Sesja online rozegrana 1 sierpnia 2020 r.
Rozegraliśmy
kolejny scenariusz z podręcznika głównego, drugą część kampanii Four Seasons
of Mad Science, czyli Grown-up Attraction.
Wystąpili:
Doug
Olsen, Weirdo, 11 lat.
Chris,
Troublemaker, 13 lat.
Red,
Hick, 13 lat.
Wszystko
zaczęło się w październiku, gdy mimo pory roku, w lokalnym centrum handlowym otwierano
nową niesamowitą lodziarnię, w której oferowano aż dwadzieścia smaków! Wszystkie
dzieciaki z okolicy ustawiły się w kolejce i czekały z niecierpliwością na
złożenie zamówienia. Gdy pierwszy z trio, Doug, zamówił lody pistacjowe –
znudzony sprzedawca Tom nałożył gałkę do wafelka, odłożył loda na ladę i bez
słowa opuścił miejsce pracy. Zachowywał się dziwnie. Dzieciaki podążyły za nim
aż na pole za miastem, gdzie Tom po prostu usiadł na ziemi i zaczął obserwować
zachód słońca. Później dołączył do niego inny facet i w obliczu takiej sytuacji
Dzieciaki uznały, że nie chcą wiedzieć, co będzie dalej (hehe, nic nie było,
dwóch facetów po prostu paliło papierosy i gadało o pierdołach). Poza tym
dostrzegli dziwny metaliczny cylinder w środku pola, nieopodal którego relaksowali
się mężczyźni.
Nazajutrz
okazało się, że w domach jest inaczej. Chris odkrył, że jego ojciec nie tylko
nie był naćpany, ale też zaoferował mu jajecznicę. Gdy jednak dzieciak czekał
na śniadanie, ojciec gdzieś zniknął, zostawiając danie na patelni. Doug odkrył
brak śpiącego tradycyjnie ojca na fotelu – ten gdzieś wyszedł. W szkole okazało
się, że zajęcia z techniki nie odbędą się, bo pan Manheim gdzieś zniknął,
doprowadzając dyrektora do furii. Chłopaki pograli w piłkę na zastępstwie, a
później postanowili się włamać do gabinetu zaginionego nauczyciela. Tam nie
tylko trafili na testowany przez niego system namierzający (po prostu GPS, nie oszukujmy
się), który pokazał, że pan Manheim przebywa na polu, gdzie dzień wcześniej
obserwowali znudzonego Toma, ale także skontaktowali się z nim przez
krótkofalówkę. Dziwnie się zachowywał.
Dzieciaki
obserwowały otoczenie. Wokół metalicznego cylindra pojawiało się coraz więcej
dorosłych, w tym ojcowie Chrisa i Douga. Chłopcy próbowali zagadać, dowiedzieć
się o co chodzi i wszystko to było podejrzane – trzeźwi ojcowie, prowadzący
jakieś wydumane rozmowy o insektach i priorytetach w życiu? Nieprawdopodobne.
Próba
zbliżenia się do tajemniczego cylindra zakończyła się słowną reprymendą
dorosłych („ do domu, lekcje odrabiać”). Przeszukanie pobliskiej porzuconej
farmy – pozwoliło odkryć porzuconą lornetkę, dzięki której można było przyjrzeć
się zbieraninie dorosłych z odległości. Dostrzegli kable odchodzące od
urządzenia i znikające pod ziemią. Poszukiwania przeniosły się do lasu, gdzie
dzieciaki trafiły na echosondę z mnóstwem kabli. Wystraszył je jednak robot
pilnujący tego miejsca. Choć zwrócił się do nich uprzejmie i po dworsku,
chłopaki postanowili dać nogę.
Następnie
Dzieciaki poszukiwały wejścia do tuneli serwisowych, gdzie mogliby
zneutralizować działanie tajemniczego cylindra. Mieli początkowo pomysł, by
przeciąć kable przy echosondzie, ale rezolutny Red, mając doświadczenie
wyniesione ze wsi w Teksasie, słusznie skojarzył, że doprowadzi to do
przeciążenia i może być niebezpieczne – dla nich lub dla dorosłych przy cylindrze.
Szybki wypad do biblioteki (pustej, bez dorosłych – a jakże!), przegląd planów
i oficjalnych broszur DART i oto urwis Chris znalazł typa, Mike’a Warrena,
który swego czasu odniósł dość poważny wypadek przy kablach i teraz leżał unieruchomiony
w domu. Miał jednak trochę poprzestawiane w głowie. Choć był dorosły, widział w
Dzieciakach kolegów z klasy i umówił się z nimi „tam przy tej skale, gdzie jest
zejście do podziemi”. Takim oto sprytnym sposobem wiedzieli dokąd się udać.
Czasu
nie było dużo, bo dodatkowe obserwacje coraz większej grupy dziwnie
zachowujących się dorosłych przy cylindrze (dzień wcześniej, obserwując go z
dystansu, dostrzegli na nim napis „ArAN”) wskazywały, że część z nich się
uwstecznia. Znudzony Tom, który jako pierwszy przybył w to miejsce, teraz zachowywał
się bardziej jak rozemocjonowana małpa. Szybka wyprawa do tunelu serwisowego została
zwieńczona szybką i raczej bezproblemową konfrontacją z dwoma robotami strażniczymi
pozostawionymi tam przez tajemniczą osobę. Red i Chris podważyli siatkę umieszczoną
w podłodze, a Doug obiegł jednego z robotów i wepchnął go w powstały otwór.
Maszyna została porwana przez płynącą pod nimi rzekę.
Przyciągający
dorosłych cylinder przestał działać. Wszyscy się rozeszli i wrócili do swojego
codziennego życia, jak gdyby nic się nie stało.
*
Bardzo
się cieszę, że po przerwie znowu udało nam się zagrać. Coś jednak w moim
prowadzeniu było nie tak: miałem wrażenie, że nie potrafię docisnąć Dzieciaków,
postawić przed nimi prawdziwego zagrożenia – że nie było zbyt wiele emocji.
Może to kwestia zmęczenia (dziady, gdy zaczynają grać po godzinie 20, szybko
przysypiają), może jeszcze lekka nieznajomość skutecznego wykorzystywania
zasad? Do przemyślenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz