzbogacając nas o jakiś rodzaj specyficznego doświadczenia. Takiego doświadczenia, które przełoży się na zdolność baczniejszego obserwowania tego, co się wokół nas dzieje, interpretowania określonych zdarzeń, dostrzegania „zapalników” zwiastujących, nawet jeśli nie rewolucję, to punkty węzłowe przełomów politycznych i ich konsekwencji.
Liczę, że Towarzysze pomogą mi w konceptualizacji określonych procesów politycznych. Że pomogą mi w znalezieniu odpowiedzi na pytanie, czy gwałtowność przemian strukturalnych musi koniecznie zakończyć się przemocą? Historia pokazuje, że nie, ale DLACZEGO w niektórych przypadkach nie dochodzi do rozlewu krwi, a w innych wręcz odwrotnie? Jakie muszą zaistnieć warunki, by zrealizował się dany wariant? Tak zwana syndromatyczność czy to rewolucji, czy przypadków przemocy politycznej nie ułatwia sprawy. Proste analizy porównawcze niekoniecznie są tu satysfakcjonujące. Jasne, że zastosowanie odpowiednich metod, choćby analizy wielopoziomowej, wobec całego szeregu przypadków dałoby potencjalną odpowiedź, ale też nie o to mi tutaj chodzi. Nie w tym rzecz, że Towarzysze mają zrealizować zadania badawcze, których się podejmuję, ale mają stanowić określoną i trudną do zmierzenia wartość dodaną w zakresie pożądanych postaw obywatelskich.
Dlatego właśnie trzymam kciuki za Towarzyszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz