Pokazywanie postów oznaczonych etykietą The Elder Scrolls. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą The Elder Scrolls. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 29 kwietnia 2021

[TES] W Wyszczerbionej Bani opowiada się dziwne historie

 Sesja online rozegrana 15 stycznia 2021 r.



Rozegraliśmy drugie podejście do The Elder Scrolls. Prowadzi Wojtek, największy fanboj tego settingu, a 2/3 drużyny nigdy nie grało w żadną z gier tej legendarnej serii. Dalej gramy na mechanice Savage Worlds, tym razem z pomocą Roll20. Nie wiem, mam wątpliwości - ta platforma fajnie wspiera, daje sporo możliwości, ale nie jestem pewien, czy tym razem byłem z tego rozwiązania zadowolony. Lubię czasem porzucać kostkami na stole i powiedzieć „no nie zdałem”. 


Wystąpili:

Felnar Favailnith - mroczny elf z Morrowind, członek gildii zabójców Morang Tong. Miss uśmiechu i wzór czerpania radości z życia - Grzegorz;

Roger/Jack - Argonianin, agent Ostrzy. Zrzucił skórkę, jak rasowy gad, i wkraczając do Skyrim kazał na siebie mówić Loretta… przepraszam, Jack - Wojtek;

Leif Dalmore - Nord ze Skyrim, kapłan bitewny i mistrz walki na śnieżki - ja.


Po wydarzeniach w Bravil Bohaterowie popłynęli łodzią do Miasta Imperialnego. Tej stolicy Cyrodiil, na wyspie takiej. Po krótkiej przechadzce i rozeznaniu się w układzie miasta, udali się po zaległy żołd (z przerwą na piwo w karczmie, a jak!), sprawnie i bez żadnych dodatkowych pytań wypłacony przez ponurego urzędnika podobnego do Felnara. Sporą część sesji poświęciliśmy na takie kręcenie się po mieście próbując dociec, czego chcemy i jak tu się o coś zahaczyć. Roger i Felnar próbowali uruchomić swoje kontakty w mieście, ale po wojnie siatki agentów jakby się rozpadły. Rozgoryczony Leif, widząc pusty postument po pomniku Talosa zorganizował sobie dzban wina i powoli upijał się, myśląc o doznanym rozczarowaniu.

W końcu Provodus, dla którego Bohaterowie wykonywali zadanie jakiś czas wcześniej, zasugerował, by udali się na rozmowę do jego znajomego, bo rzekomo ma jakieś zlecenia. Tak naprawdę to na miejsce poprowadził ich Khajit o imieniu Hator. Tajemniczym zleceniodawcą okazał się Vincent Moriel, znajomy Leifa z dawnych wojskowych czasów. Rozmowa dotyczyła zawiązania tajemnej siatki sprzeciwiającej się obecnemu stanowi politycznemu Imperium. Dziwne i podejrzane. Siatka niby ma działać z pobudek patriotycznych, ale Leif nie bardzo ma powody, by czuć się patriotą. Ostatecznie daje się przekonać, ale zastrzega sobie swobodę działania i możliwość odejścia wtedy, gdy będzie mu wygodnie.

Vincent zaczyna opowieść, która ma wzbudzić zainteresowanie Bohaterów i wzniecić chęć do działania. Otóż w Otchłani jakiś mag swego czasu widział… Ostatniego z rodu Septimów! Gdyby okazało się to prawdą, być może udałoby się osadzić na tronie kogoś silnego i godnego! Co więcej, sprawą podobno zainteresował się sam Divayth Fyr, stary i przepotężny mroczny elf. Trzeba ustalić, co ów czarodziej widział, zebrać dane i tak dalej. 

Ów mag podobno ukrywa się w Pękninie i nazywa się Savelin Indoril. Po tym, jak widział Marina Septima trochę postradał zmysły, ale coś musi być na rzeczy, skoro szukała go jedna z córek Fyra. Wyszło, że w Pękninie Bohaterowie muszą udać się do knajpy o nazwie Wyszczerbiona Bania.

Podróż do Pękniny w Skyrim przebiegała bez większych problemów. Gdy pojawił się śnieg, Leif próbował wymusić uśmiech na Felnarze - rzucał w niego śnieżkami, a nawet zaszarżował i zmył elfa w śniegu. Test na Ducha, by się nie uśmiechnąć, wyszedł Felnarowi wybitnie dobrze, z przebiciem. Mroczny elf nie uśmiechał się jeszcze bardziej, niż zazwyczaj.

Pęknina. Trudno było znaleźć Wyszczerbioną Banię, bo knajpa znajdowała się w kanałach pod miastem, gdzie gnieździło się mnóstwo szumowin. Wypytując w podziemiach o drogę Bohaterowie bardzo szybko spacyfikowali grupkę zakapiorów (jak Felnar przyłoży z trzonka, to nie ma Khajita we wsi). W końcu Bohaterowie znaleźli knajpę, gdzie mieli okazję pogadać najpierw z Delvinem Mallorym, a ten skontaktował ich z magiem. W sensie mag został przyprowadzony do drużyny. I od razu było widać, że coś jest z nim nie tak, trudno było się dogadać i wyciągnąć z niego informacje. Był wyjątkowo nieufny, a jego myśli… nieposkładane. W końcu wyszło, że Savelin był niegdyś przywoływaczem i podróżował do Otchłani do domeny szalonego boga Sheogorath. Pojawiła się nazwa Drżące Wyspy.


Gdzieś na tym etapie postanowiliśmy zakończyć sesję. Ogromną trudność sprawia mi orientowanie się w settingu, o którym nie mam zielonego pojęcia. Czuję się zasypany obco brzmiącymi nazwami własnymi. Gdy tylko jakaś się pojawi, staram się ją zapisywać, ale nawet to bywa trudne ze względu na fakt, że często nie zapisuję nazw prawidłowo. Choć akcja rozwija się powolutku, jest fajnie. Być może z tego właśnie powodu udaje nam się położyć trochę większy nacisk na interakcje między Bohaterami - trochę rozmów, trochę uszczypliwości, uwag i spostrzeżeń. W powietrzu wisi jednak coś dużego - Bohaterowie stoją u progu, jak się wydaje, wielkich i przełomowych wydarzeń. Czekamy na kontynuację!

czwartek, 22 kwietnia 2021

Leif Dalmore


Oto postać, w którą przyszło mi się wcielić w prowadzonej przez Wojtka (oby!) kampanii w świecie The Elder Scrolls. Poznajcie Leifa, Norda „w rozkroku”.


Początki

Leif Dalmore urodził się w 134 roku 4. Ery w Białej Grani w Skyrim. Jest dumnym przedstawicielem wojowniczego rodu Dalmore’ów. Jego ojciec, jak i dziadek, należeli do Towarzyszy, grupy wojowników kultywujących tradycje Skyrim i pierwszych Nordów, Ysgrammora i jego pięciuset Towarzyszy. Dlatego Leif wychowywany był na wojownika. Odkrycie zdolności magicznych wprowadziło jednak w jego życie sporo zawirowań. Po wielu kłótniach, ojciec Leifa zgodził się wysłać go do Akademii Zimowej Twierdzy na nauki. Fakt ten wprowadził do jego życia męczacy dualizm i problemy z tożsamością: z jednej strony tradycjonalista, a z drugej czarodziej z urodzenia.


Złe decyzje

Leif dorastał z przyjaciółką, Ingrid. Przez te wszystkie lata zdawało się, że są sobie przeznaczeni. Jednak wyjazd Leifa do Akademii wszystko zmienił. Dziś Ingrid jest Tarczowniczką, dołączyła do Towarzyszy i nade wszystko ma do Leifa żal, że ją zostawił.

Po kilku latach w Akademii, nieszczęśliwy Leif postanowił uciec i wrócił do domu. Ojciec już nie żył, zmarł na zapalenie płuc pełen żalu, rozczarowany decyzjami syna. Spotkanie z Ingrid również nie poszło dobrze: odrzuciła go tak, jak on odrzucił wcześniej ją. 

Wówczas Leif zwrócił się ku wierze. Talos stał się jego nową miłością.

Gdy wybuchła wojna z altmerskim Dominium, został wcielony do specjalnej, autonomicznej grupy operacyjnej pod dowództwem innego Norda, Salviga Gustavssona. Leif pełnił tam specjalną i dwojaką rolę: bitewnego kapłana i sierżanta zarazem. Wykrzykiwał rozkazy, napełniał przybocznych werwą i wolą walki. Jego oddział nazywany był Kruczą Brygadą. Krążyły o nich legendy i pogłoski, o wszystkich okrucieństwach, których dopuścili się w imię zwycięstwa swojej sprawy. Mówiło się, że Kruki Salviga nie znają litości. Jeśli wywęszyły zdradę lub choćby przebłyski kolaboranctwa, nie było istotne, po której stronie jesteś. 

Ale krótko przed końcem wojny Krucza Brygada wpadła w zasadzkę. Altmerowie, po wielu próbach w końcu zdołały zlikwidować znienawidzonego wroga. Leif myśli, że jako jedyny przeżył masakrę i został wzięty w niewolę, z której następnie udało mu się uciec. Nie wie, że gdzieś tam inny dawny przyjaciel z oddziału również przeżył i walczy o przetrwanie.

Wówczas wojna dobiegła końca, a Imperium zgodziło się na warunki zwycięzców. Leif poczuł się wtedy zdradzony. Strącenie Talosa z panteonu było dotkliwym ciosem, po którym Nord długo nie mógł się pozbierać. Dziś nadzieja odradza się w jego sercu, on sam Talosa nigdy się nie wyrzekł. 

Nie zmienia to faktu, że obecnie Leif Dalmore stoi w dziwnym rozkroku. Ucieczka z niewoli, fakt przynależności do Kruków, wyznawanie Talosa czynią go przestępcą w świetle altmerskiego prawa. Ale czy Leif może i chce wracać na łono Imperium? Czy nadal chce za nie walczyć, skoro wcześniej poczuł się zdradzony przez własną ojczyznę?

Obecnie Leif planuje przebić się przez Cyrodiil na północ, do Skyrim, do Domu. W głowie ma chaos - gdzieś w jego głowie rodzą się pomysły, by zorganizować na północy ruch oporu. Oporu przeciwko wszystkim, także Imperium.


Coś o charakterze Leifa

Leif Dalmore jest dość prostym człowiekiem. Jak inni żołnierze, ceni sobie dobry napitek i zabawę w miłym towarzystwie. Dobrze się czuje w wesołej kompanii, przy której może stracić odrobinę kontroli.

Wojna jednak z niego nie wyszła. I nie wyjdzie nigdy. W Leifie tlą się ziarna minionej przemocy, rodzaj transu bitewnego, w którego trakcie odzywają się w nim najgorsze demony. Demon Przetrwania jest najważniejszym z nich. Leif wielokrotnie już z nim igrał. Za każdym razem, gdy pakował się w niebezpieczeństwo, by ratować kompanów. Bo choć zachowuje się jak straceniec, kieruje się lojalnością. Przysięgał walczyć o życie swoich druhów i ten nawyk w nim pozostał.


Potencjalne zahaczki

Dawny przyjaciel z Kruczej Brygady, tak jak Leif, przeżył masakrę. Jest w tarapatach, zaszczuty i uciekający przed zbliżającym się pościgiem. A może ma do Leifa żal, bo sądzi, że ten go porzucił? 


Głos i światło Talosa są w Leifie silne. Choć z praktycznego punktu widzenia głoszenie nauk Talosa może ściągnąć na Norda kłopoty, nie potrafiłby on odmówić współwyznawcom pomocy, gdyby znaleźli się w tarapatach. Leif wierzy, że da się przywrócić Talosa z powrotem na należne mu miejsce.

czwartek, 18 lutego 2021

[TES] Ucieczka z niewoli

 Sesja online rozegrana 13 grudnia 2020 r.



O tak, dziecino! W końcu wystąpiłem na sesji jako gracz! Sikam ze szczęścia.

Rozegraliśmy sesję w świecie The Elder Scrolls na mechanice Savage Worlds. O świecie TES nie mam praktycznie zielonego pojęcia - moja wiedza jest szczątkowa, w gry komputerowe nie grałem, więc wiem tyle, ile powiedział mi Mistrz Gry (Wojtek, kłaniam się) i ile wyczytałem parę miesięcy temu. Dlatego właśnie przepraszam za ewentualne błędy w nazewnictwie, czy błędnie podane fakty.


Wystąpili:

Felnar Favailnith - mroczny elf z Morrowind, członek gildii zabójców Morang Tong - Grzegorz;

Roger - Argonianin, agent Ostrzy - Wojtek;

Leif Dalmore - Nord ze Skyrim, kapłan bitewny - ja.


Jak każda historia w tym świecie, musieliśmy zacząć w niewoli. Skończyła się wojna Cesarstwa z Althmerskim Dominium. Jako niewolnicy elfów Bohaterowie byli gdzieś transportowani, gdy konwój został napadnięty przez cesarską partyzantkę pod wodzą Provodusa Glorentiusa. Odzyskana wolność w powojennej rzeczywistości to jednak nie jest sprawa łatwa. Dowódca przetrzebionego oddziału pełnego rannych i zmęczonych zmuszony był poprosić Bohaterów o pomoc w wykonaniu zadania: chodziło o dostanie się do miasta Bravil i uwolnienie z lochów kilku zwiadowców, w tym siostry dowódcy.

Bohaterowie dzięki pomocy rybaczki Heem-Dar zostali przemyceni do miasta, gdzie wkrótce dotarli do Karczmy Podmokłej. Tam właścicielem był Urug, ork i weteran wojenny, który dawno temu porzucił już swój fach. Wciąż jednak miał kontakty. Bohaterowie dzięki szybkiemu zwiadowi mogli przystąpić do działania i opracowania planu. Czasu nie było wiele, bo w obowiązującej elfiej polityce terroru co piątek dochodziło do pokazowych egzekucji.

Roger uruchomił swoje kontakty, by dowiedzieć się jak najłatwiej dostać się do zamku i lochów. Felnar rozpoczął polowanie i wkrótce trafił na elfi patrol. Nie mieli szans z zawodowym zabójcą. Dzięki temu też mroczny elf dowiedział się również paru faktów na temat możliwości wejścia do zamku. W tym czasie Leif rozniecał ducha oporu wśród mieszkańców (z ogromnym sukcesem), co szybko przerodziło się w niemałą popijawę. 

Następny dzień Bohaterowie poświęcili dalszemu planowaniu. Pomysł był taki, aby o świcie podpalić prowizoryczne barykady powstałe w miejscu zawalonego muru obronnego. Zajęci gaszeniem pożaru wrogowie byliby łatwym celem dla powstającej właśnie partyzantki. Rozesłano odpowiednie wieści, a Urug, usłyszawszy dzień wcześniej płomienną przemowę Leifa, zgodził się wydostać ze skrzyni swój stary topór i poprowadzić lud do ataku.

Tej nocy nie było picia. Wszyscy byli czujni i milczący. Jeszcze nim nastał świt, Bohaterowie przemknęli pod zamek i dostali się do słabo strzeżonego wejścia od strony rzeki. Gdy dostrzegli pożar na barykadach, zaczęła się ich misja. Krótka wędrówka przez ciemne korytarze doprowadziła ich do głównego dziedzińca, skąd trafili na schody prowadzące do lochów. Wywiad przeprowadzony przez Rogera i Felnara wskazywał, że cele pilnowane są raptem przez jednego strażnika. Informacje okazały się prawie całkowicie precyzyjne: strażnik był jeden, faktycznie, ale wielki i gruby jak przynajmniej dwóch. A do tego miał ze sobą wielkiego psa. Wtedy też dowiedzieliśmy się, że Felnar obsesyjnie boi się szczekaczy.

Walka przebiegła bardzo sprawnie - Leif stał się głównym celem ataków, zaciekle je odpierał, aż w końcu drużyna pokonała strażnika i jego psa. Oddział zwiadowców wciąż był zamknięty w celach, więc udało się ich uratować na czas - happy end. 


Było już późno, więc na tym etapie skończyliśmy. Choć przygoda w swojej konstrukcji była nieskomplikowana, to dobrze się bawiłem: było miejsce na trochę wewnątrzdrużynowych dialogów i przyjaznych docinek; mieliśmy przestrzeń do zrealizowania własnego planu działania.

Osobnej wzmianki wymaga fakt, że wróciliśmy do mechaniki Savage Worlds. Po dekadzie, od kiedy pierwszy raz jej zakosztowałem, muszę powiedzieć, że nadal bardzo ją lubię. Nie wprowadzaliśmy nawet żadnych modyfikacji. Prostota pozwoliła nam zachować dynamikę opowieści (przyznam, że chyba budzi się we mnie turlacz, chciałbym więcej testów!). Dla Grzegorza było to pierwsze spotkanie z SW i też nie było jakichś szczególnych problemów. Fajnie. Do zobaczenia w… tym świecie, gdzie jest Skyrim i Morrowind i humanodalne jaszczurki oraz koty w butach!