czwartek, 14 stycznia 2021

[L5K] Opowieść dobiega końca, czyli finał w Shiro Hiruma

Sesja online rozegrana 13 października 2020 r. (tak, piątek trzynastego tego felernego roku)

 

W końcu udało nam się zamknąć historię o wyprawie do Shiro Hiruma. Brali w niej udział:


Daiki no Tamiya popijający Mantis chcący przysłużyć się sprawie klanu, a ponadto coraz bardziej morderczy łucznik – G.

Mistrz Atarasi – człowiek o nieznanej przeszłości i zanikach pamięci. Kolejne flashbacki każą sądzić, że pochodzi z Klanu Kraba – M.

Isawa Daizu – rudy shugenja o niebezpiecznym pragnieniu potęgi i zamiłowaniu do fajerwerków - W.


Powolne przeczesywanie zakamarków splądrowanej twierdzy tym razem szło, moim zdaniem, dynamiczniej. Trochę dopracowałem detale i zdarzenia w poszczególnych lokacjach i przynajmniej osobiście odczułem różnicę. Nie czułem się zaskoczony nagłą ciszą i brakiem ruchu, wiedziałem co chcę zrobić, wiedziałem co ma się wydarzyć. W skrócie:

Zbrojownia: wielki kręgosłup zwieńczony gigantyczną czaszką jakiegoś wężo-smoka. Szkielet wypadał z wyższego piętra i można się było po nim wspiąć na kolejne poziomy. Gracze jednak, zakładając, że się spieszą z jak najszybszym odnalezieniem ściganej shugenja, zrezygnowali z penetracji tamtego miejsca. W samej zbrojowni natomiast, pośród broni i pancerzy, Atarasi znalazł wykonanego z niebieskiego papieru żurawia (takie origami, wiecie). Gdy wziął go do ręki, doznał wizji, w której stanął twarzą w twarz z samym Cesarzem. Atarasi trzymał miecz, a władca skierował jego ostrze w swój brzuch i się na niego nadział. Wówczas Atarasi zdecydował się ściąć mu głowę. Choć ta wizja nie była powiązana bezpośrednio z wydarzeniami w Shiro Hiruma, ale była pewną wskazówką co do dawnej tożsamości szermierza.


Świątynia
: Isawa Daizu postanowił odprawić tu rytuał i oddał się modlitwom. Daiki wyciszył się ostatnimi łykami sake - flakonik od teraz był pusty. Atarasi zaś rozmyślał o tym, co zobaczył. Nie przyznał się, co zrobił w swojej wizji. W świątyni było cicho i w tej ciszy Daiki dostrzegł podlatującego, niczym motylek, papierowego żurawia, który przysiadł mu na ramieniu. Wówczas zaczęła się kolejna wizja, w której odwiedziła ich zła maho-tsukai, choć krwawiąca (podczas poprzedniej sesji otrzymała bolesny cios), zapowiedziała, że spraw nie da się już odwrócić i że ON nadciąga. Przedstawiła się też jako Kitsu Sokori. Wtedy też została przepędzona przez inną kobietę - shugenja Hiruma, która opowiedziała o rytuale, który przeprowadziła kilkaset lat temu. Dowiedzieli się kilku istotnych faktów: natury owego rytuału i jego znaczenia, natury oni, który stanowił prawdziwe zagrożenie dla dusz poległych Hiruma. Dowiedzieli się też czego potrzebują do odprawienia rytuału. Później zapadli w sen.

Baraki: by dostać się na wyższe poziomy, między innymi do kwatery daimyo, Bohaterowie musieli przejść przez baraki. Zagnieździły się tutaj gobliny. Miała być krótka walka, taka na rozgrzewkę. No i wtedy wpadł Isawa Daizu, odpalił burzę ognia i momentalnie spopielił ponad tuzin wrogów. Więcej ich nie przewidziałem, także walka skończyła się, zanim w ogóle zdążyła się zacząć. 

Kwatery samurajów: tutaj trafili na kamienną klatkę, w której zamknięty był na wpół obłąkany Hiruma Tomoharu. Wyjawił im swoją tożsamość (chyba nie byli jakoś mocno zaskoczeni), powiedział, że bestia patrzy jego oczami i poprosił o przysługę: chciał godnie odejść przy użyciu rodowego ostrza. Tutaj pojawił się zalążek konfliktu: niektórzy sądzili, że oni uwięziony jest w ciele samego Tomoharu i poprzez seppuku bestia zostałaby uwolniona. 

Biblioteka: tutaj Bohaterowie znaleźli ukryte zwoje z zapisanym imieniem shugenja, która odprawiała rytuał. Ta informacja była potrzebna, by móc ponownie go odprawić. 

Kwatera daimyo: najbardziej skażone miejsce w zamku. Dłonie i twarze wyłaniające się ze ścian próbowały dosięgnąć Bohaterów. Wokół, co czuł Isawa Daizu, krążyły złe duchy. I w zasadzie tylko on nie zdołał się oprzeć wpływowi nawiedzenia. Najsilniejszy duchowo w drużynie, jako jedyny ze stanem Afflicted. W kwaterze znaleźli nie tylko rodowe wakizashi, ale także lekki pancerz, który należał do głowy rodziny. 


W drodze do Hirumy Tomoharu, by mógł się pożegnać z życiem, Bohaterowie dostrzegli, że północno-wschodnia strażnica, która runęła dawno temu, w tajemniczy sposób się odbudowuje. Na jej szczycie dostrzegli Kitsu Sokori, która najwyraźniej zaczęła odprawiać swój rytuał. Ciekawe, bo zakładali, że nie będzie w stanie tego zrobić nie mając odpowiednich przedmiotów. No i tak: tutaj sprawy zaczynają się rozstrzygać, zaraz pewnie maho-tsukai zajmie się duszami Hiruma… a Bohaterowie najpierw postanawiają się podleczyć (shugenja „pizga” heala), potem idą do daimyo, by mógł popełnić seppuku. Dopiero wtedy ruszyli na szczyt wieży, gdzie rozpoczęła się walka. 

Najpierw musieli uporać się z odprawiającą rytuał Kitsu Sokori oraz chroniącymi ją szkieletami bushi. Ponieważ była daleko i trudno było fizycznie jej przeszkodzić (no i miała ochroniarzy), dobrym pomysłem było wywindowanie jej strife tak, żeby nie wytrzymała psychicznie. I w gruncie rzeczy kilkoma technikami udało się to osiągnąć. Nie mniej jednak rutuał został doprowadzony do końca, otworzyły się dwa przejścia, między którymi zaczeły przechodzić dusze Hiruma.

Runda druga: wkracza Atsumari no Oni. Choć Kitsu Sokori była już niemal na łasce Bohaterów, pojawiła się odsiecz. Demon jednak nie wysłuchał próśb kobiety i rozszarpał ją, gdy uznał, że nie jest mu już do niczego potrzebna. Rozpoczęła się prawdziwa walka. Tutaj natomiast miałem wrażenie, że zabrakło dynamiki. Ostateczna konfrontacja była statyczna - zaczęło się tak, że Atarasi przyjmował ciosy demona, a demon przyjmował strzały Daikiego oraz ataki ognistą włócznią Isawy. By trochę tutaj namieszać, okazało się, że zaklęcie podtrzymujące wieżę przestaje działać i cała konstrukcja zaczyna się walić. 

No i, moim zdaniem, mimo tej statyczności, fajnie się zbiegły poszczególne testy - zarówno sukcesy i porażki. Atarasi wskoczył na demona i zaczął go dźgać rodowym wakizashi. W końcu, w ostatniej chwili, Isawa Daizu wbił mu włócznię i demon skonał. Wówczas wieża zawaliła się ostatecznie - wszyscy gracze nie zdali testów - i Bohaterowie zostali przysypani pod gruzami. 

Czy to koniec tej historii? 


Gdy opadł kurz, wokół Shiro Hiruma dało się słyszeć tylko wiatr. Północno-wschodnia strażnica ponownie legła w gruzach, grzebiąc wszystkich intruzów. 

Kitsu Sokori została rozerwana przez demona, który wykorzystał ją i zdradził. Demon zaś zginął pod ciosami trzech mężnych wojowników, niespodziewanych gości w miejscu, do którego nikt się nie zapuszcza. Bestia walczyła zajadle, lecz gruby pancerz tym razem jej nie ochronił. Czterysta lat później zemsta została dokonana.

Daiki no Tamiya wypuścił na demona deszcz strzał wbijających się, niczym szerszenie, pod jego łuski.

Atarasi, kiedyś znany jako Hiruma Makoto, odziawszy się w rodowy pancerz wspiął się na wroga i zadawał ciosy jedyną bronią, której oni mógł się obawiać.

Isawa Daizu natomiast zebrał w sobie cały gniew i wbił płonącą włócznię tam, gdzie każda normalna istota mogłaby mieć serce.

Wówczas wieża runęła i pochłonęła śmiałków. Pod zwałami gruzu spoczęły nie tylko dzielne dusze. Wraz z nimi, w ciemności, znalazły się rodowe artefakty i cenne zwoje, które mogłyby rzucić światło na nieznane losy Zamku Świtu.

Nieopodal, na jednym z posępnych głazów, tam gdzie niegdyś bushi Hiruma wkraczali do strażnicy, zatrzepował wykonany z niebieskiego papieru żuraw.

Gdzieś na pustkowiach Krain Cienia dowódca oddziału zwiadowców, Hida Nagahide, obejrzał się za siebie i spojrzał tam, gdzie jak sądził, mieścił się zamek Hiruma.



2 komentarze: