poniedziałek, 30 września 2024

Rychło w czas! Coriolis: Starter

Po długim, bardzo długim czasie od jego wypuszczenia, w końcu zebrałem się do lektury startera do zapowiedzianej po polsku gry Coriolis. Jest początek maja 2023 r., gdy piszę te słowa. Na tę chwilę, po burzy dotyczącej jakości proponowanego tłumaczenia, po burzy dotyczącej feminatywów i neutratywów, jesteśmy na etapie wstrzymanej przedsprzedaży podręcznika głównego. Ekipa Black Monk Games zdecydowała się poświęcić więcej pracy tłumaczeniu tak, by odnieść się do wielu - delikatnie rzecz ujmując - postulatów fandomu.

Pamiętam swoje wrażenia przy lekturze anglojezycznego podręcznika. Z jednej strony, będąc pod wpływem uroku YZE, jakości wydania i ogólnej wizualnej/estetycznej jakości myślałem tylko o tym, jak bardzo chciałbym to poprowadzić. Z drugiej strony czułem, że setting jest tak złożony, że odzywała się moja bariera językowa (a raczej dobrze sobie radzę z językiem) i myśl, że nie ma szans, żebym mógł dobrze operować całą społeczno-polityczną złożonością Trzeciego Horyzontu. I w ten sposób gra trafiła na półkę, gdzie oczekuje na realną konsumpcję. Ta konsumpcja w końcu nastąpi, nie mam wątpliwości, a coriolisowy starter wydawał mi się doskonałą szansą na przyspieszenie procesu oczekiwania (i przebicia się przez kolejkę innych gier na kupce frajdy, która rośnie, a ja obiecałem sobie w tym roku, tj. 2023, ogrywać raczej te tytuły, które już znam, by poznać je lepiej). 

Dopiero po lekturze startera zacząłem rozumieć niektóre z zarzutów fandomu. Muszę tutaj jednak zaznaczyć, że stosowanie feminatywów nie stanowi dla mnie najmniejszego problemu, tak samo umiarkowane stosowanie neutratywów, a jedyny mój opór co do tego drugiego może wynikać z pewnej ekonomii językowej, bo na pewno nie z powodów ideologiczno-obyczajowych. Dostrzegłem natomiast pewne drobne trudności związane z nowymi określeniami dla powszechnie stosowanych Bohaterów Graczy czy Mistrza Gry, to jest odpowiednio Postaci Awanturniczych i Mistrza Opowieści. Przyzwyczajenie robi swoje i za każdym razem trafiając na „PA” oraz „MO” potrzebowałem chwili, by połączyć kropki. I faktycznie później, gdy pojawiają się Punkty Akcji (PAK), może zachodzić pewne pomieszanie. Faktycznie odejście od pewnych utartych schematów, wyłamanie ze starych przyzwyczajeń powoduje drobne przestoje w lekturze, takie pauzy, które na dłuższą metę mogą być minimalnie uwierające. Koniec końców, podejrzewam, że w praktyce na sesji i tak wszyscy posługiwaliby się powszechnie przyjętymi określeniami.

Jest inne językowe wyzwanie w Coriolisie. Podejrzewam, że wszyscy zdają sobie z tego sprawę, bo przecież już na początku startera pojawia się niejaka furtka z napisem „wymawiaj to jak chcesz”. Ale wymowa to jedno. Druga sprawa, i to samo czułem czytając Diunę w tłumaczeniu Łozińskiego - zmyślone twory technologiczne wymagają nazwania językiem, który nie jest na nie gotowy i czasem powstają dziwne (bo wynikające z nieprzyzwyczajenia) brzmienia, obce na tyle, że niekiedy trzeba aż zmrużyć oczy, by odczytać jakąś skomplikowaną nazwę. Ekonomia języka pewnie zrobi swoje i na sesji znajdą się sposoby na wprowadzenie zamienników bliższych i lepiej kojarzonych.

Jeśli chodzi o zasady, to ta iteracja YZE wyjątkowo mi się podoba. Dwie kategorie HPków (fizyczne i umysłowe) chyba docierają do mnie bardziej niż stany znane nam z Vaesen czy Tales from the Loop. Metawaluta Punktów Mroku również wydaje się fajnym narzędziem zapewniającym ciekawy bezpiecznik chroniący przed Mistrzami Gry z trzaskami. Lubię, gdy zasady aplikują się także na MG. Pewną nowością jest też dla mnie inny sposób wbijania „krytyków” - potrzeba dodatkowych „szóstek” i wówczas rana krytyczna może pojawić się także przed zejściem HPków do zera. Fajne rozwiązanie - wydaje mi się, że częściej przeciwnicy będą po prostu eliminowani, ale nie zabijani, co potencjalnie może zapewnić widowiskowe powroty antagonistów. Z drugiej strony zapewne Bohaterowie też będą mieli wyższy współczynnik przeżywalności, ale to znów ocena oparta wyłącznie na intuicji. 

(Dopisek w marcu 2024: moja intuicja nie jest warta funta kłaków! Obecnie mam wrażenie, że Coriolis to jednak morderczy system)

(Dopisek we wrześniu 2024: po prawie roku gry w Coriolisa stwierdzam, że nie wszystkie rzeczy działają mi dobrze: dojrzewam do wprowadzenia kilku domowych uproszczeń. Jeśli chodzi o Punkty Mroku, to jednak mam z nimi problem: wkurza mnie to, że nie mam żadnych ograniczeń i wytycznych w ich używaniu, równie dobrze mogłoby ich nie być, a twisty i przeciwności mógłbym wprowadzać według własnego widzimisię)

No i na koniec przygoda wprowadzająca do Trzeciego Horyzontu. Jestem ciekaw, jakie są wrażenia osób mających z tą grą doświadczenia i rozgrywających także ten scenariusz. Bo z mojej perspektywy wygląda to jak dungeon crawl na dryfującej w ciemności stacji kosmicznej. I to samo w sobie nie jest przecież czymś szczególnie złym. Ba! Dungeon crawle to sama radość, ale nie jestem pewien, czy tego akurat potrzebujemy w starterze. Owszem, backstory scenariusza daje nam jakiś tam drobny wgląd w przeszłość jednej z planet, ale to raptem detal. Nie ma tutaj jakiejś kwintesencji, nie ma czegoś, co wywołałoby efekt WOW w Graczach, co sprawiłoby, że zakochają się w świecie przedstawionym. A tego właśnie bym chciał: zarysu historii, która pozwoliłaby mi choćby kapsułkowo przedstawić ten złożony, ale piękny setting. 

czwartek, 26 września 2024

[CWD] Kasztan

Sesja online rozegrana 18 września 2023 r.


Akcja zaczyna przyspieszać. Po spotkaniu z Krwawnikiem i rozmowie z Tytusem i Aurorą z ruchu oporu Bohaterowie bardzo szybko zmieniają fronty. Orczy wódz przestaje im się podobać. Wyjątkiem jest Banifeller, którego ambicje wydają się być - przez postawę drużyny - niezaspokojone. 


Wystąpili:

Peg (Peggy) - człowiek - wojownik - giermek - paladyn / buntownik-terrorysta / ładne oczy / nosi przy sobie zasuszoną głowę swojego dawnego pana rycerza;

Banifeller - odmieniec - łotr - złodziej - wygnany z rodzinnych stron, koczownik-zbieracz-żebrak o potencjalnie szlacheckich korzeniach;

Świętojebek - goblin - magik - nekromanta - czarownik, przeciętny chłopak, mocno śmierdzący, nosi przy sobie ręcznik i mydło.


Do karczmy Lotty puka blady i zmarniały Łagodny Tobiasz, aspirujący do roli przeora świątyni Królowej Lata. Miał dwa problemy, które chciał zrzucić na Peg: po pierwsze, na terenie świątyni rozsiadła się grupa orków, która to miała - wedle akolitów - kalać ogród. Druga sprawa dotyczyła tajemniczego gościa, niejakiego Edgara, który to zdawał się być jakimś wyznawcą Rogatego Króla. Edgar poprosił o rozmowę z Peg. Tobiasz orzekł, że nie chce już być przeorem i zgodził się zamiatać karczmę. 

Bohaterowie udali się do świątyni. Rezydujący tam kapłani oczekiwali od Peg, że przegoni orków, którzy siedzieli nieopodal Wierzby jak na pikniku: jedli, pili, byli weseli, ale nie robili szczególnych problemów. Peg postawiła na ideę otwartości na Innych, co akolitom wyraźnie się nie spodobało. 

Następnie doszło do rozmowy z Edgarem - wysokim kapłanem Rogatego Króla z okolic Mrocznego Lasu na wschodzie. Twierdził, że ostatnimi czasy z lasu uciekają przerażeni zwierzoludzie, których ktoś próbował żywcem pożreć. Zaczęło się to dziać niedługo po tym, jak w okolicy przejeżdżał orszak jakiegoś ważnego oficjela z Sześciogrodu. Bohaterowie szybko połączyli to z Marashem XII. Edgar zbierał siły na polowanie na zło, które zaczaiło się w lesie. 

Następnie Peg wysłała list do Krwawnika, w którym zwraca uwagę na obecność orków i póki przestrzegają świątynnych zasad, są mile widziani. W liście też Bohaterowie zawarli informację o Lottcie - skłamali. Krwawnik przysłał odpowiedź: przyjął informację do wiadomości i poprosił o opróżnienie magazynu nieopodal stacji kolejowej - miał być przygotowany na potrzeby transportu z Kuźni. Bohaterowie byli nieco zdziwieni tak upokarzającym zleceniem, ale czego się spodziewali po odrzuceniu propozycji objęcia kluczowych stanowisk w mieście?

Tutaj doszło do dyskusji, co robić dalej. Polowanie w Mrocznym Lesie i tak musiało poczekać, także Bohaterowie ruszyli wieczorem do magazynu. Pierwszy raz użyłem do walki mapki taktycznej. W środku było trzech domniemanych „włóczęgów”, którzy prędko okazali się najętymi zbirami. Banifeller zdążył jednego jeszcze przepytać, a ten odrzekł, że najął ich milczący gość - wkrótce miało się okazać, że był to ork-rewolwerowiec Kasztan, który miał przecież wyrwany język i nigdy się nie odzywał.

Reszta sesji minęła na walce. Peg związała się w pojedynku z dwoma zakapiorami i nie szło jej zbyt dobrze. Świętojebek pizgał potężnymi i wybuchowymi czarami, które wspierały Peg. Wówczas z cienia wyszedł Kasztan i również zaczął walić do Bohaterów - wybuchy goblina-czarodzieja nieco go osłabiły, ale rewolwery i dwa miecze zakapiorów siały zniszczenie: istniało spore ryzyko Total Party Kill. Wówczas Świętojebek wykorzystał fakt, że Kasztan nieco się zbliżył (stał na wysokim, częściowo zawalonym regale) - goblin podpełzł i odpalił niszczycielski czar wiedząc, że najprawdopodobniej przez niego zginie. Kasztan dosłownie wyparował - zostały po nim jedynie rewolwery, płaszcz i kapelusz. Jeden zakapior leżał nieprzytomny (wyeliminowany na samym początku przez Banifellera), drugi się wykrwawiał, a trzeci poddał. Peg resztkami sił podała Świętojebkowi eliskir leczenia, by go ustabilizować. 

W wyniku ognistych czarów magazyn i jego najbliższe otoczenie wkrótce miały spłonąć. Bohaterowie opuścili lokację z zamiarem ukrycia się - wiedzieli, że Krwawnik ich zdradził, ale nie wiedzieli dlaczego (nie zdają sobie sprawy, że poznany niedawno Tytus z ruchu oporu jest szpiclem Krwawnika). Drużyna, wiedząc, że może być dalej ścigana, podjęła decyzję o zapolowaniu na Ellę.

Drużyna awansowała też na 7. Poziom.

czwartek, 19 września 2024

[CWD] Przybycie Krwawnika

Sesja online rozegrana 4 września 2023 r.


Wystąpili:

Peg (Peggy) - człowiek - wojownik - giermek - paladyn / buntownik-terrorysta / ładne oczy / nosi przy sobie zasuszoną głowę swojego dawnego pana rycerza;

Banifeller - odmieniec - łotr - złodziej - wygnany z rodzinnych stron, koczownik-zbieracz-żebrak o potencjalnie szlacheckich korzeniach;

Szpas - chochlik - wyleciał przez magiczny portal i trafił wprost do Sześciogrodu;

Świętojebek - goblin - magik - nekromanta - czarownik, przeciętny chłopak, mocno śmierdzący, nosi przy sobie ręcznik i mydło.


Krwawnik wjechał do Sześciogrodu. Może nie jako bohater, nie jako wyzwoliciel, ale też jeszcze nie tyran, choć cisza na ulicach (mieszkańcy pozamykali okiennice) mogła zdradzać społeczną reakcję na nowego samozwańczego wkrótce-gubernatora. Krwawnik wraz całą świtą udał się do zamku, skąd po dwóch godzinach wyruszył do karczmy Lotty Flores na rozmowę z Bohaterami. Miał dla nich propozycje:

- Peg miała zostać głową nowego Kościoła Starowierczego zrzeszającego i koordynującego dotychczasowe działania Starowierców. Miała to być przeciwwaga dla znienawidzonego przez orków Kościoła Nowego Boga. Ponadto Peg miała zorganizować coś na wzór nowej inkwizycji ścigającej nielegalne kulty.

- Świętojebek miał zostać nadwornym koordynatorem ds. Magii i zająć się licencjonowaniem czaromiotów oraz ściganiem nielicencjonowanego czarostwa.

- Banifeller wraz z Szpasem mieli zająć się odnalezieniem machiny niedawno poznanego i zabitego elfa, by odtworzyć armię odmieńców, na czele której miał stanąć Banifeller. Krwawnik zdradził, że Szpas jest kluczem do innego świata i tym samym wyjawił swoje zamiary: chciał w przyszłości podbić królestwa Pięknego Ludu.


Tylko Banifellerowi odpowiadała propozycja. Ostatecznie jednak Drużyna odmówiła Krwawnikowi nie chcąc szczególnie brać odpowiedzialności za kształtowanie nowego porządku. Świętojebek uznał, że może wykonywać zadania na zlecenie. 

Krwawnik wobec tego - choć rozczarowany i chyba urażony odmową - dał Bohaterom zadanie: chciał, by odnaleźli knujących spiskowców ruchu oporu, którzy mają wiedzę o miejscu ukrycia Lotty. Krwawnikowi bardzo zależało, by ją odnaleźć. 

Na podstawie dostarczonych informacji Bohaterowie dość szybko odnaleźli dom, w którym mieli działać członkowie ruchu oporu. Podczas gdy Szpas pilnował frontowego wejścia, reszta Drużyny zakradła się po mistrzowsku od zaplecza, przez kuchnię. 

Dom należał do czarodzieja Romana Piekielnika. Mieszkała tam jego uczennica Aurora (Banifeller jako ulicznik ją kojarzył, dlatego szybko namierzyli miejsce), która wraz z niejakim Tytusem miała koordynować ruch oporu wobec Krawnika. Już na miejscu okazało się, że w salonie pod żyrandolem Roman Piekielnik od jakiegoś czasu sobie dyndał z wywalonym jęzorem. 

Było też na piętrze, na galerii dwóch strażników. Wpuszczony przez Świętojebka Szpas zapchał okruchami krakersa mechanizmu spustowe kusz. Banifeller przyjął postać Romana Piekielnika i wyszedł z herbatą do salonu i sparaliżował przerażonych strażników. Świętojebek radośnie szabrował czarodziejskie szafki. Wówczas doszło do krótkiej walki: strażnicy nie byli szczególnym problemem. Usłyszawszy hałas z jednego z pokojów wyskoczył Tytus, a Banifeller rzucił się na niego, by go obezwładnić. W drzwiach pojawiła się też Aurora, ale nie zdążyła nikogo ukarać, gdyż Szpas wydarł się, że przecież chcieli tylko porozmawiać! Wszyscy go posłuchali, choć po wtargnięciu Bohaterów, rozmowa była raczej chłodna. Mimo tej wpadki, Peg zdołała lekko zaflirtować z Aurorą, która najwyraźniej się nią zainteresowała.

O co chodziło? Bohaterowie od samego początku nie chcieli wydawać Krawnikowi Lotty Flores. Dlatego ustaliwszy, gdzie się znajduje, zajęli się opracowaniem strategii wyprowadzenia Krwawnika w pole w taki sposób, by uznał, że mieli dobre intencje, ale że jej odnalezienie i doprowadzenie przed jego oblicze jest zwyczajnie niewykonalne.

Tutaj skończyliśmy. Bohaterowie zamierzają udać się do Krwawnika, by sprzedać mu nieprawdziwe informacje. 

czwartek, 12 września 2024

[Deadlands] Devil's Backbone

Sesja online rozegrana 28 sierpnia 2023 r.


Taka oto odskocznia, zrealizowałem plan z zeszłego roku: przypomnieć sobie Savage Worlds. Padło na Deadlands: Reloaded, moją dawne niespełnione marzenie. Postanowiłem postawić na gotowca i poprowadzić przygodę na gotowej lokalizacji z dodatku: Ghost Towns.


Wystapili:

Pastor Jean-Paul - pastor strzelający cudami, brat Quarah’a Białego Kruka;

Quarah Biały Kruk - zamerykanizowany tubylec, rewolwerowiec, brat pastora Jeana-Paula (z tej samej matki).


Bohaterowie dostali list od kuzynki Jane Carol, która mieszkała w miasteczku Grayson Flats, nazywanym obecnie Devil’s Backbone. Nazwa zmieniła się, ponieważ w wyniku wielkiego trzęsienia ziemi mieścina została niemal dosłownie wystrzelona w powietrze i zamieniła się w niedostępny płaskowyż, do którego prowadzi tylko jedna, kręta i niebezpieczna droga - poskręcana i krzywa jak kręgosłup diabła.

List był prośbą o pomoc: po trzęsieniu mieszkańcy stali się więźniami, ponieważ droga została zamknięta przez bandytów Emmetta Hartleya, który dobił targu ze Stowarzyszeniem  Górników Wielkiego Labiryntu, by z miasta nie wyjechała choćby uncja upiorytu. Górnikom nie opłacało się bowiem, żeby rynek zalało mnóstwo tego surowca, który ujawnił się w mieścinie. 

Bohaterowie w zasadzie bez problemu minęli bandytów (wjechać można, z wyjazdem gorzej), pokonali kilka wielkich pająków po drodze i wjechali do miasta. W saloonie spotkali się z kuzynką, właścicielką lokalu oraz piastującą od kilku miesięcy stanowisko szeryfa. Poznali również ważniejszych mieszkańców: szalonego naukowca z Niemiec, Johanna Fehlera; burmistrza Jededaiah Hennessee; agenta Huberta Lavigne; nasłuchali się też o śliskim właścicielu sklepu, Owenie Halpinie, który na pewno miał jakiś deal z Hartleyem, bo jako jedyny namawiał, do zachowania statusu quo.

Fehler tymczasem opętańczo pracował nad sposobem na ucieczkę z miasta: to pomysł z windą, to z jakimś bezszynowym pojazdem, to z gigantycznymi schodami, które udało się ukończyć w połowie (czyli jakieś 150 metrów w dół), ale na które powoli zaczyna brakować w mieście surowców (wiele budynków zostało na te potrzeby zwyczajnie rozebranych). Burmistrz też twierdził, że niedługo skończy się dobra passa i trzeba jakoś ludzi wyprowadzić z miasta.

Bohaterowie bardzo szybko przystąpili do planowania. Przede wszystkim Fehler miał przygotować coś na wzór opancerzonego wozu, którym dałoby się podjechać do „fortu” bandytów. Pastor tchnął w burmistrza ducha nowej nadziei (wypuszczając cygarowy dym w kształcie krzyża). Biały Kruk nazajutrz miał pójść z Hubertem Lavigne do domu Owena Halpina i upozorować jego samobójstwo. Bohaterowie uznali to za konieczne, ponieważ Halpin zbierał wokół siebie coraz więcej zwolenników i trzeba było jak najszybciej odciąć ich od lidera. Nazajutrz w południe pastor miał wygłosić bardzo ważne kazanie, by również mieszkańcy nabrali nadzieję na ucieczkę z Devil’s Backbone.

Na następny dzień Quanah zakradł się do domu Owena Halpina. Zastał go śpiącego razem z prostytutką: przyłożył poduszkę do głowy, do poduszki pistolet i pociągnął za spust. Co ciekawe, dziewczyna obok tylko na chwilę się przebudziła, ale uznała, że Halpin po prostu się krząta. Quanah zostawił spreparowany przez pastora list pożegnalny i wyszedł.

Potem pastor wjechał na plac na przygotowanym przez Fehlera pastor-mobile (dla efektu), wygłosił płomienną mowę o ludziach właściwych i słusznych oraz na tych, którzy urządzili targowisko w świątyni (w domyśle: Halpin). Na koniec pastor ściągnął z nieba piorun, który walnął w dom Halpina, wywalił na zewnątrz szyby… i zbudził prostytutkę, która wybiegła nago na ulicę. 

Problemy lokalne zostały rozwiązane. Kilka dni później Fehler przerobił pastor-mobile na wóz opancerzony, którym Bohaterowie oraz agent Hubert Lavigne ruszyli na bandytów. Po drodze niemal doszło do katastrofy (napędzany upiorytem bojler prawie eksplodował). Niemniej udało się wozem strzaskać barykadę, zaskoczyć bandytów i rozpętać strzelaninę… początek był mocny, ale wówczas Hartley odwinął się jednym celnym strzałem tak mocno, że Quanah został wyeliminowany i zaczął się wykrwawiać. Również pastorowi i agentowi nie szło najlepiej pod zaporowym ogniem wszystkich bandytów. Ostateczny wynik konfrontacji był taki, że Hartley został śmiertelnie rażony boskim piorunem, podobnie jak kilku bandytów. Reszta uciekła. Śmierć poniósł Quanah Biały Kruk oraz agent Hubert Lavigne. I choć Devil’s Backbone zostało otwarte, a mieszkańcy mogli poszukać lepszego losu, pastor Jean-Paul nie mógł mówić o pełnoprawnym zwycięstwie. Wszak stracił brata.

czwartek, 5 września 2024

[CWD] O przyszłość Sześciogrodu

Sesja online rozegrana 21 sierpnia 2023 r.


Wystąpili:

Peg (Peggy) - człowiek - wojownik - giermek - paladyn / buntownik-terrorysta / ładne oczy / nosi przy sobie zasuszoną głowę swojego dawnego pana rycerza;

Świętojebek - goblin - magik - nekromanta - czarownik, przeciętny chłopak, mocno śmierdzący, nosi przy sobie ręcznik i mydło.


Czas wakacji niekoniecznie sprzyja dużym postępom w kampanii. Udało się jednak zebrać dwójce Graczy, więc szczęśliwie udało nam się parę spraw pchnąć do przodu.

Z Bohaterami spotkała się Ella i Kasztan, ponieważ Świętojebek wysłał do nich list z prośbą o rozmowę. Celem było ustalenie, co trzeba zrobić, aby Sześciogród był gotowy na przybycie Krwawnika, będącego już niemal pod samym miastem. Ella powiedziała, że problemem jest grupa straceńców pod wodzą znanego nam już Mathiasa Luxa, którzy postawili na wjeździe wątpliwą barykadę. Grupa nie była realnym zagrożeniem, ale Krwawnik uwidział sobie, że chce wjechać do miasta jak Bohater bez incydentów, które mogłyby wpłynąć negatywnie na jego wizerunek. Ork uważał, że nie trzeba załatwiać tego przemocą i to samo powiedziała Ella.

Następnie w świątyni Królowej Lata trwały przygotowania do pogrzebu Klarysy Hill. Do Peg zagaił wątpliwy zastępca przeoryszy zwany Łagodnym Tobiaszem, raczej człowiek mierny i bez szczególnych właściwości. Poprosił Peg o wygłoszenie mowy pożegnalnej i oficjalne wysunięcie Tobiasza na funkcję nowego przeora. Później, przed stosem pogrzebowym, Peg wygłosiła poruszającą mowę i podpaliła stos. Następnie pochwaliła Tobiasza i zasugerowała, że to ona powinna zarządzać świątynią oraz jej sprawami. Ogólny pomruk zebranych wskazywał, że nikt nie ma wątpliwości, że to właśnie Peg jest najwłaściwszą osobą. Tobiasz niemal zemdlał.

Po pogrzebie, późnym wieczorem, Peg i Świętojebek udali się na skraj miasta, by załatwić problem Mathiasa Luxa - człowieka obecnie złamanego, nie widzącego dla siebie innego losu, jak śmierć w beznadziejnej próbie powstrzymania Krwawnika. Koncyliacyjna postawa Świętojebka nie przyniosła rezultatu: Mathias stał się ofensywny i rasistowski. Rozsierdzony Świętojebek ewaporował Mathiasa Luxa potężną kulą ognia. Nie o to chodziło Krwawnikowi, ale też - jak później stwierdzi Ella - mało kto będzie o tym incydencie pamiętał.

Peg i Świętojebek wrócili do ciemnej i pustej karczmy Lotty Flores, gdzie postanowili opić ostatnie wydarzenia. Do drzwi zapukała Ella. Doszło do podsumowującej rozmowy i zgrzytu: Krwawnik pragnął spotkać się na prywatną rozmowę z Bohaterami i chciał, by doszło do niej na łonie przyrody, w pięknym ogrodzie, to jest świątyni Królowej Lata. Peg się nie zgodziła, ale Bohaterom udało się przekonać Ellę, że karczma będzie lepszym i ciekawszym miejscem zważywszy na jego dawną „znajomość” z Lottą. Towarzyszką, która opuciła miasto na wieść, że Krawnik wkrótce tu przybędzie.

„Właśnie rysuje się przyszłość tego miasta”, powiedziała Ella.

poniedziałek, 2 września 2024

Fallout 2d20 Quickstart do szybkiego zniechęcenia

Tekst pierwotnie opublikowany na Facebooku 4 października 2023 r. 


UWAGA, SPOLERY DOTYCZĄCE PRZYGODY ZE STARTERA DO FALLOUTA - JEŚLI MASZ W TO GRAĆ, TO POWIEDZ SWOJEMU MISTRZOWI ŻEBY TO PRZECZYTAŁ I WYBIERZCIE SOBIE INNĄ GRĘ

.

.

.

.

.

.

.

.

O kurde, Mirki! Tydzień się nosiłem z napisaniem tego posta, albo nawet więcej niż tydzień, ale plejada skomplikowanych i poplątanych emocji skutecznie mi to uniemożliwiała. Ale ludzie starzy to ludzie silni, nie to co pokolenie Z, hehe, my nie odpuszczamy tak łatwo i w ogóle, ale ja nie o tym.


Skończyliśmy rozgrywać przygodę do Fallouta 2d20 podaną w tym zestawie startowym, po angielsku Quickstart. Wiecie, jak się nie zna 2d20 i jak niektórzy Gracze nie grali w Neuro, wróć, w Fallouta, to taki Quickstart wydawał się dobrym pomysłem, szczególnie, że byli tam gotowi Bohaterowie, więc nie trzeba było się krindżować na sesji zero. No to przerzuciłem te postaci na Roll20 i super, można sobie wybrać, a nie że musi być tak, jak ja chcę.


Quickstart to jest majstersztyk - idealne połączenie spigułkowanych zasad i, oczywiście, przygoda. Te zasady - myślałem sobie w trakcie lektury - to w porządku podstawa, Gracze nie będą zadawali podstawowych pytań w trakcie gry, bo przecież wszystko tu mają. Ale mój pdf był chyba wybrakowany, bo w pewnym momencie jest odniesienie do strony 200, a sam starter ma stron 64 i nie wiem o co chodzi, czy ktoś spotkał się z tym problemem? Ale tam olać zasady, kto by się nimi przejmował, i tak wolę prawdziwe granie narracyjne, a nie jakieś tam kostki. Przejdźmy do scenariusza, bo tutaj to dopiero jest padaka.


Wszystko zaczyna się od kłesta danego przez takiego skrybę Bractwa Stali, takiego samotnika w punkcie nasłuchowym i on mówi Bohaterom, że odebrał sygnał ratunkowy od kolegów i trzeba gdzieś pójść i sprawdzić co i jak. No i tutaj w ogóle to się okazało, że poza jedną Bohaterką to Drużyna nie miała za bardzo motywacji żeby cokolwiek robić dla jakiegoś starucha i generalnie to mogli gościa oskubać i pójść gdzieś indziej. No ale mówię Graczom że słuchajcie, że to starter, dajmy mu szansę, że scenariusz zakłada, że przyjmą to zlecenie no i Gracze przyjęli to zlecenie i poszli we wskazanym kierunku, ale wcześniej trafili na taką chatkę i tam spędziliśmy pół sesji, bo ze środka wyskoczyły ze trzy karakany, ale ich statystyk nie było w starterze, więc musiałem zajrzeć do podręcznika, a tam okazało się, że te karakany to są takie szybkie gnojki, a początkujący Bohaterowie to w sumie niezbyt byli w stanie je trafić. 


No ale mówię, dobra, słuchajcie, nie będziemy wariować, to tylko robaki, prawdziwa przygoda czeka tuż za rogiem, więc już to zostawmy i chodźcie, bo tam jest miejsce katastrofy. No i oni tam poszli i widzieli, że się rozwalił taki helikopter i że są już prawie zabici rycerze i ich atakują takie śmieszne roboty. Dla odmiany, statystyki protektronów były podane. 


No dobra, w końcu jedna rycerka uratowana, poznany wcześniej skryba nadaje komunikat i mówi, że trzeba pójść do takiej miejscowości i tam poszukać wzmacniacza sygnału, bo to przez niego ktoś steruje tymi robotami, że to niemożliwe żeby one same tak robiły, więc ten wzmacniacz jest ukryty w takim mieście i trzeba go znaleźć i popsuć, ale uwaga, bo wokół grasuje pełno rozbieganych ghuli. No i myślę sobie, spoko, to okazja do wprowadzenia zasad szabrowania, odnajdywania fajnych przedmiotów no i jak to w Falloucie, będzie można poczytać pamiętniki nieżyjących ludzi poznając ich skrywane tajemnice. Myślę sobie, że się trochę przyłożę i wymyśliłem nawet trochę historii, które uzupełniają te ochłapy ze startera. No i Bohaterowie poszli do tego miasta i unikali wszystkich ghuli jak tylko się dało, więc nie chcieli poznawać żadnych historii, tylko dorwać ten wzmacniacz sygnału. 


No i potem, po zniszczeniu tego wzmacniacza, ten skryba znowu daje znać, że teraz już wiadomo skąd ktoś kieruje złymi robotami i trzeba iść do takiej bazy i to szybko, żeby uratować jakichś narwanych rycerzy w pancerzach wspomaganych. Tak, Mirki, dobrze rozumiecie: grupa postaci na 1 poziomie ma uratować od niechybnej śmierci dwóch zapuszkowanych wymiataczy, których statystyk w sumie w starterze się nie podaje, ale wszyscy wiemy o co chodzi z tymi pancerzami. No ale wiecie, mówię im, scenariusz zakłada, że tam pójdziecie i im pomożecie, ale możemy to olać i oni po prostu odwrócą uwagę robotów i wejdziecie do tej bazy i poznacie dramatyczną historię stojącą za tym wszystkim, co rzuci takiego wiecie, moralnego półcienia, że nie ma czarno-białych historii, że są odcienie historii. 


No, powiedzmy, że tak było. 


Generalnie ta przygoda składa się z trzech aktów, nie? No i na początku każdego jest napisane, że w tej przygodzie Bohaterowie będą mieli okazję zrobić to, to i tamto, na przykład stanąć do epickiej bitwy z karaluchem, a także poznać fascynującą przeszłość starucha ze słuchawkami. Dlatego sprawdzajcie, czy Wasze startery są kompletne, bo w moim to prawie nic nie było na temat tych historii. No ale też w tych materiałach, które akurat są w starterze jest sporo dowcipów i propozycji humorystycznego przedstawiania zdarzeń, w tym propozycje tego, co mówi jakaś postać, np. „DLACZEGO SWĘDZI MNIE NOS?”. No powiem Wam, że obśmiałem się jak norka, szczególnie że mówi to postać bez nosa. Hehehe. He.


Muszę teraz zapłacić Graczom za to, że wytrzymali te trzy sesje.