czwartek, 8 kwietnia 2021

[M:YZ] s1e5: Plutonia odnajduje Olśnione Dziecko

 Sesja online rozegrana 8 stycznia 2021 r.


Kończymy wydarzenia, które zaczęły się od tajemniczego morderstwa w furii, doprowadziły Bohaterów do siedziby kultu Plutonii, walki z Helldrivers, a ostatecznie przełomowego odkrycia w sekcie Maritt w Arce. Zapowiadają się poważne zmiany. Tak poważne, że musieliśmy przerwać grę, by zastanowić się, co dalej!


Udział wzięli:

Smith - Gearhead, który chce zrobić z Arki potęgę;

Jony - Dog handler i snajper z aspiracjami;

Rusk - Fixer z połamanymi palcami u stóp.


Znów zabrakło Wessona. Nadal nie wrócił z pościgu, w który ruszył za zbirem, który uszedł z życiem ze strzelaniny.

Tymczasem Bohaterowie wracają do silosa rakietowego po wielkiej rozpierdusze, którą zgotowali grupie Helldrivers pod wodzą Imrego. W chlewie wściekły Ohm opatrywał własne rany i klął na gości.

- Musieliśmy to zrobić. To była kwestia honoru - odrzekł Jony.

- Honor nie istnieje w tym świecie - odparł Ohm głosem Clinta Eastwooda albo Edyty Lewandowskiej.




W silosie dużo się działo: Abbettina zaczęła rodzić. Poród się przeciągał, a wszyscy czekali w nerwach zadając sobie to samo pytanie: czy tym razem na świat przyjdzie Olśnione Dziecko? Czy to już czas na Dzień Sądu Ostatecznego, zapowiadanego przez Plutonię? Po kilku godzinach akuszerka wyszła do oczekujących i pokręciła smutno głową. Nie, to tylko zwykłe dziecko. Plutonia odebrała je dziewczynie i zamierzała wynieść na cmentarz, jednak Bohaterom udało się ją przekonać, żeby oddała im niemowlaka, a także pozwoliła Abbettinie opuścić silos i zamieszkać w Arce. Dziewucha była jednak zbyt wyczerpana, by tak po prostu ruszyć w wędrówkę. Mutanci zdecydowali się poczekać jeszcze jeden dzień i poszperać w ruinach nieopodal cmentarzyska. 

No i masz, nawet nie musieli wejść do samych ruin i narażać się na ataki hordy ghouli. Znaleźli pojazd, który jakimś cudem udało się Smithowi odpalić (mam wrażenie, że Roll20 wybitnie sprzyja moim Graczom w tej grze). Silnik kaszlał i hałasował, co zwabiło parę ghouli - rozpętała się krótka walka, w której agresorzy zostali srogo ukarani. Efekt był taki, że Mutanci mieli pojazd, którym mogli przewieźć do Arki nie tylko siebie, ale także Abbettinę z dzieckiem, Plutonię i towarzyszącego jej osiłka (jakby w ogóle potrzebowała ochrony…).

Zalawszy bak gorzałą, ruszyli w drogę. Przy okazji wjechali w nowy sektor: zbliżyli się do tunelu pełnego samochodowych wraków. Musieliby porzucić pojazd, więc zdecydowali się nadłożyć drogi i nie penetrować tego obszaru. Hałasujący silnik zwabił watahę dzikich psów, ale do żadnej walki nie doszło: psy szczekają, a skapciałe auto pełne Mutantów jedzie dalej.

W Arce doszło do spotkania Starego z Plutonią. Tych dwoje zdecydowanie się znało. Po wymianie oziębłych uprzejmości, Plutonia zajęła się rozwiązaniem trapiącego tutejszych mieszkańców problemu (przypominam, miała pomóc odnaleźć mutanta, przez którego inni wpadali w morderczy szał). 

Jej zmysły poprowadziły ich głęboko, na samo dno statku. W końcu trafili do odciętej, częściowo zalanej wodą komory. Wokół śmierdziało stojącą wodą. W ciemności znaleźli konającego, zmasakrowanego mutanta. Biedaka nie dało się zidentyfikować po twarzy, bo ta zamieniła się w krwawą miazgę pod licznymi ciosami tępym narzędziem. Bohaterowie odkryli też pod wodą dziurę w kadłubie, wystarczająco dużą, by jakiś drobnej postury intruz mógł się przez nią przecisnąć. Pojawiło się sporo pytań: kim on jest? Czy mieszkał na Arce, czy też to obcy? Kto go tak brzydko potraktował? Okazało się też, że prawie nieboszczyk miał przy sobie plastikową kartę ID, a na niej, pośród dziwnych wzorów, słowa, które wstrząsnęły wszystkimi… „Eden Security”. Upewniwszy się, że znalezionego mutanta nie da się zidentyfikować, Smith skrócił jego cierpienia. Ciało zostało wrzucone do „dołu cmentarnego” nieopodal Arki.

Przyszedł moment na gwóźdź programu. Plutonia udała się wraz z Bohaterami do siedziby sekty Maritt. Weszła spokojnie do wspólnej sali i skierowała kroki ku prywatnej kwaterze przywódczyni kultu. Niektórzy członkowie sekty próbowali ją powstrzymać, ale szybko ustąpili. Plutonia powstrzymała ich niczym jakiś okrutny władca marionetek. Kwatera Maritt była luksusowa - wygodne łóżko, świece, dywany. Kobieta siedziała na bujanym fotelu i trzymała w rękach zawiniątko. Bez słowa sprzeciwu oddała je nowoprzybyłej mutantce, a ta odwinęła koc. Oczom wszystkich okazało się dziecko. Dziecko, które świeciło lekkim blaskiem. A gdy spojrzało na zmęczone twarze Bohaterów, zaśmiało się. Dziecko było prawdziwe. I świeciło.

- Oto jest Olśnione Dziecko - rzekła rozanielona Plutonia. - Wkrótce dokona się Dzień Sądu.

Następnie, trzymając dziecko na rękach, skierowała się do wyjścia.


W tym momencie uznaliśmy, że trzeba przerwać sesję ze względu na nieobecność Wojtka. Wygląda na to, że lada moment Arkę czeka rewolucja i zmiany w strukturach władzy. Zaszokowany słuchałem kolejnych pomysłów Graczy i tego, co zrobią, co planują i jak wyobrażają sobie przyszłość w Arce. Zapachniało wielkim i (chyba) emocjonującym cliffhangerem. Czy Maritt zostanie zastąpiona Abbettiną i drugim dzieckiem? Czy Plutonia opuści Arkę żywa? Nie wiem, kurde. Ale chętnie się dowiem!

2 komentarze:

  1. Nieźle to się zaplątało... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to czekaj na zakończenie sezonu, bo po szóstej sesji między nami panowało serio poważne napięcie, które trzeba było później przegadać :D Obyło się bez ofiar, na szczęście!

      Usuń