UWAGA, SPOLERY DOTYCZĄCE PRZYGODY ZE STARTERA DO FALLOUTA - JEŚLI MASZ W TO GRAĆ, TO POWIEDZ SWOJEMU MISTRZOWI ŻEBY TO PRZECZYTAŁ I WYBIERZCIE SOBIE INNĄ GRĘ
.
.
.
.
.
.
.
.
O kurde, Mirki! Tydzień się nosiłem z napisaniem tego posta, albo nawet więcej niż tydzień, ale plejada skomplikowanych i poplątanych emocji skutecznie mi to uniemożliwiała. Ale ludzie starzy to ludzie silni, nie to co pokolenie Z, hehe, my nie odpuszczamy tak łatwo i w ogóle, ale ja nie o tym.
Skończyliśmy rozgrywać przygodę do Fallouta 2d20 podaną w tym zestawie startowym, po angielsku Quickstart. Wiecie, jak się nie zna 2d20 i jak niektórzy Gracze nie grali w Neuro, wróć, w Fallouta, to taki Quickstart wydawał się dobrym pomysłem, szczególnie, że byli tam gotowi Bohaterowie, więc nie trzeba było się krindżować na sesji zero. No to przerzuciłem te postaci na Roll20 i super, można sobie wybrać, a nie że musi być tak, jak ja chcę.
Quickstart to jest majstersztyk - idealne połączenie spigułkowanych zasad i, oczywiście, przygoda. Te zasady - myślałem sobie w trakcie lektury - to w porządku podstawa, Gracze nie będą zadawali podstawowych pytań w trakcie gry, bo przecież wszystko tu mają. Ale mój pdf był chyba wybrakowany, bo w pewnym momencie jest odniesienie do strony 200, a sam starter ma stron 64 i nie wiem o co chodzi, czy ktoś spotkał się z tym problemem? Ale tam olać zasady, kto by się nimi przejmował, i tak wolę prawdziwe granie narracyjne, a nie jakieś tam kostki. Przejdźmy do scenariusza, bo tutaj to dopiero jest padaka.
Wszystko zaczyna się od kłesta danego przez takiego skrybę Bractwa Stali, takiego samotnika w punkcie nasłuchowym i on mówi Bohaterom, że odebrał sygnał ratunkowy od kolegów i trzeba gdzieś pójść i sprawdzić co i jak. No i tutaj w ogóle to się okazało, że poza jedną Bohaterką to Drużyna nie miała za bardzo motywacji żeby cokolwiek robić dla jakiegoś starucha i generalnie to mogli gościa oskubać i pójść gdzieś indziej. No ale mówię Graczom że słuchajcie, że to starter, dajmy mu szansę, że scenariusz zakłada, że przyjmą to zlecenie no i Gracze przyjęli to zlecenie i poszli we wskazanym kierunku, ale wcześniej trafili na taką chatkę i tam spędziliśmy pół sesji, bo ze środka wyskoczyły ze trzy karakany, ale ich statystyk nie było w starterze, więc musiałem zajrzeć do podręcznika, a tam okazało się, że te karakany to są takie szybkie gnojki, a początkujący Bohaterowie to w sumie niezbyt byli w stanie je trafić.
No ale mówię, dobra, słuchajcie, nie będziemy wariować, to tylko robaki, prawdziwa przygoda czeka tuż za rogiem, więc już to zostawmy i chodźcie, bo tam jest miejsce katastrofy. No i oni tam poszli i widzieli, że się rozwalił taki helikopter i że są już prawie zabici rycerze i ich atakują takie śmieszne roboty. Dla odmiany, statystyki protektronów były podane.
No dobra, w końcu jedna rycerka uratowana, poznany wcześniej skryba nadaje komunikat i mówi, że trzeba pójść do takiej miejscowości i tam poszukać wzmacniacza sygnału, bo to przez niego ktoś steruje tymi robotami, że to niemożliwe żeby one same tak robiły, więc ten wzmacniacz jest ukryty w takim mieście i trzeba go znaleźć i popsuć, ale uwaga, bo wokół grasuje pełno rozbieganych ghuli. No i myślę sobie, spoko, to okazja do wprowadzenia zasad szabrowania, odnajdywania fajnych przedmiotów no i jak to w Falloucie, będzie można poczytać pamiętniki nieżyjących ludzi poznając ich skrywane tajemnice. Myślę sobie, że się trochę przyłożę i wymyśliłem nawet trochę historii, które uzupełniają te ochłapy ze startera. No i Bohaterowie poszli do tego miasta i unikali wszystkich ghuli jak tylko się dało, więc nie chcieli poznawać żadnych historii, tylko dorwać ten wzmacniacz sygnału.
No i potem, po zniszczeniu tego wzmacniacza, ten skryba znowu daje znać, że teraz już wiadomo skąd ktoś kieruje złymi robotami i trzeba iść do takiej bazy i to szybko, żeby uratować jakichś narwanych rycerzy w pancerzach wspomaganych. Tak, Mirki, dobrze rozumiecie: grupa postaci na 1 poziomie ma uratować od niechybnej śmierci dwóch zapuszkowanych wymiataczy, których statystyk w sumie w starterze się nie podaje, ale wszyscy wiemy o co chodzi z tymi pancerzami. No ale wiecie, mówię im, scenariusz zakłada, że tam pójdziecie i im pomożecie, ale możemy to olać i oni po prostu odwrócą uwagę robotów i wejdziecie do tej bazy i poznacie dramatyczną historię stojącą za tym wszystkim, co rzuci takiego wiecie, moralnego półcienia, że nie ma czarno-białych historii, że są odcienie historii.
No, powiedzmy, że tak było.
Generalnie ta przygoda składa się z trzech aktów, nie? No i na początku każdego jest napisane, że w tej przygodzie Bohaterowie będą mieli okazję zrobić to, to i tamto, na przykład stanąć do epickiej bitwy z karaluchem, a także poznać fascynującą przeszłość starucha ze słuchawkami. Dlatego sprawdzajcie, czy Wasze startery są kompletne, bo w moim to prawie nic nie było na temat tych historii. No ale też w tych materiałach, które akurat są w starterze jest sporo dowcipów i propozycji humorystycznego przedstawiania zdarzeń, w tym propozycje tego, co mówi jakaś postać, np. „DLACZEGO SWĘDZI MNIE NOS?”. No powiem Wam, że obśmiałem się jak norka, szczególnie że mówi to postać bez nosa. Hehehe. He.
Muszę teraz zapłacić Graczom za to, że wytrzymali te trzy sesje.
Nie jest łatwo o dobry starter. A to przecież wizytówka systemu...
OdpowiedzUsuńOj tak! Tutaj wyraźnie widać jakieś sklejanie treści ad hoc i sporą naiwność scenariusza. Szkoda, bo może w Quickstarcie należałoby się doszukiwać okazji do jakiegoś ocieplania samego Fallouta 2d20, który również - pod kątem zasad - raczej nie przypadł mi do gustu.
Usuń