Jakiś czas temu kupiłem na DriveThruRPG grę Star Dogs. Nabyłem ją raczej z ciekawości, poszukując różnych OSRowych wariantów gier science-fiction. Star Dogs w formacie PDF składa się z dwóch małych podręczników - jednego przeznaczonego dla graczy, a drugiego dla Mistrza Gry.
Uniwersum jest bardzo szczątkowo zarysowane. Z kilku zdań dowiadujemy się o istnieniu Wielkeigo Imperium Porządku (Grand Empire of Order) zaangażowanego w niekończonący się konflikt z Kultem Khybe (Tiamatic Cult of Khybe). Gdzieś pomiędzy rywalizującymi siłami Prawa i Chaosu żyją sobie tytułowe Gwiezdne Psy, czyli zbieranina awanturników próbujących zdobyć jak najwięcej kredytów. Na tym etapie, poza kosmicznym dressingiem, mamy klasyczny, znany nam motyw wyrzutków poszukujących przygód.
Mechanika? Na pierwszy rzut oka powinna być nam znana: testy sześciu klasycznych Atrybutów (Siła, Zręczność, Kondycja, Inteligencja, Mądrość, Charyzma) wymagają rzutu k20 - wynik poniżej wartości Atrybutu oznacza sukces. Natomiast poziom trudności wyznaczamy poprzez zmianę rodzaju kości - jeśli czynność jest wyjątkowo łatwa, użyjemy k12.
Ponadto w grze występują też testy Umiejętności. Dotyczą one działań, których nie da się wykonać bez przeszkolenia i gdy test Atrybutu wydaje się nieadekwatny. To w jakiś sposób komplikuje sprawę, mamy do zapamiętania kolejną zmienną, która na początku wywołała u mnie pewne trzaski. W każdym razie: gdy testujemy Umiejętność, mamy 1-na-X szans na powodzenie. Bazowo jest to 1-na-12. Każdy poziom Umiejętności obniża wylosowany wynik o 1. Tak, jak w przypadku Atrybutów, łatwy poziom trudności oznacza sięgnięcie po kość o mniejszej liczbie ścian.
Tyle, jeśli chodzi o podstawy.
Gdy przystępujemy do tworzenia postaci, ponownie sięgamy po znane nam z innych gier schematy: rzuty 3k6, przypisanie na tej podstawie odpowiednich modyfikatorów do Atrybutów.
Mamy tu też do wyboru kilka „ras”: poza człowiekiem, możemy grać różnymi wariantami sztucznych inteligencji mniej lub bardziej przypominających człowieka, a także ludźmi wyrosłymi na planetach o niskiej i wysokiej grawitacji. Wybór „rasy” wiąże się tak naprawdę z pewnymi zasadami specjalnymi oraz modyfikatorami do niektórych Atrybutów.
Każdy z Graczy na samym początku wykonuje też test, by sprawdzić, czy postać ma tzw. Khybe Sensitivity. Istnieje 10% szansa, że Bohater będzie wrażliwy na ten rodzaj zmiennej, niezrozumiałej siły, co otworzy przed nim możliwość podążania ścieżką Mnicha Khybe, o ile uda się znaleźć odpowiedniego nauczyciela.
Mamy też klasy, a wśród nich: wojownik, łotr, technik, delegat, pilot, kultysta i mnich Khybe. Klasy wyznaczają nam kości żywotności, premie do trafienia, wskazują jakie ciekawe umiejętności zdobywamy awansując na kolejne poziomy.
Ciekawie wygląda metoda awansowania postaci. Nie zdobywamy klasycznych punktów doświadczenia przez zabijanie potworów, a poprzez zdobywanie „Level Up Points” - zdobywamy je zgodnie z wolą Mistrza Gry, ale mamy tu też listę zdarzeń, które mówią, kiedy taki punkt powinien nam przysługiwać. Na liście pojawiają się takie punkty, jak zakończenie misji, zmiana dynamiki sił rzadzących w regionie (planecie, sektorze etc.), zdobycie określonej ilości złota, uratowanie komuś życia i wiele innych.
W toku gry postać może zdecydować się na zaimplementowanie sobie jakichś wszczepów cybernetycznych i ten element podręcznika gracza bardzo mi się podoba. Otóż im bardziej postanowimy „przyjanuszować” na wszczepie, tym większa szansa na to, że coś pójdzie nie tak. Wówczas z pomocą przychodzi nam sporych rozmiarów tabela wskazująca na mniejsze lub większe zgrzyty spowodowane zabiegiem.
Na próbę, wygeneruję sobie planetę:
Krajobraz planety: gęste lasy grzybowe, powietrze ciężkie i pełne zarodników; hiperkolorowy świecący napromieniowany kwarc.
Dodatkowe elementy nastroju: ogień, płomienie; robactwo.
Dominująca populacja: banici.
Grubo. Już wyobrażam sobie, jak wszyscy są naćpani tym, co unosi się w powietrzu. Narkotyczne wizje, wyolbrzymienia i cała zgraja banitów na haju. A banici uzbrojeni są w miotacze ognia, bo tylko w ten sposób można uporać się z chmarą uporczywych chrabąszczy.
W przyszłości chciałbym spróbować poprowadzić Star Dogs po to, by w toku gry dowiedzieć się czegoś ciekawego o świecie przedstawionym. Trudno mi powiedzieć, by mechanika wzbudzała we mnie jakieś szczególne uczucia - nie znam się na tym za bardzo i, jak już kiedyś pisałem, nie jestem dobry w dostrzeganiu mechanicznych niuansów. To, co stanowi o wartości tej gry, to Referee’s Handbook. Książeczka to zbiór generatorów, które bez żadnych problemów wykorzystacie w innych grach,