czwartek, 5 listopada 2020

[TftL] Czy Diane Petersen naprawdę słuchała Wagnera?

 Sesja rozegrana 25 września 2020 r.

 

Wystąpili:

Doug Olsen, Weirdo, 11 lat.

Sid Meier (XD), Computer Geek, 13 lat, kuzyn (nieobecnego dziś) Chrisa

Sam Finn, Rocker, 13 lat

Rozpoczęliśmy czwartą i ostatnią przygodę z podręcznikowej kampanii Four Seasons of Mad Science. Przyznam szczerze, że słabo się do niej przygotowałem – nie miałem notatek, w trakcie gry zaglądałem do tekstu i mieszałem to z improwizacją, co z pewnością dało się odczuć. Ponadto zaczęliśmy grać późno, także bardzo szybko, jako grupa dziadów, zaczęliśmy ziewać.

 

Wiosna.

W scenach życia codziennego Sid jechał z mamą do szkoły. Ponieważ mama uczy go biologii, stale towarzyszy mu poczucie lekkiej żenady. Przy okazji rano widział nagłówek w lokalnym brukowcu pt. Morderstwo w Boulder City? O ile artykuł był wskazówką, jego treść była absolutnie bezwartościowa.

Doug natomiast zdziwił się, bo ojciec rano, zamiast chrapać na fotelu przy włączonym telewizorze, pił kawę i zbierał się do pracy. Tak jest, ojciec Douga znalazł pracę w ochronie firmy Microlex.

Sam natomiast postanowiła tego dnia dłużej pospać. Gdy obudziła się koło południa, okno w jej pokoju było otwarte, choć dałaby sobie rękę uciąć, że wcześniej je zamykała. Później, w trakcie sesji, ta sytuacja znowu się powtórzyła. Dziwna sprawa.

W szkole plotki o trupie leżącym nieopodal tamy Hoovera rozchodziły się w zawrotnym tempie. Dzieciaki, rzecz jasna, zerwały się z lekcji i pobiegły zobaczyć to na własne oczy. Z całej grupy największa jaja miała Sam, która odważyła się zbliżyć do denata. Wówczas odkryła, że zwłoki należą do kobiety, a znaleziony przy niej identyfikator firmy Microlex ze zdjęciem spowodował, że odezwały się w Sam wspomnienia z zeszłego roku (mowa o wydarzeniach na ptasiej wyspie). Ponieważ cała trójka już miała trochę doświadczeń, szybko wydedukowali, że kobieta na zdjęciu to Diane Petersen, a nie – jak głosiła plakietka – Mona Selin. Podejrzane.

Zaczęło się węszenie.

Wówczas dzieciaki wpadły na pomysł, że należałoby się czegoś dowiedzieć o firmie Microlex. A że ojciec Douga miał właśnie dyżur na bramie wjazdowej… to wcale nie ułatwiało sprawy. Dzieciaki widziały dyrektora Eugena Burtona rozmawiającego na dziedzińcu z dziennikarzami. W końcu udało się zamienić z nim dwa słowa, gdy wyjeżdżał z pracy. Pretekstem był, oczywiście, projekt do szkoły – komunikacja radiowa i najnowsze rozwiązania w tej dziedzinie. Udało się umówić z dyrektorem na następny dzień rano. Następnie dzieciaki postanowiły go śledzić, bo jak to ujął, pędził na bardzo ważne spotkanie biznesowe. To spotkanie odbywało się najwyraźniej… na komisariacie policji. By jakoś podsłuchać rozmowę, którą tam odbywa, dzieciaki próbowały włamać się do radiowozu (XD) i skorzystać z radia, ale przyłapał je jeden z funkcjonariuszy. By się wytłumaczyć, ponownie ruszył argument z projektem do szkoły i policjant dał się przekonać, by trochę porozmawiać o połączeniach radiowych w policji, ale nie przyniosło to żadnych nowych informacji.

Następnego dnia dzieciaki udały się do siedziby Microlex na spotkanie z dyrektorem. Nim do niego doszło, w budynku pojawiła się Stacy Johnson, którą poznali niemal rok temu przy okazji sprawy wariujących ptaków. Entuzjazm dzieciaków szybko został zgaszony – dziewczyna była chłodna, uszczypliwa i powiedziała, że ona pierwsza odbędzie spotkanie z dyrektorem. Jamnik Szynka natomiast warczał. Później Sam i Doug weszli do gabinetu dyrektora na rozmowę – ta jednak szybko się skończyła. Dyrektor nie był zbyt zainteresowany rozmową o projektach.

W tym samym czasie Sidowi udało się przemknąć do piwnicy, gdzie znalazł gabinet należący do Mony Selin. Przy odrobinie szczęścia (i Dumy) włamał się do gabinetu, a następnie do komputera denatki, gdzie trafił na mnóstwo niepokojących informacji. Wyglądało na to, że Diane Petersen/Mona Selin pracowała nad mikrobotami, które w chmarze formowały się w łańcuch przypominający ludzkie DNA. W notatkach pojawia się nazwa: Pierścienie Wagnera. Sid dowiedział się, że ten rodzaj mikrobotów może służyć do „infekowania” nie tylko robotów, ale także ludzi!

Tutaj postanowiliśmy skończyć. Sesja po przerwie wymagała rozgrzewki i nie szła jakoś rewelacyjnie, ale osobiście jestem szczęśliwy, że w ogóle udało nam się zagrać. Mam nadzieję, że będziemy utrzymywać jakiś rytm i dyscyplinę gry w najbliższym czasie. Na kolejną sesję, zapewne już zamykającą kampanię, muszę przygotować się lepiej. Potencjał historii jest niemały, nie chcę tego popsuć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz